Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2021, 17:35   #11
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Zebrani dziwowali się spektaklowi, który ribaldo uczynił za pośrednictwem Ryoosy. On sam nie widział w swej technice nic osobliwego. Śpiew oraz wszelkie formy jego kształtowania były dlań bardziej naturalne niż zwykłe słowa. W muzyce kryły się pasje, których brakowało codziennej mowie. Ludzie z jakiegoś powodu woleli skrywać emocje pod maskami na podobieństwo tych, co noizmem się parali.
Bardziej intrygowała go treść przekazanych mu przez wdowę słów. Nie brzmiało to jak opis sceny, w której młodzik zakrada się po nocy i morduje we śnie. To zresztą od początku zdawało się Aaronowi mało prawdopodobne. Coraz więcej wskazywało natomiast na siły znacznie bardziej złożone aniżeli uzbrojona, chłopięca dłoń. Zdawała się to również potwierdzać ingerencja dwóch stracharzy, którzy zapragnęli lepiej obejrzeć ciało przed jego spaleniem. Choć ludzie ci na ogół budzili w sercu ribaldo rozmaite niepokoje, to wykazywali się także mocą przenikliwości, którą dawała im konsumpcja różnorakiego zwierza.
Aaron skupił się na obserwacji ludu, próbując zapamiętać jak najwięcej jego ulotnych reakcji. Nie zaskoczyło go, że dominowało tu wzburzenie, ale i zwykła chęć odwetu. Tłum rządził się własnymi zasadami, w swojej impulsywności przypominając rozjuszoną bestię, którą nasycić może tylko krew. Już wcześniej zresztą jakiś Molsuli wystąpił spośród zebranych i jak na ironię przypomniał im, kto rubieżanowego prawa strzec powinien.
Elben nie mógł przepuścić takiej okazji i zdecydował, że przystąpi do rytuału Otoki. W głowie zdążyła zakiełkować mu przyszła pieśń, a usta niemo mieliły jej pierwsze wersy. Aby nie spłoszyć ulotnej myśli, elben wkrótce opuścił plac.
Odszukał ustronne miejsce i usiadł pod wykręconym jak trupia dłoń konarem. W jego smukłych dłoniach wnet pojawił się vandel. Bard na próbę poruszył kilka razy jego strunami. Instrument zabrzęczał mało dźwięcznie, więc Aaron wyjął fiolkę z ciemnym płynem i wtarł go w żyłki, które sześciokrotnie opasywały konstrukcję. Czarna żywica, bo tak zwał się ów specyfik, nie posiadała w sobie aytheru, lecz dodawała pewnym materiom elastyczności. Aaron ponowił próbę i tym razem wydobył kilka czystych nut, które wywołały na jego twarzy szeroki uśmiech.
Stroił instrument jeszcze trzy kwadranse. Zdawało się, że od czasu do czasu otula go czule dłonią oraz szepcze do czaszki pradawnego zwierzęcia, które tworzyło właściwą część vandela. Potem nucił jeszcze jakiś czas pod nosem, a jego oczy zaszły sennym spojrzeniem. Mantra uspokoiła go, wprawiając ostatecznie w leniwe kołysanie.
Gdy sytuacja w osadzie trochę się uspokoiła, Aaron postanowił wrócić do swojej izdebki. Liczył, że na miejscu zastanie Drunga i zdradzi mu swój plan już teraz. Zamierzał również dowiedzieć się czy erzahler nie miał wrogów, którzy mogli wykorzystać fakt, że cień podejrzenia padnie najpierw na młodego Baydura.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 16-11-2021 o 18:37.
Caleb jest offline