Martwe Bagna pod Płaską Górą, ranek 20 shnyk-ranu
- Ale chowaniec zdrowo się patrzy. Taki sierściuchny i bystry, alem bym go przygarnęła - oznajmiła gospodyni i gnol doznał na dźwięk tego komplementu ekscytacji tak ogromnej, że w jednej sekundzie stercz urósł mu do rozmiarów równie wielkich jak jego emfaza.
Pogłaskany przez wiedźmę barbarzyńca z trudem powstrzymał się od zapiszczenia, zaczął też wywijać ochoczo ogonem.
- No to może się przedstawicie i powiecie, kim jesteście naprawdę i co tam naprawdę się stało, choć nie sądzę bym miała powody pomagać. Nie przepadam za poganiaczami niewolnych koni i bawołów - przeszła do rzeczy gospodyni.
- Jam sem Bhurrek zez Wensymordów - oznajmił z dumnie wypiętą piersią gnol - Wielgchny głoszacz plemienny, a kapołka Rheksa. Mysme w Wypasie za bydlaków zratowanie. Bhurrek wielgchny hejtman tukajnej sfory, wszako woje lepsiejne w gaduwamiu. Rafael, Ślepacz, Łyko, iże dawaje mowne! Hajdi hajdi!