15-10-2021, 12:35
|
#415 |
Kapitan Sci-Fi | Franek pędził jak oszalały. Niemal wyrwał pistolet z szelek ukrytych pod marynarką. Brama się otwierała, a samochód... Agent sam już nie wiedział czy naprawdę zaczął powoli ruszać, czy to tylko jego wyobraźnia. Nie mógł jednak pozwolić mu się rozpędzić. Niestety odległość między nim, a pojazdem była znaczna.
- Stój! - krzyknął.
Musiał zwrócić na siebie uwagę Joliota. Jeśli było tak jak podejrzewał, że ten cholerny Wenger wmówił mu, że zabierze go do żony, czy coś w tym guście, to profesor prawdopodobnie był przytomny. Musiał sobie uzmysłowić, że tamten go oszukał, może wtedy spróbowałby jakoś przeciwdziałać, może zaatakowałby kierowcę, dzięki czemu Adamski zyskałby cenne sekundy i dopadł do samochodu.
Franek ścisnął mocniej trzymany pistolet. Chwytając za niego drugą dłonią, odbezpieczył broń. Nadal biegnąc uniósł prawą rękę w górę i pociągnął za spust. Odgłos wystrzału zagłuszył na krótką chwilę wszystkie inne dźwięki.
- Stój! - krzyknął znów.
Nie odważył się strzelić do auta, musiał wystarczyć strzał w powietrze. Niech Joliot nie pozwoli się prowadzić za rękę jak bezbronne dziecko i coś zrobi! |
| |