Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2021, 07:44   #442
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Festag; południe; podziemia

No to ruszyli dupy jak to zgrabnie ujął Egon. Ruszyli i szli. Przez te podziemia i kanały. W pewnym momenice Vasilij się zorientował, że chyba zbliżają się do tamtego obcego tunelu prowadzącego do jeszcze głębszych podziemi. Pozostali nie byli tego pewni. Podziemne cembrowiny kanałów i smród oraz cichy plusk, kapanie i inne szmery wydawały się niezmienne. A w ich grupce to Vasilij wydawał się najlepiej orientować w terenie. Może i Norma też ale była tu pierwszy raz to trudno było jej coś powiedzieć. Ale po jakimś czasie okazało się, że uwaga rzucona przez bruneta z lampą potwierdziła się. I dotarli do tej krzywej dziury w ścianie kanału co wyglądała na jakiś dziki podkop. Właściwie to pewnie to właśnie to było.

- Wlazł do środka. - powiedział raczej oczywistą i dla pozostałych rzecz Vasilij. Silny też przyświecił sobie lampą aby spojrzeć na dół. Ale nic tam nie zobaczył poza krzywymi krawędziami dzikiego podkopu.

- Trochę szkoda. Miałem nadzieję dorwać go gdzieś w kanałach. No nic. Sam się nam nie złapie. Więc albo trzeba wleźć tam na dół albo wracać do portu. - Silny popatrzył na twarze pozostałych chcąc ukrócić zbędne dyskusje i z miejsca sprawdzić czy w tych nieznanych tunelach też są chętni ścigać, dorwać i walczyć z dziką bestią.

Egon potarł wielką jak bochen chleba dłonią brodę, ważąc, co było lepszym wyjściem - wyjść z powrotem do portu albo próbować ścigać bestię w tunelach. Jak tunele głębokie były - nie wiadomo, ale raczej drugiej takiej szansy już nie dostaną.

- Ej, zszedłbym i przynajmniej spenetrował ten najbliższy tunel - rzekł w końcu Egon. - Zerwaliśmy się i już tutaj ze sprzętem jesteśmy, to przynajmniej idźmy, dopóki możemy. Jak się tunel rozdzieli, to pomyślimy.

Po czym na próbę wszedł do podkopu, przymierzając, jak dobrze albo jak źle będzie mu się szło w głąb.

- Chociaż spróbujmy. Zobaczymy czy w ogóle będą jakieś ślady tam na dole. - powiedział Silny po chwili zastanowienia. W końcu więc najpierw Egon a potem po kolei reszta przeciurkała się przez ten mało wygodny do wspinaczki tunel prowadzący w dół.

Trochę to trwało bo musieli schodzić pojedynczo. Ale jakoś się udało. Na dole znaleźli się i zebrali do kupy. W świetle lamp widać było zebrane twarze i sylwetki. Kto jednak trzymał lampę nie bardzo mógł sobie pozwolić na niesienie tarczy. Ruszyli dalej tym samym “korytarzem” jaki bardziej przypominał norę niż korytarz. Tylko na tyle dużą, że pośrodku dało się iść wyprostowanemu człowiekowi. Poziom łagodniał stopniowo aż się zrobił mniej więcej płaski i dotarli do tego rozwidlenia gdzie ostatnio zawrócili. Znów na dnie tej nory dało się dostrzec jakieś ślady. W tym także te duże jakie ich interesowały najbardziej. Właśnie po nich poszli.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. Będziecie umieli wrócić na górę? - Silny pytał cicho swoich towarzyszy gdy przeszli już kawałek tymi korytarzami. A te ciągnęły się i ciągnęły. Bez końca ani początku. Czasem trafiali na jakieś zgrubienia przypominające jakieś komory ale nic co by dało się zidentyfikować z czymś znajomym. Nie natrafili też na nic żywego. Ani dużego ani małego. Nie licząc może jakiegoś ziemnego robactwa co jakiś czas. Ale to nikt z towarzyszy łysego mięśniaka udzielił mu odpowiedzi.

Silny i Kornas zostali całkowicie zaskoczeni nagłym ruchem. Nic nie zdążyli usłyszeć ani zobaczyć zanim się zaczęło. Norma podobnie, po prostu ciut szybciej zareagowała na reakcję pozostałych. Bolo, Egon i Vasilij zdążyli też niewiele więcej. Po prostu zorientowali się, że w promień światła rzucanego przez lampy coś tam zaczyna majaczyć w bocznym korytarzu jaki mijali a moment później to coś już przy nich było. I było wielkie! Rzuciło się na Bolo który miał pecha akurat przechodzić naprzeciwko tego bocznego korytarza. Rzuciło się z jakimś piskliwym wrzaskiem. I było wielkie! Nawet tacy mocarze jak Egon, Silny czy Kornas wydawali się przy tym czymś malutcy jak małe dzieci. Było pewnie tak wielkie jak troll albo niedźwiedź! I szybkie!

- O cholera co to jest!? - wrzasnął spanikowany takim nagłym atakiem monstrum Vasilij. Szedł tuż przed Bolo i teraz odruchowo odskoczył gdy to wielkie, ogoniaste coś rzuciło się na jego podwładnego.

- O matko! - krzyknął przestraszony zbit jak zorientował się, że na niego zaraz spadnie pierwsze uderzenie potwora. A jakie ten miał szpony i zębiska! Te kilkanaście kroków oświetlonej strefy pokonał w dwóch susach i już był przy nich! Jaki był szybki!

Kornas pisnął coś niezrozumiale i nerwowo miętolił trzonek swojego obucha jakby miał ochotę stąd czmychnąć ale nie chciał też zostawiać kolegów. Egon z Silnym też czuli zaniepokojenie. To było tak wielkie i szybkie jak zwiastowały to ślady! To musiało być niebezpieczne i agresywne! I było tuż przy nich! Zapowiadała się krwawa walka o przetrwanie, nikt w tej chwili chyba nie myślał aby łapać i unieruchamiać coś tak szybkiego i wielkiego, z takimi szponami i zębiskami! Jedynie Norma chociaż zaskoczona tak samo jak inni tym atakiem wydawała się wziąć w garść. I krzyknęła coś ponaglajaco wskazując toporem na poczwarę.

---

Mecha 71


wykrywanie stwora:

Egon; ZRĘ + Spostrzegawczość; 40-15=25 vs 40+20-10=50 > 50+25-50=25; rzut: 18; 25-18=7 > remis = wykrywa z 10 m

Silny; ZRĘ + Spostrzegawczość; 45-10=35 vs 40+20-10=50 > 50+35-50=35; rzut: 88; 35-88=-53 > du.por = wykrywa z 0 m

Vasilij; ZRĘ + Spostrzegawczość; 45+10+20=75 vs 40+20-10=50 > 50+75-50=75; rzut: 60; 75-60=15 > ma.suk = wykrywa z 20 m

Kornas; ZRĘ + Spostrzegawczość; 35-15=20 vs 40+20-10=50 > 50+20-50=20; rzut: 81; 20-81=-61 > du.por = wykrywa z 0 m

Norma; ZRĘ + Spostrzegawczość; 40-15=25 vs 40+20-10=50 > 50+25-50=25; rzut: 63; 25-63=-38 > śr.por = wykrywa z 2 m

Bolo; ZRĘ + Spostrzegawczość; 30+10=40 vs 40+20-10=50 > 50+40-50=40; rzut: 35; 40-35=5 > remis = wykrywa z 10 m


---


Test strachu


Egon; SW; 30-10=20; rzut: 34; 20-34=-14 > ma.por = zaniepokojenie (mod 0)

Silny; SW; 50-10=40; rzut: 57; 40-57=-17 > ma.por = zaniepokojenie (mod 0)

Vasilij; SW; 30-10=20; rzut: 98; 20-98=-78 > sp.por = panika (mod -15)

Kornas; SW; 30-10=20; rzut: 53; 20-53=-33 > śr.por = obawa (mod -5)

Norma; SW; 50+10-10=50; rzut: 38; 50-38=12 > ma.suk = bierze się w garść (mod 0)

Bolo; SW; 30-10=20; rzut: 73; 20-73=-53 > du.por = strach (mod -10)

---

Egon zacisnął zęby. Ale że co, że jak, tak tutaj, od razu, w tym tunelu, walka? Żadnych podchodów, żadnego błądzenia po korytarzach przez parę godzin i wypalania lampy? Tutaj, zaraz przy wejściu do doków?

- Niemożliwe! - krzyknął Egon, a w jego głosie pobrzmiewało zdziwienie zmieszane z lękiem. - Kurwa!

Obrzydlistwo. Tyle Egon myślał o tym, co ich spotkało. Potrzebowali zabić poczwarę czym prędzej. Pewności dodawało mu to, że byli tutaj Silny, Kornas i Norma, którzy potrafili dać odpór w razie czego.

Egon z okrzykiem bojowym zaatakował bestię wściekle toporem, nie bacząc, czy Vasilij wyciąga te swoje sieci, czy nie. W istocie, myśl o spętaniu bestii w sieć była teraz tak absurdalna, jak próba spętania niedźwiedzia workiem na ryby. Do diabła z pętaniem, pomyślał Egon. Chciał zarżnąć cudaka i mieć to wszystko z głowy.

No to zaatakowali. Obie strony po pierwszym wahaniu i zaskoczeniu zaatakowały się wzajemnie. Egon pomimo powagi sytuacji rzucił się na rosłego stwora. Ten skupiony na Bolo poświęcił mu mniej uwagi. I pewnie dlatego gladiatorowi udało się wbić topór w cielsko. Chociaż efekt na tak dużym celu nie należał do spektakularnych. Poczuł uderzenie w coś żywego i twardego a jak ostrze wracało wróciło do niego z krwistą posoką. Ale jedno trafienie to widocznie było za mało aby zaszkodzić czemuś tak dużemu.

Obok niego zaszarżował Silny ze swoją pałą. Walną lub raczej próbował ną walnąć potwora. Ale albo miał mniej szczęścia albo stwór więcej. Bo pałka mięśniaka przeszyła powietrze nie sięgając żeber stwora w jakie Silny celował. A w zamian ten sieknął go krańcem szponów. Łysy krzyknął boleśnie gdy na ramieniu pojawiły się krwawe smugi. Ale nie wycofał się z walki. Rana nie musiała być więc poważna.

Z przeciwnej flanki zaatakowała Norma która do niedawna szła gdzieś za dwójką łotrzyków. Jej też udało się trafić poczwarę jednym ze swoich toporów ale też nie widać było aby coś to jej zrobiło.

Za to stwór zrobił coś Bolo którego obrał za pierwszy cel. Zaszarżował właśnie na niego i już pierwszym ciosem wydawało się, że przetnie go na pół. Potężne szpony trafiłu mężczyznę prosto w brzuch i pierś wypruwając mu to co tam było. Ten zachwiał się i wrzasnął z bólu. Próbował uderzyć cofającą się łapę swoim tasakiem. Ale nie zdołał a przez to nie zauważył ciosu drugiej łapy jaka sieknęła go z drugiej strony. Mężczyzna zawył boleśnie i upadł na kolana. Na oko Egona to było już po nim. Nawet jakby przeżył to w tej walce już im nie mógł pomóc. Stracili pierwszego ze swoich a bestia wydawała się nienaruszona w swojej furii i mocy.

Egon Bolo nie znał, toteż poręczyć za niego nie mógł, ale trzeba było przyznać, że padł na ziemię jak wór kartofli, kiedy tylko szpony wielgachnego potwora zatopiły się w jego ciele.

- Jak macie, kurwa, jakieś triki, plan, albo jakąś gównianą magię, to byłby dobry moment, żeby teraz! - wrzasnął. - Rzucaj sieci, a żywo! - zawołał Egon, mając nadzieję, że sieć zajmie bestię na tyle, by ją uśmiercić.

Egon nie miał pojęcia, jaki byłby inny sposób uśmiercenia albo pochwycenia potwora. Wycofanie się raczej nie wchodziło w grę, ich straty byłyby znacznie większe, niż gdyby się obronili. Pozostało zatem iść w zaparte i mieć nadzieję, że zarżną zwierza w porę. To znaczy, zanim on zarżnie ich.

Egon po raz kolejny zaatakował wściekle toporem.

Zaatakował i topór ponownie świsnął w powietrzu mrocznego tunelu. Wbił się blisko kregosłupa poczwary. Ta bowiem po powaleniu Bolo skoncentrowała się na Kornasie. Może dlatego, że łysol z piskliwym głosem rzucił się na nią i trzasnął ją swoim dwuręcznym obuchem. Nie trafił. Ale potwór chyba zwrócił tym na siebie uwagę poczwary. Bestia się zaraz odwinęła ochroniarzowi Versany. Sieknęła go szponami przez jego masywną pierś aż na ścianę siknęła krwawa posoka. Norma też nie próżnowała, zrobiła zmyłkę jednym toporem ponad ramieniem stwora a drugim udało jej się go trafić. Ale pechowo dla niej ostrze ześlizgnęło się po metalowych karwaszach stworzenia tylko na moment wybijając je z rytmu. Vasilij zaś próbował gorączkowo ściągnąć z siebie sieć stojąc za plecami Normy i Kornasa aby zgodnie z okrzykiem Egona użyć jej na stworzeniu. Ale po trafieniach Kornasa, Egona i Silnego bestia wreszcie zaczęła zdradzać jakieś oznaki zmęczenia. Chociaż niezbyt duże a i łysy młociarz już też był raniony ale jeszcze trzymał się na nogach i wymachiwał swoją bronią całkiem żwawo. Gdy potężne szpony spadły na niego z góry zadając powalając go na nierówną ziemię tunelu. Mocarz upadł ze straszliwym, kobiecym piskiem na ustach i już się nie podniósł.

Z tamtej strony została więc tylko Norma w bezpośredniej walce i to na niej skoncentrowały się ataki monstrum. Dzięki czemu Egon i Silny z drugiej strony mieli ułatwione zadanie. Norma siekła zawzięcie swoimi oboma toporami ale w pojedynkę musiała stopniowo cofać się pod naporem bestii. Co niejako wymusiło podobny ruch na obu zwolenników boga krwi postępujących krok w krok za potworem.

- Uwaga, rzucam! - krzyknął w pewnym momencie Vasilij. Zajęta walką toproniczka mogła tylko uskoczyć pod ścianę. Ale okazało się, że rzut siecią w tak duże i szybkie zwierzę jak to coś z czym walczyli w niezbyt szerokim tunelu nie jest takie proste. Zwłaszcza jak się to robiło po raz pierwszy. Cichy cisnął co prawda sieć ale ta za bardzo uderzyła o sufit i bok jamy, zaczepiła o coś czy co i w efekcie nieszkodliwie spadła na jej dno ze dwa kroki przed potworem.

- To na nic! - krzyknął sfrustrowany Vasilij i widząc marność swoich poczynań z siecią darował sobie próby jej odebrania i zaczął sięgać po łuk. Gdzieś w tym moemncie mijał go ledwo sapiący i półświadomy Kornas jaki próbował się odczołgać od wciąż walczących. Zostawiał za sobą wyraźny, krwawy ślad na wykopanej ziemii. A walka trwała nadal.

Na polu walki została potworowi już tylko trójka przeciwników. Wciąż koncentrował się na Normie. Gdyby ją też wyłączył z walki mógłby skoczyć na Vasilija który przezbrajał się właśnie w łucznika albo na dwóch gladiatorów. Toporniczka miała pecha podobnie jak Silny. Już ktoryś raz ich topory grzmotnęły w te obręcze na nadgarstkach stwora albo utknęły w masie mięśni, sierści i kości jakie ten miał na sobie ale było wątpliwe aby uczyniły mu większa krzywdę. Topór Egona albo sam Egon sprawdzał się pod tym względem bez zarzutu. Bo podarowana przez van Hansen broń jak już trafiała to zawsze zadawała jakaś krwawą ranę wywołując pisk boleści stwora. Ale ten nie ustępował.

W sukurs kolegom przyszedł w końcu Vasilij jaki chociaż ręcę mu się nadal trzęsły bo już tylko Norma oddzielała go od bestii to jednak zaczął posyłać mu kolejne strzały. A i toporniczka już coraz wyraźniej słabła i chwiała się po kolejnych ciosach szponów i kłów potwora. Zaczął się wyścig kto kogo wykończy prędzej. I okazało się, że mieszkaniec podziemii ten wyścig przegrał. Topory, obuchy i strzały w końcu zmordowały nawet tak żywotne stworzenie. Po raz ostatni zdzielił Normę rozpruwając pazurami jej bark i kolczugę jakby była ze zwykłeg materiału. Ona zawyła ale spróbowała się mu odwzajemnić. Trafiła ale jej topór już wyraźnie wolniejszy i słabszy niż na początku starcia znów trafił na te żelazne karwasze. Za to w pierś potwora wbiła się strzała z vasilijowego łuku a w jego trzewia dwa topory obu wojowników. Monstrum zawyło oskarżycielsko na całe kanały, uniosło łeb ku górze po czym zwaliło się bezwłądnie na podłogę korytarza.

Przez chwilę zwycięzcy patrzyli ciężko dysząc i mrugając oczami czy to już koniec. Ale chyba tak. Bestia wyraźnie dogorywała nie zamierzając się podnieść. Ale rachunek wystawiła dość słony. Właściwie tylko Egon i Vasilij wyszli z tego bez szwanku. Silnemu właściwie też nic nie było. Poza tym draśnięciem z początku walki później jakoś udawało mu się unikać kłów i pazurów bestii. Ale Norma krwawiła z wielu ran. Oparła się plecami o ścianę korytarza i zaraz się po niej osunęła na dół. Kornas w agonalnym amoku odczołgał się gdzieś w ciemność zostawiając ślad po tym czołganiu na zbitej, surowej ziemi. A Bolo nie żył.

Egon starł pot czoła. Ale był to tylko pot, tym razem obyło się bez wrażej (lub jego) krwi. Pozostali jednak nie wyglądali tak dobrze: Vasilij trzymał się dobrze, bowiem nie brał udziału w bezpośredniej walce.

Egon pokiwał głową i wydobył spod połów kubraka małą butelkę wypełnioną gorzałą, z której pociągnął łyk i dał się także napić Kornasowi.

- Kurwa - skwitował tylko wojownik to, co stało się tutaj. - Trzeba tu posprzątać, na wszystkie diabły. Trupy wynieść.

Odchrząknął, przyglądając się Bolo. Wyglądało na to, że w ogóle się nie ruszał. Czy był martwy, być może. Z drugiej strony, widział, że jedni wychodzili z gorszych ran, więc sprawy przesądzać nie chciał. Medykiem nie był. Ale Bolo wyglądał na martwego. Norma i Kornas natomiast wyglądali, jakby wkrótce mieli zawitać do Morrowych bram, jeśli tylko nie wezmą ich stąd czym prędzej.

- Dobra. Pomogę Kornasowi i Normie wyjść z tej dziury. Chyba, że macie jakieś dekokty albo inne medykamenty, co żeście na podróż wzięli, ja nie mam nic. Trzeba odtransportować Bolo też i… Właśnie. Jak, kurwa, chcemy przenieść tego draba przez miasto? Najlepiej to chyba w tą sieć tego cudaka zapakować i po kłopocie.

Tu spojrzał tutaj na Silnego, który z całej drużyny był mniej więcej tyle pary w łapie, co on.

- No nic - rzekł na końcu, podając Normie rękę. - Idziemy. Na gadanie, jak to było i co było, to potem będzie czas.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline