Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2021, 08:17   #207
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację

- A może ja pojadę z tobą braciszku? Albo nawet bym mogła tu zostać. Podoba mi się tutaj. Te Amazonki są dla mnie bardzo miłe. - przez drogę powrotną dla odmiany bretońskie rodzeństwo mogło sobie rozmawiać do woli. A Izabella wpadła na pomysł, że chciałaby wrócić do wioski Amazonek albo nawet tam zostać. Zwłaszcza, że wiedziała iż Bertrand będzie tam wracał niedługo wyprawiając się na te latające poczwary. To była chętna spróbować swoich sił w takiej przygodzie. Jak nie razem z bratem to skora było znów skorzystać z gościny poddanych królowej Aldery które widocznie przypadły jej do gustu.

Bertrand badawczo przyjrzał się siostrze.
- Wolałbym nie brać cię na wyprawę przeciwko tym latającym jaszczurom. Za to może faktycznie dobry pomysł żebyś została trochę u Amazonek… spodobało ci się w ich wiosce?

- Tak. Są dla mnie bardzo miłe. Spodobało mi się tam. Pokazują mi wiele ciekawych rzeczy. Jak gotują, jak jedzą, jak jeżdżą na tych culhanach. I też mają łuki i z nich strzelają. Tylko u nich jest wszystko takie dziwne. Egzotyczne. To wszystko jest bardzo ciekawe. - młoda szlachcianka mówiła jakby chodziło o jakiś wypad dla przyjemności i poznawanie się z nową, nieznana kulturą co sprawiało jej wielką przyjemność.

- Ale jak chcesz to mogę pojechać z tobą. To trochę nie w porządku, że ty wszystko robisz a ja tylko zostaję w obozie. - powiedziała jadąc w siodle obok swojego brata jakby miała też i wyrzuty sumienia, że tylko on się naraża na niebezpieczeństwo.

- Dziękuję, ale myślę że mogłabyś mi pomóc zostając trochę we wiosce Amazonek. Nasz sojusz z nimi jest świeży i niepewny a poddane Królowej Aldery skrywają wiele tajemnic. Byłoby użyteczne jakbyś nawiązała z nimi kontakty, widzę że na razie świetnie ci idzie… im więcej się o nich dowiemy, tym lepiej dla nas. To też ważne. - Bretończyk położył rękę na ramieniu siostry w geście wsparcia.

- No dobrze. To zostanę u nich. Myślisz, że coś nam grozi z ich strony? - po chwili zastanawiania się gdy jechała wierzchem obok swojego brata zgodziła się na takie rozwiązanie. I chyba było po jej myśli skoro sama zaczęła ten temat. Ale zapytała jakby chciała wiedzieć czemu Bertrand wspomniał o tym nie do końca pewnym sojuszu albo tajemnicach.

Bretończyk zastanowił się przez moment, zdając sobie sprawę że sam do końca nie zna odpowiedzi na pytanie Isabelli.
- No… myślę że na razie nie powinno być problemów, potrzebują nas do odbicia piramidy z rąk jaszczuroludzi…. ale potem to w sumie nie wiadomo do końca jak sprawy się potoczą. Dlatego im więcej będziemy o nich wiedzieć tym lepiej. A na tobie jakie robią wrażenie?

- Wydawały mi się bardzo gościnne i miłe. Szkoda, że tylko Majo z nich mówi w reikspiel. Albo, że nie mamy Togo. Bo jestem ciekawa co one mówią między sobą. A tak to wszystko musze pytać Majo albo ona mi tłumaczy co inne powiedziały. Ale wydawały mi się bardzo miłe i gościnne. Pokazały mi jak się siodła te culhany i wchodzi, i jeździ. Zjadłam z nimi obiad w ich domu. Nie wiem dlaczego ktoś o nich mówi, że to krwiożercze dzikuski i barbarzyńcy. Po tym co o nich usłyszałam w Leifgard to się obawiałam, że nam utną głowy przy pierwszej okazji. A tu sam zobacz. Wcale nie są takie dzikie i krwiożercze jak to o nich opowiadają. - widząc, że brat przykłada dużą wagę do tego pytania siostra zastanawiała się chwilę zanim odpowiedziała. A jak już to mówiła powoli jakby szukała w głowie własnych przemyśleń i spostrzeżeń na temat ich niedawnych gospodyń. Ale mimo to brzmiało jakby była nimi pozytywnie zaskoczona. Zwłaszcza w zestawieniu z ich krwawą reputacją jaką miały jeszcze u mieszkańców Portu o Norsmenach nie wspominając.

- A ty? Co o nich sądzisz? Dlaczego pytasz jakbyś obawiał się, że nam mogą coś zrobić jak już będzie po wszystkim? - zapytała patrząc uważnie na swojego brata.

- Tylko Majo mówi w znanym nam języku? Szkoda… w każdym razie dobrze że czegoś ciebie uczą… - Bertrand również nieco się zawahał, zastanawiając się czy może podzielić się z siostrą sekretem przekazanym mu przez Vivian.

- Tak, zgadzam się, że nie są one bardziej krwiożerczym czy dzikim ludem niż sami Norsemeni, którzy w tym całym konflikcie też chyba nie są bez winy. Ale nie zmienia to tego, że Amazonki są negatywnie nastawione do takich wypraw jak nasza, bo uważają że chcemy łupić ich ziemie, a tutaj porozumieliśmy się dlatego że znaleźliśmy wspólnego wroga. Poza tym, jak pewnie zauważyłaś, nie widać wśród nich mężczyzn i starszych. W tym się kryje jakiś większy sekret, nie uważasz?

- No tak. Trochę to dziwne. Pytałam Majo czy mają albo miały jakichś mężczyzn. Ale mówiła, że nie. Wydawało mi się, że odpowiedziała mi poważnie i nie żartowała sobie ze mnie. No to przyznam nie wiem jak one sobie radzą bez mężczyzn. I tak na co dzień no i z dziećmi. Bo przecież małe dziewczynki tu są. A chłopców nie. Przynajmniej ja żadnego nie widziałam. - brunetka z Bretonii widocznie nie była jedyną co się głowiła nad tą zagadką. Z jednej strony Amazonki wydawały się być otwarte i szczere w kwestii braku mężczyzn a na razie poza obiema grupami posłów jakoż żadnego tutejszego mężczyzny nie spotkali w tej osadzie. Z drugiej jednak wydawało się to całkowicie niedorzeczne.

- Norsmeni właściwie też byli dla nas mili i gościnni. Też się zdziwiłam. Trochę się bałam tak na początku. Ale ostatecznie okazali się wcale nie tak dzicy. - Izabella wspomniała swoje wrażenia o wojownikach z północy którzy na południu Starego Świata też nie mieli dobrej opinii. Ostatnia wojna z Chaosem tym bardziej nie powodowała wzrostu zaufania do nich. Ale jednak dla ekspedycji de Limy i de Rivery nie okazali jakiejś większej wrogości.

- A czy tylko Majo mówi w jakimś z naszych języków to nie wiem. Ale żadna inna tak nie mówiła przy mnie. No i ona jest tłumaczką królowej to pewnie królowa mogła sobie wziąć najlepszą. - westchnęła nieco i schyliła się aby przejechać pod jakimś zwisającym pnączem.

- A, że są “negatywnie nastawione” jak to zgrabnie ująłeś no nawet mnie to nie dziwi. Przecież większość z nas przyjechała tu po złoto i skarby. A to ich złoto i skarby. I cała piramida. - siostra skrzywiła się jakby zdawała sobie sprawę z tej sprzeczności interesów i moralnej dwuznaczności tej wyprawy. Ale złoto było na tyle silnym argumentem i motywacją, że spajało tych wszystkich tak różnych uczestników wyprawy do wspólnego celu.

- No właśnie, całkiem rozsądnie to wytłumaczyłaś. Lustria to fascynujące miejsce, ale musimy uważać w tych obcych krainach… - Bertrand westchnął, uchylając się przed zbłąkaną gałęzią.

- Słyszałem plotki, że Amazonki znają jakąś magię dzięki której radzą sobie bez mężczyzn… ale pewnie nie jest to coś czym się łatwo podzielą.

- Magię? - siostra wyglądała na zdziwioną słowami brata. Trawiła je przez kilka chwiejnych kroków swojego wierzchowca. Co chwila musiał przechodzić ponad zwalonymi pniami czy po prostu wysokimi korzeniami jakie przy samym pniu potrafiły być wyższe od jeźdźca. Ale tu gdzie je mijali to sięgały może do końskich pęcin.

- Może… Nie wiem… Nic takiego mi nie mówiły. Ale skądeś się muszą brać nowe Amazonki. - Izabella mówiła jakby w pierwszej chwili miała ochotę odrzucić pomysł o użyciu jakichś nadnaturalnych mocy ale po zastanowieniu nie umiała jakoś tego wykluczyć. Bo do tej pory to była nierozwikłana zagadka skąd się biorą nowe Amazonki. Zwłaszcza jeśli naprawdę obywały się bez mężczyzn.

- Trudno przyjąć inne wyjaśnienie, chyba że ukrywają gdzieś swoich mężczyzn... ale w każdym razie lepiej zbyt nachalnie ich o to nie wypytywać. Może jak będziesz dłużej w ich wiosce to coś ci się rzuci w oczy. - podsumował Bretończyk, mając nadzieję że jego siostra wykaże się rozsądkiem - wydawała się teraz bardziej dojrzała niż zanim przybyli do Lustrii.

Zamyślił się nad przyszłymi krokami. Z obozu na wyprawę na terradony miał zamiar wziąć swój oddział kuszników, no i poprosić Riverę o przydzielenie mu paru elfów. Ciekawe czy Ekhtelion już się odnalazł?
 
Lord Melkor jest offline