Martwe Bagna pod Płaską Górą, ranek 20 shnyk-ranu
Dwa powody Milcarra popchnęły w aby w śmierdzącej gnojem wsi szukać nie wiadomo czego. Pierwej prośba boga jego Sureliona, aby wiedzę zdobyć, a wtóre i może na wet ważniejsze, aby katańskim specsłużbom odnaleźć coś czego szukali a nawet nie wiedzieli co to. Nie była to sprawa łatwa, ale musiał ją Ślepak popełnić, bo trudno cokolwiek odmówić z postronkiem na szyi, takim jak dziecko w zakładnika obrane. Ale tego nie musiał wiedzieć ani nikt z jego kamratów, ani dziwna wiedźma.
- Możem pani ślepiów pozbawion, ale mi bóg słuchem dobrym wynagrodził i słyszem żeście człek nie tylko przymiotów duszy nie pozbawion, ale też i mądrości niemałej, nie to co na ten przykład ten prostak sołtys. Rzeknijcie nam prosim co wiecie. Czepiliśmy się pani jak sternik latarni, bo możecie pewnikiem odpowiedzi udzielić. A my czasu mitrężyć nie możem, bo jak się katańscy zjadą, to swoimi metodami zaczną rozpytywać, co jak znam życie nikomu na dobre nie wyjdzie, bo ci w sposobach zdobywania informacji nie przebierają. Lepiej pewnikiem będzie jeśli na gotowe zjadą. Zrozumncie my ino za wiedzą gonimy, a nie za katańską wendettą. |