Bar w Avonmore, 8 sierpnia 2050
Słysząc enigmatyczną wzmiankę o Indianie Hector wzruszył ramionami. Przez kilka dni spędzonych w Avonmore słyszał to i owo o okolicy, ale nie dając zbyt wiele wiary opowieściom lokalsów nie chciał się niepotrzebnie wychylić z mało wiarygodnym komentarzem.
- Też jestem gotów wejść w tę robotę - skinął z aprobatą głową - Nigdzie mi się nie śpieszy, więc kilka dni w terenie nie stanowi problemu. Ale z czystej ciekawości, na czym dokładnie ma polegać ta robota?
Nowojorczyk zerknął na próbującego podsłuchiwać rozmowę właściciela baru oraz kilku równie ciekawskich miejscowych i ściszył natychmiast głos przechodząc do bardziej dyskretnego trybu rozmowy.
- Transport we własnym zakresie czy zapewniacie? Co z wyżywieniem i wodą? Macie namioty czy na miejscu są jakieś ruiny z dachem nad głową? Co jeszcze powinniśmy wiedzieć, żeby się przygotować do wyjazdu? I kiedy mamy ruszyć w drogę?
Garcia dusił w myślach tuzin dodatkowych pytań, ale postanowił nie zasypywać rycerza zbyt wartkim potokiem słów, aby nie wywrzeć na nim odstręczającego wrażenia.