- Te - Rust, który szedł na przedzie, ze spodniami porządnie już podciągniętymi i paskiem jak trzeba, zatrzymał kompanię za sobą. - To nie tędy miało być, pomyłka. - Pomyłka - powtórzył, choć już wcześniej mówił wyraźnie, aby paniczyk usłyszał całość. - Zbója wieziemy, był napad w centrum, pożar. Napadli rajcę von Brauna. - Jest wywóz na barkę więzienną... - Rust postukał w ogniwa kajdan. - Nie stójcie na drodze, panie. Sprawiedliwości stajecie... |