-Ha, cudownie! Jest wśród Was przedstawiciel Zakonu. Pozbędę się wszystkiego co łączy świat z bezmyślnością cywilizacji. Powróci czas natury i wolności. Koniec szkodników, robaki zjedzą ich parszywe kości. Dość gadania, czas na działanie. Rozerwijcie ich na kawałki moje kochane skarby - Cedził słowa przez zęby z ogromną zajadłością.
Nigdy nie dane Wam było spotkać tak oszalałego w gniewie przedstawiciela obrońcy naturalnych praw. Tym bardziej było niezrozumiałe jakim cudem do pewnego czasu łowczy w ogóle dali radę współpracować z Gawronem.
Wilki na komendę swojego przewodnika ruszyły przed siebie wściekle ujadając. Myśli i nastawienie Gawrona wyraźnie przez nie przemawiało. Luna która ostatniej nocy wyglądała na najspokojniejszą wilczyce w świecie, teraz zdawała się móc rozszarpać szczenię bez najmniejszego zawahania.
Gawron wykonał w tym czasie kilka gestów i szeptów. W jego i Waszą stronę zaczęły nadlatywać gromady stworzeń. Ciało druida otoczyły owady, które wirowały z ogromną prędkością, tak że postać elfa była trudno dostrzegalna. Zaraz potem do Waszych uszu doszedł nasilający się w ułamki sekund ptasi śpiew. Gromady ptaków poszybowały z drzew atakują każdego z Was.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |