Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2021, 00:15   #67
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Rust widząc strażników załamał ręce. Metaforycznie, bo gdyby przy wszystkich napotkanych tego dnia wybojach miał ręce załamywać, to byłby już dawno wytrącił je z zawiasów. Człowiek-guma, etat w cyrku i tournée po Imperium.

- Dobra, herbata może kiedy indziej. – Skoczył z doku na rozchybotaną rybacką szkutę i o mało co nie zwalił szypra, który wydziabywał wodorosty z rozwleczonej na burcie sieci. – Witam pana.

- Co… C-co? – Rybak nie załapał od razu, co i jak, ale odruchowo sięgnął po zalegający na dnie łodzi bosak. – Czego tu?

- A tego. – Rust zadał mu szacha podając do ręki sakiewkę. – Starczy za kurs Twoją gondolą, kapitanie? Starczy. Wierz mi, że starczy.

- Ale jak… – Szyper dobrze rozróżniał przedmioty, więc łatwo zmienił orient z bosaka na sakiewkę. Dobrze leżała w dłoniach. – Płynąć? Jak gdzie? Jak to tak?

- Robisz w handlu, dobry panie. Jest okazja, darowany koń, te sprawy – będziesz w zęby zaglądać? – Machnął na kompanów, żeby ładowali się do łajby i sam porwał się za bosak, gotów odepchnąć się od mola. – Na drugi brzeg i cieszysz się złotem.

Rust umiał liczyć, więc liczył, że rybak też potrafi i nie będzie się certolić. Łajba duża nie była, ale dość, by pomieścić całe towarzystwo i jeszcze przykryć wszystkich plandeką. Mokra, zalegała na łodzi i na taki rejs incognito pasowała jak ulał.

Rzuty: 30, 26, 6, 31, 85.
 
Panicz jest offline