Oferta zarządcy była uczciwa dla Sorcane'a. Co znajdą to ich, choć milczenie pozostałych w tej sprawie pozostawiało sprawę "niedomówioną". Dlatego zwrócił się do pozostałych jeszcze w karczmie.
- Byśmy nie pozostawili tego niedogadanego. - rzekł - Ja i Frostbeard rezygnujemy ze swojej części złota, ale turmalin jaki zostanie zdobędziemy dzielimy tylko między nas dwóch. Jakiś sprzeciw?
Nikt chyba w tej sprawie nie miał zamiaru protestować. Było to ryzyko, a gdyby nic nie znaleźli to co najwyżej będą mogli w kopalni zasuwać z innymi górnikami po jej ponownym otwarciu.
Dlatego Sorcane spokojnie dokończył posiłek i zaczekał na pozostałych. Wszystko co potrzebował miał przy sobie, tylko sprawdził czy wszystko jest spakowane do plecaka jak należy i nie brzdęka wydając niepotrzebny hałas.
W końcu gdy wyruszyli, przywdział narty i odpychając się kijkami ruszył przed grupą sunąc po śnieżnych zaspach bez większego trudu. Co jakiś czas przystawał i rozglądał się, ale w pobliżu miasta ciężko było o jakieś zagrożenie.
U wejścia nie było wartowników, więc spokojnie zaczekał na resztę, zdjął narty i kijki, owinął je w płótno i zakopał w śniegu. Wewnątrz kopalni by tylko przeszkadzały.
- Zastanowiłbym się nad zachowaniem tych koboldów. - rzekł gdy pozostali dotarli - Dolina Lodowego Wichru to miejsce gdzie jest mało pożywienia, a to że tego typu stwory nie postanowiły zrobić sobie zapasów z kilku górników jest co najmniej... zastanawiające. - powiedział naciągając na łuk cięciwę.
Długą białą pelerynę którą na sobie nosił, odwrócił na lewą stronę gdzie kolor miała szarobury, dużo mniej odznaczający się w podziemiu.
-Zobaczymy. - wzruszył ramionami na uwagę krasnoluda.
Na wszelki wypadek sprawdził czy krótki miecz o zmatowiałym ostrzu gładko się wysuwa.