Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2021, 13:41   #8
sieneq
 
sieneq's Avatar
 
Reputacja: 1 sieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputacjęsieneq ma wspaniałą reputację
Chociaż podróż langskipem trudno było Temujinowi uznać z przyjemną - przyzwyczajonemu do suchego, gorącego klimatu Katapesh gnomowi chłód i wilgoć dokuczały w dwójnasób - to uznał, że i tak musi być to lepsze od pieszej wędrówki po bagnach i mokradłach. Jasną stroną było też towarzystwo, a pogwarki w gronie drużyny pomagały zabijać nudę podróży.
A nuda... skończyła się bardzo niespodziewania. Los wskazujący drogę lubi zaskakiwać.

***

Wstrząs zbil Temujina z nog, podobnie jak wielu innych na pokładzie. Langskip pochylił się, obrócił w prądzie rzeki i zmieruchomial. Rozległ się wrzask jednego z ulfeńskich najemników, który nie utrzymał równowagi i znalazł się za burtą. Od steru dobiegały wykrzykiwane przez Hildę komendy.
Kij, który Temujin położył wcześniej obok siebie, poturlał się po pochyłym pokładzie, w stronę położonej niżej burty. Odprowadzając go wzrokiem zobaczył, jak nad krawędzią burty pokazują się szkaradne głowy o płonących zielonkawym blaskiem oczach i rozwartych zębatych paszczach. Dwie, trzy, pięć… Świsnęły strzały, jedna, a potem druga głowa zniknęła, ale w ich miejsce pojawiły się następne. Dalszy widok przesłonili mu wymachujący bronią ulfeńscy wojowie, spieszący z naprzeciw zagrożeniu. Nuta pobrzewająca w okrzyku, jakim przywódczyni najemników wzywała do obrony statku sprawiła, że Temujinowi przebiegł po plecach dreszcz.
~Jak JA mam walczyć z TYM? Patrzył oniemiały, jak w miejsce rąbanych toporami, uderzanych wiosłami i odpychanych bosakami potworów pojawią się kolejne. ~Jeśli nie powstrzymają ich miecze i topory, to co? Zaczął odzyskiwać jasność myślenia. Może ogień? To wodne kreatury, powinny bać się ognia.

Objąwszy dla zachowania równowagi maszt ramieniem, drugą ręką w pośpiechu grzebał w plecaku w poszukiwaniu butli z miksturą alchemicznego ognia. ~Jest! Palce zacisnęły się na kulistym kształcie. Trzymając w dłoni wydobyte naczynie, zaczął się właśnie obracać, gdy wpadł na niego jeden z rozpędzonych wojowników, przyciskając do masztu. Przez sekundy, które zdawały się rozciągać w nieskończoność, patrzył jak wytrącona z ręki butla toczy się, podskakując, po nachylonym pokładzie pod nogi walczących. Chwilę później, wiedziony odruchem, rzucił się w ślad za nią, modląc się do wszystkich bogów tego świata, by słomiany oplot ocalił naczynie przed roztrzaskanym i aby żaden but nie zmienił go w szklaną miazgę, która, jak wiedział, natychmiast buchnęła by kałużą nie dającego się ugasić ognia. Przejechał na brzuchu po pokładzie, lądując na jednej ze skrzyń ustawionych przy burcie langskipa. Uderzenie w żebra wydusiło mu z płuc powietrze, ale ręka zdołała dosięgnąć turlającego się naczynia. Przytulił je do siebie, obracając na plecy. I wtedy… tuż nad jego głową, w nadburcie wbiły się szpony obciągniętych niebieską skórą łap a za nimi wychynęła głowa z otwartą, pełną spiczastych zębów paszczą. Jedna z łap zaczęła się wyciągać w jego stronę, gdy spadł na nią cios wielkiego ulfeńskiego topora. Stwór zawył, gdy odrąbana kończyna osunęła się na pokład i zniknął za burtą. Zataczając się, z twarzą ociekającą zielonkawą posoką, Temujin podciągnął się lewą ręką i wychylił przez burtę. Wyrwawszy zębami korek, zatoczył ręką trzymającą butlę płaski łuk. Przez chwilę patrzył, jak chlustająca z szyjki oleista ciecz natychmiast zmienia się w strugę płynnego ognia, po czym rzucił się na pokład. Zza burty buchnęły płomienie, a także rozdzierający uszy wrzask, świadczący o tym, że przynajmniej jeden wróg znalazł się z zasięgu ognia. Po drewnie pełgały płomyki, widocznie kilka kropel mikstury spadło na pokład. Temujin zdusił je odruchowo, uderzając zerwaną z szyi chustą. Czuł, jak blizny na ramieniu zaczynają pulsować bólem, jak zawsze, gdy znajdował się w obliczu ognistego żywiołu. Teraz ogień był ich sojusznikiem, ale na jak długo? Jeśli prąd i wiatr nie odsuną płonącej plamy od burty statku, ogień zacznie lizać smołowane burty, i w krótkim czasie langskip zmieni się w ognisty stos. W przeciwnym zaś razie stracą osłonę, jaką dają im płomienie. Chyba, że...
~Iluzja ognia! Przemknęło mu przez myśl. ~Stwory widziały, jak smażą się ich współplemieńcy, którzy dostali się w zasięg ognistej cieczy. Może iluzyjne płomienie ich odstraszają, albo chociaż opóźnią atak i dadzą naszym więcej czasu? Właśnie, co z innymi? Temujin podniósł głowę i potoczył spojrzeniem wokoło, próbując wypatrzeć znajome sylwetki. Potem znów skulił się pod nadburciem, starając skoncentrować na przygotowywanym zakęciu. Lewą dłoń wsunął do przytroczonej do boku torby, gdzie spoczywała bursztynowa kula. Prawą sięgnął do sakiewki na komponenty.
 

Ostatnio edytowane przez sieneq : 21-10-2021 o 14:44.
sieneq jest offline