Wellentag; południe; ratusz
Rysowanie Ostermanna było pestką, miał proste rysy i się nie ruszał jakby próbował szlachciance ułatwić zadanie. Koniec końców blondynka skończyła w południe. A korzystając z miejsca postanowiła czasem bardzo uważnie nasłuchiwać jakież to sprawy zajmują owego urzędnika.
- No to skończyłam. Jeśli dzisiaj to wszystko to proszę powiedzieć gdzie mogę zostawić swój adres jeśli będziecie mieli kogoś do naszkicowania. - Pirora wstała i podała portret urzędnikowi uśmiechając się.
- Mi możesz zostawić swój adres. - powiedział Ostermann gdy wziął do ręki szkic swojej osoby i oglądał go chwilę. Chyba było jak trzeba bo odłożył go i był gotów zapisać adres nowej rysowniczki.
- Właściwie to jak jesteś gotowa na podjęcie współpracy i warunki ci pasują to możesz zacząć jutro. Ale musiałabyś się udać do kazamat. Tam jest parę głów do naszkicowania. - powiedział zerkając na drobną blondynkę sprawdzając czy jej taka perspektywa nie wystraszy. Nie każdy przecież chciałby z własnej woli chodzić do tego ponurego i owianego złą sławą miejsca. Więc mówił wolno jakby odmowa nawet go jakoś zbytnio nie zdziwiła.
- Czy mój ochroniarz może iść ze mną? Nie to bym nie ufała waszym strażą ale jak już mam swojego opiekuna to mogę dać mu zarobić na swoją pensję. Chwilowo mieszkam w tawernie “Pod pełnymi Żaglami”, karczmarz i pracownicy wiedza by przekazywać mi wiadomości. - Pirora upewniła się że jej bretończyk może jej towarzyszyć.
- Ochroniarz? W lochach jest straż. Nie będziesz tam chodzić sama. Wszystko będzie w kontrolowanych warunkach. - urzędnika chyba trochę zaskoczyła ta prośba jakby uznał, że szlachcianka nie do końca go zrozumiała tak jak by sobie tego życzył. Postukał piórem w papier przed sobą zastanawiając się chwilę.
- No dobrze, możesz z nim przyjść. Ale na miejscu oboje będziecie musieli się stosować do zaleceń straży. Nie sądze aby mieli coś przeciwko obecności ochroniarza ale nie można tego wykluczyć. No a oni tam rządzą. - powiedział w końcu dając zielone światło na obecność Bretończyka ale jednak z zaznaczeniem, że ostatnie słowo należy do straży.
- Obiecuję nie robić kłopotów, - Malarka odpowiedziała przymilająco do urzędnika, a zaraz wolałą się upewnić o - Dostaniemy jakiś glejt by w kazamatach wiedzieli że jestem portrecistką?
- Tak, zaraz napiszę. Zresztą do nich też wyślę wiadomość. Na jutro po śniadaniu by ci pasowało? - Ostermann wziął papier i zaczął coś pisać. Widocznie miał w tym wprawę bo szybko mu to szło. Na koniec złożył zamaszysty podpis i podbił pismo pieczęcią. Chuchnął aby szybciej atrament wysechł i podał go siedzącej naprzeciwko Pirorze. A sam zaczął znów coś pisać. Dokument jaki trzymała w ręku Pirora był dość zdawkowy acz treściwy. Mówił, że Pirora van Dyke jest nową potrecistką i w dniu jutrzejszym przyjdzie z jednym ochroniarzem aby wykonać potrzebne portrety.