Iroshizuku spędzała kolejny dzień za sterami Lightninga. Latała kilkanaście godzin dziennie, starając się odkryć gdzie wrogowie mogą trzymać głowice nuklearne. O ile mieli jeszcze do jakichś dostęp. Zasobnik nawigacyjny pracował non stop, zbierając dane dla WSI. To właśnie agenci służb informacyjnych mieli za zadanie wyśledzić gdzie są ładunki - czy w jakichś bunkrach, czy w podziemnych sztolniach czy w jaskiniach w górach.
Pilot właśnie piła kolejną butelkę izotonika, kiedy na radarze mignęła informacja o potencjalnym zagrożeniu ze strony pojazdu lądowego. Włączyła zasobnik namierzania i skierowała kamerę w tamtą stronę. W kierunku południowo-zachodnim po torach sunął uzbrojony pociąg.
Iroshizuku włączyła uzbrojenie i gdy komunikaty MASTER ARMS ON oraz MASTER LASER ON mignęły na wyświetlaczu pochyliła nos myśliwca i przesunęła do przodu przepustnicę, znacznie zwiększając szybkość. Przemieszczając się wzdłuż torów nadleciała na tył pociągu.
Chwilę później zawył alarm o opromieniowaniu falą radiolokacyjną i w Lightninga poszły salwy rakiet. Iroshizuku zrobiło się gorąco, gdy zauważyła ich szacowaną liczbę… 90 sztuk pędziło prosto na LTN. Pilot na pełnej szybkości wyrwała w górę i zrobiła tak ciasny zwrot, że aż pociemniało jej w oczach a widoczny na HUDzie indykator przeciążenia wystrzelił w kosmos. Natychmiast odpaliła flary i dipole, zrobiła też dwie szybkie beczki i ślizg na skrzydło aby zmylić pociski. Często rakiety gubiły się, gdy miały do przetworzenia zbyt wiele danych skokowych o położeniu kątowym celu. Następnie przestała się wznosić i kładąc samolot niemal pionowo pomknęła w dół. Kolejny manewr mylący - naprowadzanie mogło zawieść, gdy cel zmienił pozycję w ten sposób, że zamiast na tle nieba nagle pojawiał się na tle ziemi. Gdy była już nisko kolejny raz odpaliła flary i dipole, podniosła nos i wykonała ślizg na skrzydło. Z 90 rakiet tylko kilka uderzyło w Lightninga, reszta poleciała za horyzont.
Frontalny atak na pociąg nie miał sensu. Może pojazd był słabo opancerzony i celna salwa z laserów i gaussa mogła spowodować eksplozję przedziału amunicyjnego, ale w tym momencie kolejne 90 rakiet z dużym prawdopodobieństwem zniszczyłoby Lightninga. Trzeba było znaleźć inne rozwiązanie.
Lecąc lotem noego - tuż nad powierzchnią - Iroshizuku zniknęła z pola widzenia pociągu i odszukała łagodny zakręt torów w zalesionym terenie. Dwa naloty i z szyn oraz podkładów w jednym miejscu pozostały tylko poskręcane kawałki. Maszyniście ciężko będzie to w porę wypatrzyć. A zatrzymać w porę ważący kilkaset ton pociąg - niemożliwe.
Itan-sha zwiększyła pułap do pięciu tysięcy metrów, uważając żeby nie wejść na wysokość w której tworzyły się smugi kondensacyjne. Białe pasy ciągnące się za skrzydłami bardzo ułatwiały lokalizację myśliwca nawet gołym okiem.
Obraz z zasobnika nawigacyjnego pokazał nadjeżdżający pociąg. Nawet z dużej wysokości widać było wysiłki maszynisty dążącego do jak najszybszego zatrzymania się, jednak przy prędkości jaką miał w chwili rozpoczęcia hamowania potrzebował jakieś 700 metrów, żeby stanąć. O 300 za dużo niż miał.
Lokomotywa wypadła z torów i przewróciła się, spadając z nasypu. Zaraz za nią poleciały wagony, zderzając się z metalicznym hukiem. Iroshizuku rozpoczęła atak.
Nalot na pociąg był udany, lasery i gauss uderzyły w wagon z rakietami powodując potężną eksplozję. Niestety, jak się okazało operator rakiet przeżył wykolejenie pociągu i wystrzelił salwy z dwóch zasobników, które mógł skierować w niebo. Gdy pociąg był rozrywany serią wybuchów wtórnych, Iroshizuku ponownie odpalała flary i dipole, aby zmylić pociski. Niestety, z trzydziestu rakiet kilkanaście trafiło, mocno uszkadzając pancerz na skrzydłach i rufie Lightninga. Wyświetlacz wielofunkcyjny błysnął serią ostrzeżeń o zniszczeniach. Trzeba było jak najszybciej wracać do bazy.
Ostatnio edytowane przez Azrael1022 : 24-10-2021 o 10:13.
|