Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2021, 21:42   #23
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Rycerz delikatnie się uśmiechnął. Na pewno nie nadawał się na przedwojennego sprzedawcę używanych samochodów. Pokiwał jeszcze głową na zgodę Nowojorczyków do pracy:
- Jak wszystko pójdzie dobrze, to zaczynacie jeszcze dziś. Łącznie z przeszkoleniem co do tego demontażu. W teren ruszacie jutro, z Blairsville. Transport jest zorganizowany. Dzisiaj będzie jeszcze przejazd pociągiem do Blairsville, tam nocleg się znajdzie, żarcie jakieś też. Potem dwa dni w terenie, mniej więcej, aż robota się skończy. Tam żarcie i woda też będą, ale nie oczekujcie full wypasu jak w tym lokalu. Nocleg w aucie,, chyba że znajdziecie sobie coś co ma nieuszkodzony dach, nigdy tam nie byłem. To jest na południe od miasta Homer, prawie nikt tam nie mieszka.

Spojrzał na zegarek (na lewej ręce) noszony tarczą od spodu (po wewnętrznej stronie przedramienia), po chwili spojrzał przez okno, ale chyba niczego nie dostrzegł (jego ludzie byli częściowo w lokalu a częściowo na zewnątrz pilnując wozu):

- Nie wiem jak w Nowym Jorku, ale tutaj zatrudniam was oficjalnie, nic na gębę ani na lewo. Podpiszę z wami kontrakt. Na konkretną robotę, potem jesteście wolni. Teraz czekam tylko na świadka. I ostrzegam, nie m czegoś takiego jak zrywanie kontraktu. Kontrakt nie dotyczy tylko martwych.

Tutaj zrobił efektowną pauzę.

-Teraz kwestia forsy. Dwa dni roboty, macie zapewnione wyżywienie i dach nad głową plus transport do Blairsville. Zapłacę wam 10 płyt na rękę, czyli 100 gambli na osobę. Płatne w płytach, żarciu, minimalnie w amunicji, być może w konkretnych gamblach jak jakieś będą. W żadnym razie nie dostaniecie za to broni ani paliwa. Na miejscu powinni mieć opatrunki i inne takie, ale jak coś zużyjecie ze swoich lekarstw, to zapłacę za to dodatkowo.

Ponownie dało się słyszeć nadjeżdżające pojazdy. Ludzie rycerza (ci co byli w środku) wyszli na zewnątrz, widać było że do kogoś machają. Z tego co było widać to nadjechał dwa samochody podobne do poprzednich, co wyglądało na kolejny oddział.
-Przepraszam na moment - nie czekając na odpowiedź rycerz wstał z krzesła - zaraz wracam.

Wszyscy wojskowi byli na zewnątrz, Hector nie byłby sobą, gdyby nie wstał i nie podszedł bliżej. JD ruszył za nim. Wystarczyło stanąć przy barze. NA zewnątrz John Petersen ustawił swoich ludzi w rzędzie, inny mężczyzna (chyba też rycerz, ale nie wiecie), z szablą czy czymś takim przy boku ustawił swoich w podobnym rzędzie. Kolejnym punktem powinno być salutowanie i oddawanie honorów, ale nie. Zamiast tego obaj dowódcy... przybili żółwika. I zaczęli rozmawiać, ale w lokalu nie było tego słychać.
Żołnierze też się rozluźnili, zbili się w grupę, po chwili ktoś wybuchnął śmiechem, inny puścił obłok papierosowego dymu.

Rycerz odpowiedział na niektóre pytania, ale na niektóre chyba nie zdążył albo nie chciał odpowiadać.


Macie chwilę czasu, żeby powymieniać zabójcze spojrzenia, pogadać i inne takie. W środku jest poza wami kilku gości, ale oni nie są wami zainteresowani. Barman jest na zapleczu, słychać że coś sieka

 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline