Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2021, 13:09   #16
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Lavena, Bran, Lotta, Sorcane, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, jedenaste dzwony;
-49 °F, wiatr, bez opadów;

Bran: rzuca fałszywe życie! (+5HP)
rzuca wskazówki!
używa magiczne majsterkowanie!
Poza kopalnią wiatr dął zawzięcie, lecz wewnątrz słyszeli tylko jego bezradne próby wtargnięcia do trzewii podziemnego kompleksu. Szybko ten szum powietrza zagłuszył szum wody. Wewnątrz kopalni Termalaine przepływała podziemna rzeka. Bohaterowie podążając naturalną jamą coraz dalej, coraz to wyraźniej słyszeli hałas spadającej wody.

W miejscu, gdzie ściany jaskini rozszerzały się, górnicy osadzili w kamieniu haki, na których kiedyś wisiały pojedyncze kilofy oraz młoty, teraz było tu tylko kilka porzuconych w pośpiechu, bezwartościowych przedmiotów osobistych górników. Skalne podłoże kopalni było tu, jak i w pozostałych korytarzach pokryte drobnym pyłem skalnym. Choć w pyle widoczne były ślady bytności koboldów i ludzi, podobnie jak na zewnątrz i tutaj niedane było z nich nic wyczytać. Ślady prowadziły jednakże stąd we wszystkie trzy korytarze, w obu kierunkach. Ruszyli starając się trzymać lewej strony, ale także nie pozostawiając za sobą niesprawdzonych odnóg, by żaden z przyczajonych koboldów nie mógł ich zaskoczyć.

Pierwsze z korytarzy okazał się niewielkim stanowiskiem pracowniczym górników. Tutaj znaleźli porzucony kilof oraz łopatę oraz dużą ilość dość świeżo nadłamanych fragmentów skalnych. Trzeci korytarz rozwidlał się dalej w dwie strony. Nim ruszyli dalej, zbadali jednak trzecią odnogę, która to okazała się być ślepym zaułkiem.

Wróciwszy do rozwidlenia, ponownie skierowali się w lewo. Słychać było tu coraz głośniejszy szum wody. Czuć było też wyraźnie cieplejsze powietrze, otulone delikatną mgiełką. Powodem tej zmiany było termalne źródło, które tłoczyło cieplejszą nić otoczenie wodę przez połyskującą wilgocią lodową ścianę wprost do rozpędzonej gardzieli, gdzie najpewniej niebezpiecznie wartka woda spadała wodogrzmotem w podziemne czeluści. To tutaj Lotta uświadomiła sobie, że górnicy wcale nie musieli głęboko kopać, by połączyć się z Podmrokami. Całkiem możliwe, iż woda wydrążyła naturalne tunele, sięgające wiele kilometrów w głąb ziemi.

Prócz rozpędzonej wody, nie znaleźli tam niczego więcej. Wrócili do rozwidlenia i ruszyli w drugą stronę. Trafili na komnatę, w której górnicy rozdrabniali, oczyszczali i sortowali urobek w poszukiwaniu turmalinu. Stłuczone latarnie i wywrócone kosze sugerowały, że i to pomieszczenie opuszczono w pośpiechu.

Sorcane: percepcja - krytycznie oblany!
Bran: percepcja - zdany!
Lavena: percepcja - oblany!
Lotta: percepcja - oblany!
Oberik: percepcja - zdany!

Przystanęli tam na chwilę by obejrzeć pomieszczenie. Rozglądali się, stale bacząc na niebezpieczeństwo. Sorcane, podobnie jak inni zajęty przepatrywaniem pomieszczenia przypadkowo trącił blaszane wiadro stojące na jednym ze stołów, to spadło na ziemię ze straszliwym rumorem. Na szczęście hałas spadającej wody był i tutaj znaczny, była więc niewielka szansa, że ktoś to usłyszał.

W tym samym czasie Oberik oraz Bran odnaleźli pośród nieładu panującego na ziemi niewielką figurkę ciosaną z łatwego w obróbce kamienia. Przedstawiała wilka, lub psa. Ktoś, najpewniej podczas przerw wykonał ją i zmyślnie osadził dwa niewielkie rubelity jako oczy zwierzęcia. Oberik stał bliżej, toteż on ją podniósł. Tylko Bran to spostrzegł, reszta była zbyt przejęta uczynionym przez elfa hałasem.

Oberik: znajduje figurkę wartą 10 gp!

Za sortownią odgłos wodogrzmotów znów nasilał się. Z lewej strony woda wpadała tu wprost do pionowego, owalnego zapadliska, czyniąc rozmowy praktycznie niemożliwymi. Kamienna ścieżka urywała się tu zmuszając górników do zbudowania drewnianego trapu. Był on najpewniej od spodu rozparty zastrzałami o skałę. Trap wiódł dalej do drewnianej konstrukcji, służącej do transportu pionowego. Był tam kosz na tyle duży, by zmieściła się w nim jedna dorosła osoba.

Kiedy spojrzeli tam, gdzie kosz mógł zostać opuszczony, jawiła im się tylko ciemność. Nawet krasnoludzkie, czy elfie oczy nie były w stanie przeniknąć przez mroki panujące w dole. Ustalili, że rozstawią pułapkę tu, u góry, by choć częściowo zabezpieczyć sobie odwrót. Bran upuścił na dół podświetlony przedmiot, którym rozświetlał im dotąd drogę. Kawałek metalu spadł z cichym brzdękiem, ujawniając po przebyciu blisko piętnastu stóp wysokości jamę, z której biegły w dwie przeciwne strony dwa korytarze. Jama zdawała się pusta.

Postanowili, że na dół zejdzie Bran oraz Oberik...

Lotta, Sorcane, Lavena
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;

W słabym świetle widzieli, jak Bran i Oberik schodzą coraz niżej. Kiedy lina i łańcuchy rozprężyły się, nadeszła kolej, by kolejne osoby zeszły na dół.

Sorcane: zdany!
Lavena: percepcja - oblany!
Lotta: percepcja - oblany!

Choć niewiele mogli tutaj usłyszeć, Sorcane wyłapał odbijający się od skał przedziwny klekot. Dobiegł z dołu, lecz zaraz po nim usłyszał kolejny! Ten dobiegał z przepaści, w którą spadała woda. Z przepaści pozostawionej za nimi!

Bran, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;

Szczęk łańcuchów i kołowrotów towarzyszył Branowi w podróży na dół, która trwała zdecydowanie zbyt długo. Równolegle z nim na dół schodziła na linie jeszcze jedna osoba - Oberik.

Oberik: atletyka - ledwo zdany!

We dwójkę stanęli obok siebie w dolnej pieczarze niemal jednocześnie, mimo że zejście na dół po linie, w ledwie tylko rozświetlonym półmroku, okazało się dla Oberika dużym wyzwaniem. Bran, który lepiej widział w tym świetle był świadkiem, jak młodzieniec utracił równowagę w pewnym momencie swojej wędrówki na dół i tylko z pewną dozą szczęścia utrzymał się w powietrzu.

Na dole było względnie cicho. U ich stóp leżał jarzący się kawałek metalu. Spojrzeli wokół siebie, gotowi na najgorsze, kiedy w głębi jednego z korytarzy ujrzeli dwie pary smoczych ślepi. Najpewniej zwabione tu przez źródło światła.

Uzbrojone w noże gadzie istoty zbliżyły się do nich powoli, badawczo obserwując i kłapiąc lekko długimi szczękami. Nagle jeden z nich spojrzał ponad głowy intruzów i wrzasnął coś w klekoczącym języku. Oba rzuciły się do ucieczki, wrzeszcząc.

Tymczasem za plecami Oberika i Brana, tuż pod sklepieniem przeciwległego korytarza obniżyła się przedziwna kreatura. Liczne, haczykowate ramiona oplotły skały wokół wyjścia z jamy za ich plecami. Sylwetka potwora napięła się przed skokiem.

 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 23-10-2021 o 17:34.
Rewik jest offline