W głębi Drakwaldu, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI
Żołdacy w kolczugach odpięli łańcuch srebrzystowłosej kobiety od sań i popychając ją bezceremonialnie zaczęli zapędzać brankę w stronę frontonu dworku. Obserwująca te poczynania kątem oka Olivia dostrzegła na ułamek chwili kształty runicznych znaków wygrawerowanych w metalu kajdanów, ale słaby poblask pochodni oraz skąpy czas nie pozwoliły czarodziejce rozeznać się w naturze tych inskrypcji.
Nadto panna Hochberg świadoma była tego, że baron i jego zausznicy dyskretnie, lecz bacznie dzielą swoją uwagę pomiędzy tajemniczą więźniarkę oraz osobę nowo poznanej czarodziejki. Olivia odnotowała ten fakt w pamięci mając świadomość, że von Metterich zyskał kolejną doskonałą okazję do wyjawienia natury tej sprawy i znów okazał absolutną wstrzemięźliwość.
- Jeśli nie byłoby to nadużyciem gościnności, czy moi ludzie mogliby skorzystać z pomocy uzdrowiciela? - spytała czarodziejka wskazując ruchem głowy na Larsa i dwóch dotkliwie pokąsanych wieśniaków z Sindelfinden - Ugryzienia wilków często kończą się infekcjami.
- Oczywiście, pani Hochberg - baron natychmiast skinął głową, wskazał dłonią na dworek - Nasz cyrulik niezwłocznie zajmie się wszystkimi, którzy potrzebują pomocy…
Nagła wrzawa przerwała baronowi w połowie zdania, zwróciła jego uwagę na grupę idących w stronę sań zbrojnych, ciasnym szykiem otaczających kogoś, kto tkwił pośrodku ich formacji.
- Panie! Panie baronie! Złapaliśmy odmieńca! Chciał się wkraść przez mur!
Von Metterich i Holtmann odruchowo położyli prawice na mieczach, a Voormann cofnął się o krok robiąc sobie nieco wolnej przestrzeni do gestykulowania.
Zbrojni rozstąpili się nie chowając swego oręża i oczom Olivii ukazała się znajoma postać.
- Elf! - syknął Holtmann, a Voormann drgnął raptownie nie potrafiąc ukryć emocji, które skojarzyły się Olivii z autentycznym przestrachem.
- On gada, że jest druhem tych tutaj! - jeden z żołnierzy wycelował pięść w pannę Hochberg i jej towarzyszy - Że przynależy do nich, a próbował się wkraść do środka cichaczem!
- Cóż to za podstęp?! - krzyknął baron i wzburzenie dźwięczące w jego głosie wystarczyło za rozkaz. Kusze natychmiast powędrowały w górę, blask pochodni zalśnil w stali mieczy. Atmosfera przyjaznej ostrożności towarzysząca wyjazdowi na dziedziniec dworku przysnęła w mgnieniu oka.
- Czy ten nieludź jest waszym kompanem?! - wyraźnie poruszony von Metterich spojrzał oskarżycielsko na swoich gości - A jeśli tak, dlaczego chciał się tu wkraść?!
- To elf, baronie! - zdołał wydobyć z siebie jeszcze bardziej od szlachcica wstrząśnięty Voormann - Ani chybi szpieg! Słowem o nim nie wspomnieli, może chcieli odwrócić naszą uwagę od odmieńca!