Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2021, 20:44   #129
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
- I jak pierwsza wizyta u pani psycholożki, doktorku?
- A weź gębę zawrzyj… - Viktor walnął się ciężko na krześle z tyłu stróżówki i wcisnął sobie w paszczę ćwiartkę drożdżówki.
- Co się stało? - zapytał odwracając się w obrotowym fotelu Jhonny którego wcześniejsze zaproszenie do przyjaźni Viktor przyjął nie bardzo się zastanawiając..
- Po pierwsze to dr McCoy to nie seksowna ani psycholog jak teoretyzowaliśmy ostatnie dwa wieczory. Po drugie to gołowąs. Spokojnie mógłby być moim wnukiem… co prawda wymagało by to nastoletnich ciąży, ale technicznie wykonalne! Po trzecie chudy jak zapałka. Jakby niedożywiony. Jak pierwsze stadium anoreksji.
- Oook… tajemnica lekarska rozumiem nie zabrania nam rozmawiać o…
- Tajemnica lekarska wiąże lekarza, nie nas, ciołku.
- Hej!
- Nie ważne. O której kończysz zmianę? Za jakieś półtorej godziny.
- Ok. Wtedy pogadamy. Teraz muszę mecha ogarnąć. Dostałem Chargera po ostatniej bitwie. Chyba przesiądę się do niego na stałe. Bydlak to szturmowiec.
- W porządku. Ale dziś krócej niż zwykle. Jutro z rana mam kilka spraw do ogarnięcia.
- Stoi.


- David. Pieprz się…. i wtedy wyszedłem.
- Viktor. Z całą moją wrodzoną zajebistością nie jestem w stanie magicznie ekstrapolować przebiegu dyskusji na podstawie twojego ostatniego zdania nim trzasnąłeś drzwiami. Czym tak ci dogryzł?
Viktor miał skrzywioną minę i aby zyskać trochę na czasie przyssał się do butelki na kilka dłuższych chwil powoli sącząc bimber. Zakasłał i zapił sokiem.
- Bydlak mnie rozgryzł. Nie powiedziałem mu prawie nic, ale najwyraźniej te kilka słów starczyło mu aby połączyć kropki które sobie naszkicował czytając moje akta. Jest inteligentny jak skurwysyn, ale.. drażni mnie. Ten jego przyjazny uśmieszek kryjący samozadowolenie. Jakby sobie myślał “niczym mnie, Heisenberg nie zaskoczysz”.
Jhonny się skrzywił i sam łyknął
- Czy ty aby trochę nie dramatyzujesz? Nie dopowiadasz sobie czegoś do rzeczywistości? Nicole tak robiła - powiedział markotniejąc gdy myśli podążyły sznureczkiem do martwej córki - Nie miała okazji zrozumieć, że to że coś może kryć się za czyimś uśmiechem wcale nie oznacza, że tam się kryje.
Viktor milczał kilka chwil.
- Ostro grasz - powiedział w końcu, choć kilka momentów wcześniej miał ochotę zrypać Jhonnego. Ale teraz, gdy gapił się pusto w butelkę wydawało się to niczym lepszym niż kopanie leżącego. Butelka zrobiła trzy kolejne rundy nim którykolwiek się dalej odezwał.
- Jutro ja do niego idę.
- Ciebie też w to wrobili?
- Nie. Mi nikt nie kazał. Sam chcę dać temu szansę. Nie mam w głowie takiego syfu jak ty… wnuk mi nie zmarł w rękach, nie postawiono mnie przed wyborem “zabić jeńców czy puścić ich by dalej mordowali” ani nie jestem kluczowy jak ty… ale sam zgłosiłem, że chcę. Może coś zrobi z moimi snami. Co ci w ogóle powiedział, że aż mu się pieprzyć kazałeś?
- Że powinienem wreszcie skontaktować się z rodziną.
To nie był wesoły wieczorek. Obaj pili na smutno i mroczno.


“Czas wolny” Viktor spędzał w symulacjach. Uczył się fizyki Chargera. Bydlak był wielki, ciężki i miał większą bezwładność niż Marauder, ale moc mu się podobała. I wciąż był mechem w pełni energetycznym, więc nie musiał martwić się eksplozją amunicji. Miła świadomość. Myśli zaprzątała mu wciąż rozmowa z psychologiem. Układał sobie wszystko w głowie. Gołowąs nie powiedział mu nic nowego. Nic czego sam nie wypierał dotychczas. Musiał przyznać. Młokos był dobry. Choć brakło mu doświadczenia. Praktycznie rzucił tym wszystkim Viktorowi w twarz zamiast wypracować sytuację w której mógłby to zrobić zgrabnie i delikatnie. Ale z drugiej strony… czy mieli w ogóle czas aby cię cackać aż tak z emocjami i uczuciami?
 
Arvelus jest offline