Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2021, 09:47   #22
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Obie dłonie, bliznami poznaczone i sękatymi zrostami, co obrzydzenie budziły, w pierś zezwłoku wsunął. W mig dreszcz rozkoszny go wypełnił i nasycił. Z ust bezecne westchnienie się wyrwało. Opuszki palców błogie mrowienie opanowało, które szybko resztę członków także odczuło.
Animur czuł, jak aytherowe pasma przepływają przez niego i łączą z całym światem. Potok wieści rozlał się we wnętrzu jego czaszki i wolno w głąb umysłu wnikał.

Trzewia Baktygula przemówiły, a mowa ta wielce chorobliwą się zdała. Tak wątroba, jak i nerki z bólu wyły i o litość błagały. Strugi krwi hebanowej po nich ściekały. Jucha to trupia, co przez lata nagromadzona, teraz niczym grzybnia pleśniowa wnętrzności oplatała. Ciało erzahlera wystygłe już było, ale ayther teynechenowy nadal w nim tkwił. Niemal każdy narząd, każda żyła nim poznaczona była.


Tu nasz dom
Wiekuiście przeznaczony
Rękami potomków naszych uczyniony

Myśmy wybrani
Imiona nasze wybrzmiewają
Donośnie przez eony

Tu trwamy
W pamięci zanurzeni
Boskimi łzami obmywani

Ignys płonie
Wypełnia dusze nasze
Wzrok wyżera


Pieśń bez życia dźwięczała mu w uszach. Głos znikąd dochodzący, wszędy był słyszany.

Animur płynął jaźnią poprzez ayther. Jego myśli przesączały się z dźwiękami teynechowymi, mieszały się ze sobą, kipiały w wielkim kotle Kaytula. Czuł ból płynący od narządów erzehlera. Strugi aytheru były jak struny ribaldowego instrumentu. Trącone myślą, wyginały się, zakrzywiały rzeczywistość, wpływały na to co odczuwał w Teynechen. Popłynął myślami do ględy, wszak od niej się wszystko zaczęło.

Stał on, Baktygul przy wieczornicy niby żywy. Jego twarz wykrzywiały tak dobrze znane i do granic możliwości przejaskrawione grymasy Każdy erzahler miał swój styl prowadzenia ględy. Baktygul miał właśnie taki. Wciągał słuchacza do swej opowieści za pomocą karykaturalnych min i gestów.

- Oto czwórca w której my i świat cały jest zawarty. Elementy pierwotne, co od samej osobliwości świetlistej pochodzą, niebyty prastare, które wszystko formują. My w nich, my z nich i one w nas. - usłyszał głos erzahlera, który ględę plótł.

A wokół niego byty szarawe na podobieństwo cieni. Otaczali go niczem niewolnicza świta, swego pana. Niemi, w ruchach zachowawczy, jeno wszystko obserwowali.

- A ayther! - zapiszczał Baydur, głosem co uszy ranił, jako sztylet najprawdziwszy.
Ledwo słowa jego wybrzmiały, a po bytach co Baktygula otaczały jeno wspomnienie zostało.

Sięgnął Animur myślą za Baydurem. Zwrócić się do niego chciał. Ukształtował myśl swą w słowo. Zawołał za nim “Chłopcze!".

Mróz mocarny dłonie, co w klatce erzahlera tkwiły, skuł i puścić nie chciał. Echo pradawnych słów dudniło mu w uszach, jak pogłos, kędy piorun świetlisty niebo rozświetla.

- Chłopcze! Chłopcze! Chłopcze! Chłopcze! Chłopcze!

Słowo, choć znane, jakoby podwójne znaczenie miało. W pierwszej warstwie zwykłym określeniem dziecka były. Gdzieś pomiędzy głoskami, kryło się jednak utajone znaczenie. Zbitki sylab nasączonych aytherem wybrzmiewały pośród trzech światów, niczym pierwotne Logos, którym Kaytul całe istnieje do życia powołał.

Lament straszliwy i bolesny, umysł i ciało na dwoje rozerwał. Jęk z przestworzy w jedno zlała się z jego własnym rykiem przeraźliwym.

Okiem lewym chłopca ujrzał, co przez trzęsawisko gnał, niczem łania spłoszona. Okiem prawym mężczyznę spętanego, któren wleczon był przez rozległą oparzelinę Teynechen.

Obraz też trzeci mu się objawił i pośrodku pozostałych zaistniał. Cieni dziewięcioro kręgiem stało ciasnym i w dół spoglądało. W dole zaś tym Aran, Rune i Animur, a w samym środku Buktygul martwy.

Z oddali zaś, gdzieś hen, hen daleko, poza wszelką granicą poznania - krzyk. Jęk i kwilenie dziecięce, kotary światów na strzępy targało

Czy chłopiec, który gnał na złamanie karku Baydurem mógł być? Czy spętanym mężczyzną Nurbek? Myśli rozlazły się jak mrówki z kopca. To jedno słowo tylko ciągle miał jasne i klarowne, echem rozbrzmiewające mu w czaszce. Więc wzmocnil je, tchnął w nie aytcher i puścił przez świat za uciekającym przez trzęsawiska.

- Chłopcze!
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline