Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2007, 21:14   #81
Wilczy
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin Carver

Syknął z bólu. Ale trzymał się twardo. Zacisnął zęby i czekał na swoją kolej, bo mieli poważniej rannych. Gedan chyba nieźle oberwał. No, ale medyk gadał z sensem. Nie mogą tu za długo siedzieć. Swoją drogą Dark Visons chyba teraz nie za bardzo lubią Carvera. Najpierw ta banda tuż przed Vegas, teraz jeszcze to.
Robin podniósł się z ziemi.
-On ma rację. Musimy się stąd szybko zabierać. Poskładajmy sie do kupy na tyle na ile to możliwe i musimy gdzieś zabrać rannego... - zwrócił się teraz do Baxtera - Mówiłeś, że znasz tu ludzi... potrzebny nam lekarz, albo przynajmniej porządny sprzęt medyczny. Przypomniał sobie dawne czasy. Czasy, kiedy przychodziła ludzie przychodzili do lekarza z bólem głowy. Carverowi coraz trudniej to było sobie wyobrazić - pamięć już nie ta co kiedyś. Ludzie nie szli do medyka, bo krwawili... niewiarygodne...
Robin potrząsnął głową i przerwał te rozważania. Przyjrzał się niedawnemu polu bitwy. "Ale burdel..." No, ale dziś wszystko może się przydać, więc zaczął powoli przeszukiwać kieszenie poległych w poszukiwaniu jakichś wartościowych fantów. No i ich broń też mogła się jeszcze komuś przydać... Poza tym barmanowi ("Ciekawe gdzie on jest...") przydałoby się jakieś odszkodowanie za szkody. Bądź co bądź, to przez Carvera zaczęła się ta strzelanina. Gdyby ten koleś go nie rozpoznał... Ale z drugiej strony Dziadek to nie Matka Teresa...
 
Wilczy jest offline