-Dziwnie okazujesz swoją „przyjaźń” przyjacielu, wdzierając się do mego domu i mordując moje zwierzęta!– Odkrzyknął krasnolud z głosem pełnym goryczy. Hargar przypomniał sobie jak oba potwory uciekały przed nim skomląc, gdy tylko się do nich zbliżał…
-Więc wielki lord Hurlun w końcu przysłał po mnie swoich agentów krucjaty. Pyszałek nie chciał pobrudzić własnych rąk i przysłał pachołków do brudnej roboty! – kontynuował ze złością i urazem w głosie krasnolud. Skryty w ciemnościach jaskini z kuszą wycelowaną ku wejściu, sięgnął drugą ręką do jednej z sakiewek przy pasie, zacisnął coś w pięści, a jego sylwetka stała się rozmazana i falująca, niczym sylwetka kogoś na horyzoncie rozgrzanej pustyni.
-Kobieto, wasze czyny przemówiły już głośniej, niż słowa- Chwyt na kuszy zacisnął się mocniej oczekując na pierwszego śmiałka.