Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2021, 10:35   #11
Balzamoon
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
5 Lamashan 4708 AR, wieczór

Gdy Maakor wyszedł z Barbakanu pierwsze co zrobił to stanął pod ścianą i zaczął się zastanawiać nad całą sytuacją. Wymigiwanie się starego Pioniera od odpowiedzi na jego pytania i brak zainteresowania tematem pośród innych członków "drużyny" zdenerwował go, choć starał się tego nie okazywać.
~ Będzie co będzie, prawdopodobnie chodzi tylko o pieniądze, więc nie ma co się przejmować. ~ powiedział sobie w duchu. "Co się stało to się nie odstanie, przynajmniej dopóki nie masz arcymaga po swojej stronie." jak mówiło powiedzenie. Przynajmniej ustalili że spotkają się w tawernie i użyją transportu wodnego w pierwszej części podróży. Odetchnął głęboko i zaczął układać listę spraw do załatwienia przed wruszeniem. Okazała się bardzo krótka - znaleźć miejsce do spania, unikać półorków i zakupić zbroję z samego rana. Choć był zainteresowany zapowiadanym występem śpiewaczki to zrobiło mu się niedobrze na samą myśl o staniu w tłumie. Ruszył w stronę bramy.

6 Lamashan 4708 AR, ranek

Druid stał opodal Zakładu metalurgicznego Dulaffów i zajadał słodką bułkę którą kupił na straganie. Poziom hałasu w mieście był o wiele bardziej stonowany niż wczoraj. Pewnie z powodu setek przypadków kaca w okolicy. Po chwili drzwi do kuźni otworzono i wszedł do środka. Sama kuźnia była zapewne w dalszych pomieszczeniach gdyż w pierwszym był tylko sklep. Na długiej ladzie rozłożone były miecze, topory i inne uzbrojenie, zaś na manekinach stojących pod ścianą zawieszono różnorakie zbroje. Co bardziej wymyślne i drogie bronie rozwieszono na ścianach i zabezpieczono łańcuchami. Przy wejściu, na stołku, drzemał potężnie zbudowany półork w kolczudze.
- Jestem Edda Dulaff. W czym mogę służyć? - zapytała młoda, dość szczupła i ładna krasnoludzka kobieta stojąca za ladą. Długie złocisto-rude włosy miała splecione w warkocz. Blada cera, błękitne oczy, pełne usta i nieco zadarty nosek dopełniały obrazu.
- Słyszałem że jest na sprzedaż zbroja ze skóry bulette, czy to prawda? - zapytał undine. Kobieta obrzuciła go uważnym spojrzeniem.
- Prawda, choć miałyśmy wystawić ją dopiero jutro. 50 złotych ostrogrodzkich. Dopasowanie w cenie o ile nie trzeba będzie ciąć skóry. Zainteresowany? - zapytała bez większej nadziei w głosie. Najwidoczniej wycena obecnego ekwipunku klienta nie wypadła zbyt pomyślnie.
- Zainteresowany. Sprzączki w zbroi metalowe czy kość bulette? - odparł Maakor wyciągając sakiewkę z wygraną w wyścigu pływackim. Kobieta przeliczyła najpierw monety, sprawdzając kilka z nich na wadze i zębami zanim odpowiedziała.
- Kość. Klient który ją zamówił obstawał przy tym zawzięcie, ale jak przyszedł czas zapłaty to się nie pojawił. Zapraszam na zaplecze. - otworzyła drzwi za ladą. - Grima! Klient na dopasowanie zbroi z bulette! Zapłacone w pełni! - krzyknęła do środka. W odpowiedzi dał się słyszeć jęk. - Ciszej na wszystkich bogów, to że ciebie któryś z nich pobłogosławił brakiem kaca to nie znaczy że każdy cieszy się taką łaską. -
Druid wszedł do zakładu. Grima Dulaff była niemal całkowitym przeciwieństwem siostry, o solidnej budowie i mięśniach których nie powstydziłby się przeciętny ork. Rysy twarzy miała miłe, ale na pewno nikt nie nazwałby jej pięknością, brązowo-rude włosy obcięte krótko, pomimo tego zwijały się w loki. Przekrwione w tej chwili od kaca oczy w normalnych warunkach miały zapewne szary kolor. Kilku równie mocno skacowanych jak ona czeladników niemrawo kręciło się wokół palenisk rozpalając je bez większych chęci.
- Derren, przynieś skórzaną bulette. I ruszaj się żwawiej bo jak w rzyć kopnę to ci skrzydła wyrosną zanim spadniesz.- rozkazała Grima jednemu z uczniów.
Dopasowanie zbroi zajęło trochę czasu. Zamawiający ją był podobnego wzrostu co undine, ale nieco innej budowy, na całe szczęście wszystko udało się załatwić porzez skrócenie bądź przedłużenie mocowań zbroi, obywając się bez czasochłonnych i kosztownych przeróbek samego pancerza. Druidowi udało się nawet sprzedać swoją starą zbroję, choć nie zyskał zbyt wiele. Edda pomimo uroczego wyglądu była doświadczonym kupcem i targowała się nie gorzej niż przekupki na targu.

***

Maakor wszedł do Białej Czapli objuczony ekwipunkiem który poprzednio ukrył w lesie. Nowa zbroja, choć niewiele grubsza od poprzedniej, była o wiele cięższa i czuł że chwilę zajmie mu przyzwyczajenie się do jej wagi. Do tego dochodził koc, hamak i plecak, a także wszystko co go wypychało. Tym razem oprócz sejmitara i sztyletu miał włócznię, a z boku plecaka zawieszona była drewniana tarcza. Razem wszysko ważyło kilkadziesiąt kilogramów i było dokładnie tak nieporęczne na jakie wyglądało. Wyglądało na to że wszyscy zbierali się już do podróży, westchnął ciężko ale zrezygnował z posiłku, może uda mu się coś złowić po drodze?

Przerwę na posiłek przyjął z prawdziwą przyjemnością, jak okazało się ulfeni mieli pośród siebie całkiem zdolnych myśliwych i jedyne co musiał zrobić to złowić kilka ryb dla Rawgha.

Ostrzeżenie półorka wyrwało go z zamyślenia, zerwał się na równe nogi wraz z innymi. Zanim zdołał coś zrobić nieumarli zaatakowali. Dla druida były to stwory tak obrzydliwe jak tylko to możliwe, zaburzające samym swym istnieniem równowagę naturalnego świata. Rzucił się ku swoim rzeczom z nieświadomym wściekłym warknięciem i tylko dzięki naturalnej zręczności utrzymał się na nogach gdy langskipem wstrząsnęło zetknięcie z mielizną. W pierwszym odruchu chwycił za sejmitar ale zdał sobie sprawę że na statku nie będzie zbyt wiele miejsca na manewry. Dlatego zdecydował się na włócznię i tarczę. Przygotowania zajęły mu chwilę podczas której inni nie próżnowali. Berenika odarzała jakimś zaklęciem broń na lewo i prawo, płomienie buchnęły za burtą a Rawgh pokonawszy naturalny strach zwierzęcia wobec nieumarłych rozerwał jednego z napastników na strzępy gdy ten dostał się na pokład. Zwycięski ryk tygrysa zmieszał się z okrzykami załogi i nieludzkim syczeniem napastników. Maakor z nastawioną tarczą i włócznią doskoczył do burty i pchnął utopca atakującego jednego z wioślarzy.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche

Ostatnio edytowane przez Balzamoon : 26-10-2021 o 16:12. Powód: Literówki.
Balzamoon jest offline