Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2021, 13:56   #24
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Rab czuł, że już więcej od naczelnika wyciągnąć nie zdoła. Drung wyraźnie swoją wersję ukuł i zamierzał przy niej stać, co swoją logikę wszakże miało. Przewodniczył całej osadzie, stąd osąd musiał mieć twardy i nieustępliwy jak palona w piecu glina. Jego uwagi o zaniku uczuć puścił zaś Aaron mimo uszu. Wszak był do nich więcej niż przyzwyczajony. Podziękował raz jeszcze za rozmowę, ostatni raz czyniąc ukłon, po czym opuścił chatę.
Pod domostwem tkwił w dybach Nurbek. Żałosny był to widok, człek właściwie już stracił syna, a sam infamią został obłożony. Ribaldo nie wiedział jeszcze co sądzić o tym osobniku. Podszedł do niego bliżej, lecz nie w celu rozmowy. Czuł, że bez względu na rzekomą winę latorośli, serce Nurbeka musiało być ściśnięte bólem niczym w kowalskim imadle.
Elben siadł nieopodal i niby to bez pośpiechu wyjął swój nieodzowny vandel. W jego głowie rodził się już nowy plan. Drung polecił mu stworzenie nowej pieśni i tak miał zamiar uczynić, choć ten konkretny utwór nie miał jeszcze Otoce służyć.
Zagrał kilka nut, by pobieżnie ocenić reakcję Nurbeka. Aaron żałował, że znał noktambulistę tylko pobieżnie. Spotykali się na wieczernicach, jak ze wszystkimi, lecz nie było dotąd między nimi wspólnej sprawy.
Mruknąwszy coś do siebie, przymknął oczy, przez co wyglądał jakby w półśnie był pogrążony. W istocie przygotowywał się do sięgnięcia po dawkę aytheru: prosto z ubitej ziemi, który karmiła się codziennymi troskami. Pragnął bowiem tylko krztyny. Niektórzy bardowie błędnie sądzili, że każdorazowo potrzeba wiele mocy, aby skutecznie odmienić myśli słuchaczy. Utwór Aarona miał snuć się z wolna niczym lekki zefir, dawać ukojenie i tylko czasem wzmagać w nagłym crescendo.
Rozpoczął więc spokojnymi dźwiękami, pozwalając wzlatywać im po okolicy niczym para drobnych ćem. Dla postronnych mógł być tylko siedzącym na boku, podrzędnym grajkiem. Właściwie taki efekt chciał osiągnąć, gdyż ta pieśń tylko dla jednej pary uszu została przeznaczona. Wciąż szukał też odpowiedniej aytheru dawki, którą mógłby zaabsorbować wprost do swych palców, a te do drgających miarowo strun.
Pierwsze tony miały choć trochę uspokoić śniarza. Człowiek będący w dybach i o czarnych scenariuszach myślący był pewnikiem cokolwiek niechętny, by teraz sztuk raba słuchać. Aaron nie zważał jednak na to. Musiał spróbować.
Zaczął wreszcie śpiewną historię, jednocześnie obniżając swój głos. Rzecz traktowała o mieścinie leżącej daleko od rejonu Olcheyo, w której to przed laty wizytował. Mieszkała tam młoda niewiasta, co piękna była jak kwiat w porę Hajotu wzrastający. Za jej bladą skórę i głębokie oczy niejeden młokos z okolicy był gotów pociąć się na ćwierci.
Szkopuł tkwił w tym, że krew w pewnym wieku gotowała się i wzywała do czynów kompletnie bezzasadnych. Kiedy tamta prawie kobietą została, zmiana nie tylko w jej wyglądzie zaszła. Poczęła kląć sążniście i od pracy się wzbraniać. Za nic miała przykazania społeczności, jedzenie na zmarnowanie rzucała, ze zdania starszych sobie kpiła.

„Załamał ręce ociec,
zapłakała rzewnie matka.
Na co oni swoją chowali,
aby teraz tak im odpłacała?”

Z czasem zaczęło robić się gorzej. Ludzie mówili, że niewiasta sama po bagnach się włóczy i na autorytety lży, a to już trudno było zrzucić na karb młodzieńczej zapalczywości. Kielich goryczy przelał się, gdy w środku osady lokalnego polihystora plwociną potraktowała, potem szarpiąc się z nim i śmierci życząc.

„Tego wieczora wiec zebrano
gdzie incydent był żywo poruszany.
Niechybny bowiem ukazał się znak,
że młodym sercem zły duch kieruje.”

W tym właśnie momencie Aaron uwolnił dawkę aytheru, którą kumulował w swojej muzyce od jakiegoś czasu. Pozwolił, żeby popłynęła wprost do śniarza. Plan polegał na tym, by przenieść jego własny ból na młodej kobiety historię. Jak Nurbek syna swojego żałował, tak przez chwilę miał pochylić się nad niepokorną dziewczyną, którą w pieśni raba właśnie sądzono.

„Mędrzec odpłaty oczekiwał,
grzmiał, że dziewka opętana może
i że zagrożeniem dla każdego
z całej społeczności grona.”

Ribaldo dopiero teraz zwiększył tempo. Jego muzyka miała nabrać dramatyzmu, na wysokich dźwiękach się opierając. W narracji elbena gromada naradzała się właśnie, a gdy winnej pytania zadawano, odpowiedzieć nie chciała. Jej oczy krzyczały, ale ust otworzyć czemuś nie mogła. Dla społu był to kolejny dowód na nieczystych sił ingerencję.

„Wtem między gromadę,
jeszcze inny uczony postąpił.
Znachorem był on uznanym,
który mylić się nie zwykł.”

Medyk do tamtej przyparł i doglądać ją zaczął od stóp po głowę. Stwierdził, że tu nie złe duchy jakieś plugastwa czynią, ale wszystko insze ma źródło. Kazał przyprowadzić niewiastę do swojej chaty, gdzie czym prędzej przeszedł do zabiegu.

„Przy skroni przeciął bladą skórę,
ujął przyrząd na dwa palce długi.
Ohydnego kleszczora ujawniając,
co w głowie biedaczki pomieszkiwał.”

Dziewka prędko rezon odzyskała, łkać poczęła i przepraszać każdego po kolei. Jasne było, że to pasożyt pajęczy jej działaniami kierował, a był on na tyle zmyślny, że mowę młódce odebrał.
Aaron zmienił lekko rejestr aytheru. Teraz miał przed sobą najtrudniejsze zadanie. Pragnął wpuścić do serca śniarza nieco nadziei, podzielić się radością obcej mu społeczności, co swojego członka odzyskała. Na koniec dodał zwrotkę, do której cały utwór się sprowadzał.

„Wniosek z tego prosty,
słuchaczu mój drogi.
Możesz się kiedy bronić,
to ze sposobności korzystaj.
Los nie zawsze tak łaskawy,
co w przypadku białogłowy.”

Zakończył grę i powoli schował swój instrument do płóciennego futerału. Nadal nie podejmował rozmowy z Nurbekiem. Liczył na jego domyślność. Jeśli pieśń jakkolwiek do niego przemówiła, spodziewał się, że noktambulista sam zechce z rabem porozmawiać. Jeśli nie, Aaron porzucił tamtego precz, by do rytuału Otoki należycie się przyszykować.
Wszak całą historię i tak zmyślił ledwie chwilę temu.
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 27-10-2021 o 13:17.
Caleb jest offline