Semen uzbrojony w to co mu wpadło w ręce jechał w siodle. Opatulony futrem niczym niedźwiedź. Jednym uchem przysłuchiwał się rozmowie pokurcza z woźnicą, ale drugim uchem i parą oczu przeczesywał pobocza, szukając czy aby gdzieś po drodze nie zaczaił się ktoś przedsiębiorczy i wciąż dźwigający kuszę czy inny zbędny pokojowemu pielgrzymowi ekwipunek. |