Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2021, 12:10   #8
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
Kilkanaście lat wcześniej


-Z całym szacunkiem Myronie, ale to chyba jakiś żart. Chcesz mnie zastąpić jakąś stertę kabli w metalowym pudle?

Na twarzy Sau’ana, kamerdynera i szef ochrony domu Mordino malował się grymas niezadowolenia, bezwiednie obnażył swoje zęby jeszcze bardziej potęgując groźne wrażenie jakie powodował Utapaun. Blada, pociągłą twarz okraszona podłużnymi liniami, okolice oczodołów zabarwione na czerwono, sposób mówienia przypominający syczenie. Tak, z całą pewnością nawet w najlepszy dzień przedstawiciele tej rasy nie wzbudzali zaufania.

Stojąca z boku, małżonka Myrona Mordino Sijes, cofnęła się bezwiednie krok w tył. Zupełnie tak jak roślinożerca cofa się w obecności drapieżnika. Zasłaniała ręką małego chłopca który krzątał się między nogami. Polityk pozostał jednak nieugięty nie okazując najmniejszych śladów strachu.

-Nie przesadzaj Sau’anie. Droidy protokolarne to najnowszy krzyk mody na Courscant. Wchodząc w świat wielkiej polityki będę potrzebował sekretarza, który nagra każde moje słowo, przypomni o spotkaniach, zabawi gości…

Głośny pomruk, który mógł być zarówno okazaniem zrozumienia jak i dezaprobaty, który wydobył się z ust sługi bynajmniej nie złagodził nastroju panującego w domu. Z całą pewnością jednak, jeden rzut oka wystarczył by ciężko wyobrazić sobie tego, wysokiego, przypominającego wampira mężczyznę zabawiającego gości na przyjęciu.

-Dzień dobry. Wydaje mi się, że nie zostaliśmy sobie właściwie przedstawieni. Pan Sau’an? To przyjemność pana poznać. Jestem TC-19, specjalista od komunikacji ludzko-robotycznych.

Zakończył swoje przedstawienie wyciągając syntetyczną dłoń w geście powitania, który mógłby rozładować emocje. Mordino spojrzał wyczekująco na niezadowolonego szefa ochrony chcąc wymusić na nim jakąś reakcję.


Będący pod presją Utapaun zmrużył oczy i przyjął wyciągniętą dłoń pod presją spojrzenia ich wspólnego pana. Uścisk dłoni był mocniejszy niż mógł przypuszczać. Jęknął głośno z bólu i z trudem wyrwał swoją dłoń z mechanicznej pułapki rozmasowując obolałe miejsce.

-Zrobił to specjalnie!

-Co ty mówisz Sau’anie. To maszyna, odpowiednio zaprogramowana na służenie z wyczyszczoną wcześniej pamięcią to niemo…

-Wiem co widziałem!


Kosmita przejechał długim paznokciem po metalowym pancerzu na klatce piersiowej druida.

-Nie ufam ci gadająca puszko. Będę mieć cię na oku.

Następnie odwrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju. LuLu, lothalski kot będący zwierzęciem domowym w rodzinie Mordino zamruczał, otarł się ogonem o metalowe nogi droida zostawiając za sobą mokrą plamę moczu. Najwidoczniej przybycie nowego domownika nie podobało się więcej niż jednej istocie. Oczy TC-19 zamigotały, ktoś mógłby przypuszczać że poczuł złość, ale to przecież niemożliwe żeby maszyna odczuwała ludzkie emocje w ten sposób prawda?




Kilka miesięcy później


-Zatrzymać tego… Tego kosmitę.

Myron Mordino z ciężkim sercem rozkazał funkcjonariuszom porządkowym na zatrzymanie swojego szefa ochrony. Targały nim emocje, ale u jego boku stał wierny asystent TC-19.

-To szaleństwo! Nic nie zrobiłem, jestem niewinny!

Nie bacząc na jego słowa czterech rosłych strażników miejskich złapało go za ramoiona pozbawiając możliwości ruchu. Piąty z nich odczytał mu standardowo zarzuty zanim miano go zabrać i odizolować do aresztu.

-Dowody nie kłamią. W twoim pokoju znaleźliśmy ślady krwi, a rany na ciele zmarłęgo zwierzęcia domowego tj. kota lothalskiego, odpowiadają twoim zębom i pazurom. Sau’an niniejszym zostajesz zatrzymany celem wyjaśnienia i sprawdzenia czy stanowisz zagrożenie dla siebie lub innych.

Utapaun rozejrzał się po pomieszczeniu widząc na otaczających twarzach determinację, ale też strach i obrzydzenie. Ci ludzie wydali już swój wyrok i to jedynie patrząć na jego wygląd. Znał takie spojrzenie przez całe życie, teraz dał im tylko powód.

-Nie miałem nic wspólnego ze śmiercią tego durnego zwierzęcia. Czemu tak na mnie patrzycie? Macie mnie za potwora? Znacie mnie wszyscy!

-Wystarczy. Nie mogę uwierzyć, że przyjęliśmy cię pod swój dom, daliśmy cel, zaufaliśmy… a od początku byłeś tylko zwierzęciem. Żebyś nikt jednak nie sądził, że Myron Mordino nie ma serca. Zostaniesz poddany badaniom psychiatrycznym i umieszczony w specjalnym zakładzie gdzie mam nadzieję otrzymasz potrzebną pomoc. Zabrać go… Nie chcę żeby ktoś z mojej rodziny to oglądał. Żona jest w ciąży, nie potrzebuje dodatkowych zmartwień.

Odciągany siłą przez grupkę mężczyzn Utapaun próbował wyrwać się i rzucić na TC-19, ale strażnicy na to nie pozwolili. Rzucał za nim różne groźby i wyzwiska, ale one nie mogły zranić ich adresata.

-To on, to ten droid, spójrzcie na jego oczy! Szydzi ze mnie. To diabeł, diabeł!


Gdyby tylko mógł to TC-19 rzeczywiście by się uśmiechał. Gdzieś w głębi jego procesów myślowych pojawiła się satysfakcja, którą system odebrał jako błąd systemu.



Teraźniejszość


TC-19 usłyszał przeraźliwy krzyk, który przeszył zwyczajowy spokój domu Mordino. Miał raczej dobre relacje z domownikami. Praktycznie wychował młode dzieci Durona i Nejjy pomagając w lekcjach i ucząc trudnej sztuki dyplomacji podczas gdy ich rodzice byli najczęściej zajęci samymi sobą lub swoimi interesami. Z samicami, które tytułowały się paniami domu było trochę gorzej. Najpierw znosił dramaty związane z załamaniem nerwowym poprzedniej żony Myrona. Później spełniał zachcianki jego kolejnej wybranki, której bardzo odpowiadała wysługiwanie się służbą.

-Ojej. Czyżby mleko już się rozlało? - wymamrotał do siebie.
Importowane z Naos planety leżącej na rubieżach galaktyki, panierowane “nóżki” nun wciąż nie były dostatecznie wysmażone. Droid odebrał je aż z targowiska mieszczącego się na dolnych poziomach dystryktu Uscru. Czemu organiczni nie mieli za grosz szacunku do jego pracy? Westchnął głośno i uniósł kieliszek koleriańskiego wina, do otworu gębowego określanego przez ludzi jako usta. W miejscu tym miał moduł wobulatora, pozwalający na przemawianiu w ponad sześciu milionów różnych języków. Niewiele brakowało, a wziąłby łyka co zapewne spowodowałoby zwarcie w obwodach i stan, którzy ludzie określali jako kac. Zaśmiał się z własnego roztargnienia. Przebywając między ludźmi, chcąc zrozumieć ich potrzeby i zachowania powielał czasem ich ułomności, ale taka już była rola sługi.

<KSF<>0fxzcz> Moduł empatii włączony. Załkał na próbę, co wydawało się raczej odgłosem przesuwanej komody i przyłożył swoją metalową dłoń do czoła naśladując przeciętnego rozpaczającego mężczyznę w dorosłym wieku. Kod emocji, które wyrażali ludzi był dla niego enigmą, ale jako droid odpowiedzialny za kontakty dyplomatyczne musiał przynajmniej próbować ich zrozumieć. Wpadali w szał, zazdrość, radość, ufali, zdradzali, kochali, nienawidzili bez żadnego wyraźnego powodu. Jakby mógł lub musiał szczerze powiedzieć co o tym wszystkim myśli to określiłby tą gamę emocji tylko jednym słowem: słabość. Dla niego były tylko ciągiem znaków, które odczytywał jak ktoś uczący się obcego języka.

Wino mogło się jeszcze przydać. Zgodnie z wgranym oprogramowaniem człowiek będący w żałobie często rzucał się w mir nałogów, a skoro nie miał działki narkotykowej “przyprawy” to napoje alkoholowe musiały wystarczyć. Położył na tacy pełną karafkę wraz z kieliszkiem i podszedł do salonu skąd dobiegały płacze i wrzaski.

-Witam pani Vicky. W czym mogę służyć pomocą w ten piękny, wietrzny wieczór.

-TC-19! Myron… Myron.. Oh Myron.




Na luksusowej sofie w samym tylko szlafroku leżała młoda kobieta. Była dość seksowna jak na standardy rasy ludzkiej chociaż genetycznie poprawiona przez zabiegi upiększające. Widać było, że mimo tego że rodzino Mordino nie należała do najbogatszych to mąż, nie szczędził nowej żonie najlepszych możliwych wygód i zachcianek. Opróżniona butelka wina świadczyła o tym, że niezależnie od dopiero co otrzymanych wieści, kobieta zaczęła swoją codzienną degustację wyszukanych trunków.

-Tak. Pani mąż oraz mój pan nazywa się Myron Mordino

-Nie, nie, nie! Nie rozumiesz… Myron… On… On…


Udawaj zaskoczenie, to hasło zaświeciło się w procesorze znajdującym się w głowie droida odpowiadającym za procesy myślowe maszyny.

-On nie będzie dziś na kolacji? Przygotowałem nóżki nun w sosie wg przepisu mistrza Wu-Chu, mam także wino rocznik 7902 C.R.C prosto z Koreli.

Kobieta skrzywiła się na myśl o “bagnistych indykach”, których mięso było zbyt ciężkostrawne na jej delikatny żołądek. Musiała przecież dbać o linię jeśli miała utrzymać zainteresowanie swojego męża lub szybko znaleźć kolejnego. Druga opcja wydawała się, więc o wiele bardziej kusząca...

-Wino. Tak, zdecydowanie będę dzisiaj potrzebować wina.

Ludzka samica zaczęła się trząść co zapewne zwiastowało kolejny wybuch rozpaczy, więc TC-19 położył przed nią tacę z winem i usiadł na sofie obok pani domu.

-Myron nie wróci… On nie żyje TC-19 - wycedziła Vicky między łykami wina.

-Już, już - rzekł tonem którym najbardziej artykułował współczucie zgodnie z jego bankiem danych. Następnie poklepał ją delikatnie po odkrytych plecach syntetyczną dłonią z wbudowanymi receptorami dotyku.

-Winda? Cholerna winda? Uwierzysz? Jak to w ogóle możliwe żeby zabiła cię winda? Jak ja to powiem dzieciom? Boże dzieci… przecież nie zmarnuję sobie najlepszych lat życia na opiece nad tymi bachorami. Poza tym są praktycznie dorosłe. Muszę zadbać o siebie. Znaleźć patrona, nowego męża który pocieszy atrakcyjną, młodą wdowę.

Czyżby jego pani tak szybko przeszła wszystkie 12 stadiów żałoby i była gotowa “iść dalej”? Droid był pod wrażeniem pragmatyzmu i szybkości przetwarzania myśli przez procesor samicy. Oczy robota zaświeciły się przez krótką chwilę, jego procesor analizował możliwość zamieszania tej kobiety w wypadek jej tragicznie zmarłego męża. Wynik analizy był niejednoznaczny, poza tym to nie było jego sprawą. Skupił się na “pocieszaniu”, czyli czymś co robią ludzie gdy robią organiczni gdy chcą się przypodobać tym którzy cierpią od nadmiaru emocji.

-Zgodnie z moją bazą danych na temat pani rasy, znajduje się pani w wieku produktywnym wydzielając feromony przyciągające samców, co najmniej kilkunastu cywilizowanych ras zamieszkujących obecnie planetę. Zgodnie z moim szacunkiem bez problemu pozna pani kolejnego męża rozpoczynając akt seksualny w okresie godowym, następnie płodząc mu potomka, w ciągu następnych 8 lat, 6 miesięcy, 2 tygodni +/- 5 dni.

Wdowa objęła droida za jego szyję i przylgnęła do jego metalowego ciała nad wyraz bujną piersią. Miała łzy w oczach, ale wydawała się… wdzięczna? Szczęśliwa? Bank danych odpowiedzialny za emocje u organików był w konflikcie.

-Oh TC-19… Wiedziałem, że ty jeden mnie zrozumiesz.

Nagle odsunęła się od jego chłodnego srebrnego pancerza na klatce piersiowej i powiedziała bardziej do siebie.

-Testament! Co z testamentem? Zdążył go zmienić? Ująć mnie w nim? Obiecywał mi wykreślić tą sukę Sijes i zapisać dom, ale… TC-19 połącz mnie z adwokatem Myrona natych...

W drzwiach stała panienka Nejjy trzymając pluszowego ewoka. Była już co prawda dorosłą kobietą, nie tak dużo młodszą od Vicky, ale traumy z dzieciństwa wciąż tkwiły w niej silnie. Nie sposób było stwierdzić ile z tej rozmowy właśnie słyszała, ale jej macocha spoglądała na nią z niemym przerażeniem. Ewidentnie nie była gotowa na tą rozmowę.

-Mamo? Co… Co się dzieje?

Dziewczynie drżał głos, widać było że mimo wieku zachowała dziecięcą niewinność. Zapewne to dzięki niej łatwiej zaakceptowała nową kobietę u boku ojca.

-Nejjy kochanie… Stała się wielka tragedia… Twój ojciec, mój mąż… On… On…

Starsza z kobiet najwidoczniej miała problemy z wysłowieniem się. Być może spowodowane to było winem, być może przywdzianiem maski zrozpaczonej wdowy.Droid protokolarny, który pełnił wiele różnych funkcji w domu Mordino, podszedł do zalęknionej córki Myrona do której stopniowo zaczynała dochodzić powaga sytuacji.

-Obawiam się młoda panienko, że pani Vicky chce powiedzieć, że twój czcigodny ojciec nie żyje.

Odtworzył przez wbudowany głośnik jedną z piosenek zarezerwowanych na chwile kiedy ludzie wyrażali smutek. Wydawało mu się, że było to na miejscu. W oczach innych mógł być karykaturą człowieka, zabawką która chciała być prawdziwym chłopcem, ale robił po prostu to do czego był zaprogramowany. Następnie zrobił krok do przodu łapiąc kruchą dziewczynę zanim ta upadła zemdlona na podłogę. Objął ją metalowym ramieniem i przytulił do siebie.

-Już, już - powiedział imitującym emocje zimnym mechanicznym głosem, klepiąc syntetycznymi palcami delikatną skórę jej pleców.

Gdzieś w głębi mechanicznej głowy, pojawiła się myśl sprzeczna z jego oprogramowaniem. Jak łatwo byłoby chwycić ją za kark i skrócić jej męki jak słowikowi, który złamał skrzydło i zapewne już nigdy nie poleci. Oszczędziłoby to wszystkim czasu na te sentymentalne rytuały. Była to tylko myśl, linijka kodu w głowie, nieważne jak nietypowa. Droid istniał by służyć swoim panom.




[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=dzNvk80XY9s[/MEDIA]
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 28-10-2021 o 13:21.
traveller jest offline