Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2021, 16:14   #26
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Spotkanie na zewnątrz trwało jeszcze może z minutę. kiedy rycerz powrócił. Towarzyszył mu ten drugi równy stopniem. W przeciwieństwie do Petersenem ten miał przy boku coś w rodzaju miecza, długości dłuższej maczety. Hector był jeszcze na górnej kondygnacji, na pierwszy ogień poszedł JD:
- A ten drugi gdzie? - Petersen nie bawił się w konwenanse.
- Na górze pakuje swoje rzeczy, zaraz zejdzie.
- Dobra, to zacznę bez niego. To rycerz Brightroller, świadek. - nie czekając na ewentualne przywitanie Petersen siadł przy stole, położył trzymany w dłoni zeszyt (przed wyjściem z lokalu go nie miał) i długopisem wyciągniętym z kieszeni zaczął pisać. Lewą ręką, drukowanymi literami, stopą haka przyciskał zeszyt do blatu. Jego proteza była niemal na 100% przedwojenna, używany towar. JD zauważył jeszcze tylko identyczne nagłówki wypisane przez rycerza: "Kontrakt".

Akurat zszedł Hector, obładowany całym swoim ocalonym sprzętem. Największe wrażenie wywołał jego karabin z celownikiem snajperskim.
-Powiedz mi John - zagaił Brightroller Peyersena - skąd ty wytrzaskujesz monterów ze snajperkami?
Petersen tylko wzruszył ramionami:
- Sami się pod lufy pchają i to w dobrej wierze.

Trwało jeszcze z minutę, gdy rycerz skończył pisać. To nie był jeden dokument, tylko cztery. Wyrwał kartki, podsunął obu Nowojorczykom. Było tam to co im zaproponował. Kontrakt na zlecenie na 72h, data i godzina, zapłata (10 płyt jednorazowo po robocie). JD na swoim miał jeszcze punkt o zwrocie za zużyty sprzęt medyczny. Plus punkt o transporcie z Avonmore do Blairsville. Żadnych klauzur ani drobnego druku.
-Imię i nazwisko na obu egzemplarzach plus podpis.
Podpisali. To samo zrobił Petersen. Oraz świadek, rycerz Brightroller. Tylko że ten ostatni miał cudo w postaci pieczątki. Takiej przedwojennej, nie z ziemniaka.
Każdy z Nowojorczyków dostał swój kontrakt, Petersen wziął drugie egzemplarze.
- Od tej chwili pracujecie dla mnie. Kontrakt jest ważny przez te trzy dni, w tym czasie nie bierzecie żadnej innej roboty. A teraz za mną.

Hector Garcia w jednym się pomylił. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Rycerz Brightroller szybko zebrał swoich i bez zbędnych ceregieli odjechał w górę rzeki.
-Ładujcie się na pakę pierwszego pickupa.
Podróż była krótka, mało wygodna pozycja nie zdążyła jeszcze dokuczyć. Skręcili w stronę rzeki (drugi pickup pojechał dalej prosto i stracili go z oczu), przekroczyli rzekę po moście i skręcili w bok tuż przed torami kolejowymi. Zatrzymali się przed ustawioną na cegłach przyczepą kempingową. Obok na torze stało kilka wagonów towarowych. Żaden z nich nie wyglądał na dostosowany do transportu pasażerów.

-Wysiadać, mam mało czasu. I bierzcie swoje rzeczy.

Za Petersenen ruszyli w kierunku grupy przy żurawiu ładunkowym, w tym czasie rycerz przekazał im dodatkowe informacje:
-W "New Guy's Tavern" mógł być ktoś o zbyt czujnych uszach, jeszcze tydzień temu nie byłby to żaden problem. Wysiadacie w Blairsville, tam kierujecie się do szeryfa, jest to rycerz o nazwisku King. Będzie próbował was przekonać, że pracujecie dla niego. Pracujecie dla mnie, zastępujecie tylko dwóch ludzi których mu musiałem zabrać. Ale płaci nadal on, pokażcie mu swoje kontrakty. Teraz jeszcze o robocie. Czysto fizyczna, demontujecie i przywozicie do Blairsville rozjazdy kolejowe, takie jak tam - protezą wskazał miejsce, gdzie schodziły się dwa tory. - nie znam się na tym. Jedziecie do ruin elektrowni, po bombardowaniu zostały same gruzy. To były zwykłe bomby, więc brak skażenia.

Zbliżyli się do grupki, dwóch robotników ładowało metalowe beczki na wagon, a dyrygowała nimi blondynka o krótkich włosach, ubrana w poplamiony kombinezon z podwiniętymi rękawami. Strój był trochę za duży i trudno było cokolwiek powiedzieć o tym, czy ma duże cycki. Ale doskonale widoczny był pas w przytroczonym mieczem. Albo szablą. Albo czymś takim. Zauważyła ich:
-John Petersen, co mam tym razem dla ciebie zrobić?
-Też się cieszę na twój widok, jak leci?
-Świetnie, ale mów co chcesz?
-Tych dwóch z mojego rozkazu jedzie do Blairsville. Jeszcze dziś. I naucz ich jak rozkręcać szyny.
-Jezu... nie mogłeś przyjść z tym wcześniej?
-Nie, mają znać podstawy, kretynami też nie są.
- Coś jeszcze? Może im poczytać do poduszki.
- Czytać to sami potrafią. Na razie.

Petersen machnął im ręką na pożegnanie i odszedł. Po chwili pickup zniknął w Avonmore.

W tym Hector Garcia się pomylił. Nie będą mieć obstawy.

- Dobra chłopcy, nie mam czasu na pierdoły. Mówcie mi Elie, jak się na was wkurwię to mówcie do mnie rycerz Petrovsky. Bierzcie tamte pręty i skrzynkę z narzędziami - wskazała nas graty przy przyczepie kempingowej - i za mną.

Nie czekając ruszyła wzdłuż stojących wagonów.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline