Wątek: WFRP 2ed - III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2021, 17:34   #76
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
"- Trzymając w dłoni rękojeść złamanego miecza...
- Zostały mi już tylko dwie kule...
- Ostrze noża trzymanego przez wroga zbliżało się nieubłaganie do mojego gardła...
"
Tego typu opowieściami weterani wielu pól bitewnych dzielili się w tawernach i gospodach by inni podzielili się z nimi piwem. Theophrastus był jednak chirurgiem. Codziennie trzymał ostrza mniejsze niż ułomek miecza, jeśli brakowało mu kul pacjent zawsze mógł wystrugać sobie nową, a ostrze noża to zazwyczaj on do pacjenta zbliżał, a nie odwrotnie (chyba, że coś poszło naprawdę nie tak, ale akurat tym też wolał się nie chwalić). Pozostawało mu zaczynać swoje opowieści od
"- Przynieśli mi trupa. Miał chłop szczęście, że na mnie trafił, kto inny dawno by się od razu poddał i na żalnik wysłał, ale ja stanąłem do boju ze Śmiercią i wyszarpałem...". Obecną sytuację kiedyś też tak przedstawi. Na dworze Lorda Erycka z Treoffen na ten przykład, jeśli kiedyś tam dotrą.

Przygotował już sobie lusterko by podstawić je pod usta w celu sprawdzenia czy zaparuje (to znak, że ofiara oddycha, a zatem żyje), przyszykował narzędzia odbierając sobie od ust znaleziony w namiocie medycznym spirytus, a tu przywieziono żywego, choć nieprzytomnego mężczyznę.
Choć to jak go niesiono wołało o pomstę do niebios, medyk nie odzywał się - kiedy alternatywą było danie się ogarnąć zbrojnym kupom z miasta, liczył się czas. Dlatego i badanie było szybkie.
– Obie nogi. I chyba coś z kręgosłupem. Nieprędko on wsiądzie na konia. O ile w ogóle wsiądzie. Przez kontuzję głowy lepiej by i nie wstawał kiedy się obudzi. - podsumował medyk wycierając dłonie w szmatkę.
- Ale będzie żył - Miał nadzieję, że nie tylko jako warzywo.

Wspomniany wielmoża miał paskudny wstrząs mózgu, połamane kości i żebra, poobijane chyba wszystko, łącznie z narządami wewnętrznymi... ale skoro przetrwał wyjmowanie ze zbroi i transport a'la worek z ziarnem to znaczyło, że żadne żebro nie przebiło płuc, a krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne nie pochodziły z tętnic. Podsumowując - gdyby zostawić go w wygodnym łożu i nie ruszać... Cóż, co prawda potem już by się z niego nie ruszył, więc tu akurat mógł się chirurg umiejący nastawić i unieruchomić złamane kości i porozrywane stawy przydać.
Mimo wszystko, zaoponowałby gdyby mieli jechać wozem. Wytrząsłoby to życie z rannego. Mimo ciasnego opatrunku któreś żebro mogłoby się poruszyć, przebić opłucną, wywołać zapadnięcie płuca i jego ostrą odmę... Medyk umiał sobie z czymś takim radzić. Ale na sali operacyjnej, nie na jadącym wozie. Ale sanie... na saniach ranny miał szansę. Większą w każdym razie niż tutaj.

***

Sama droga z pewnością była ciekawa i interesująca. Medyk jednak nie bardzo miał czas się rozglądać. Trzeba było zadbać o pacjenta. Czasem jedynie przysypiał, niespokojnie się wybudzając. Walczyło w nim zmęczenie i strach. Martwił się o stan pacjenta. Zrobił tyle ile wtedy mógł, ale ranny nadal nie odzyskał przytomności. Co innego kiedy się pacjenta napoi specjalnym wywarem by spał i nie przeszkadzał, ale śpiączka o nieznanej etiologii nie jest dobra. Może to tylko skutek utraty krwi. A może krwotoku do mózgu. Źrenice Eryka były równe. Póki co. Jeśli przestaną, albo jeśli dostanie napadu padaczkowego... Krianiotomia odbarczająca udawała się co prawda w dziewięciu przypadkach na dziesięć. Tyle że potem ośmiu z tych dziewięciu i tak umierało z powodu krwotoku w ciągu godziny. Albo z zakażenia w ciągu tygodnia.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 26-10-2021 o 17:36.
hen_cerbin jest offline