Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-10-2021, 20:45   #12
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Rozmowa z Aureliusem zakończyła się względnym sukcesem. Udało się dostać zapewnienie powstrzymania konkurentów kilka dni, oraz całkiem konkretne informacje. Po krótkiej dyskusji drużyna przychyliła się do propozycji Drsedena by płynąć w górę Sellen. Dawało to kilka korzyści, w wśród nich najlepsze tempo podróży, względne bezpieczeństwo, oraz możliwość zebrania informacji w Podgórzu, co dla śledczego było najbardziej istotne. Znaczyło też spotkanie z Hildą. Cane nie przepadał za silnymi i wyższymi od niego kobietami - twardymi wojowniczkami z północy, ale darmowy seks, to darmowy seks. Dodatkowo, jeśli ugra wejście na pokład dla drużyny, to czemu nie skorzystać?

Spotkał ją w tłumie pod sceną, ale nie zabawili tam długo. Muzyka nie trafiła w gusta najemniczki, a Dresden i tak przychodził na koncert szukając pijanych dziewczyn, toteż szybko zmienili miejsce. Hilda była inna niż inne dziewczyny. Ludzie z północy byli bardziej bezpośredni, nie owijali w bawełnę, toteż szybko przeszli do rzeczy.

Nie wymknął się rankiem, czy nocą, choć nie spał od kilku godzin. Dziewczyna nadal trzymała go za jaja mając transport, a on niczym prawiczek obietnicę spełnienia. Czy był to jedyny powód? Ile razy zastanawiał się nad tym leżąc w łóżku obok śpiącej obok dziewczyny? Ile razy z uśmiechem politowania słuchał miłosnych opowieści bardów? Ile razy sam kłamał bez mrugnięcia okiem? Czy takie uczucie w ogóle istnieje?

Z zamyślenia wyrwał go ruch za plecami. Obrócił się do wstających pleców, widać dziewczyna nie miała ochoty na poranne igraszki.
- Lepiej się zbieraj, niedługo wyruszamy, a ja mam jeszcze chłopów do przypilnowania - rzuciła zakładając spodnie.
Dresden uśmiechnął się przelotnie. Chyba miał coś z ulfeńskiej mentalności. Ubrał się szybko i opuścił cichutko pokój, zanim dziewczyna dokończyła ubieranie zbroi. Nie miał zbyt wiele do zrobienia, toteż ruszył przez budzące się leniwie, skacowane uliczki Wolnej Przystani, gdzie niedobitki powracające z festynu mieszali się z coraz większym tłumkiem tych, którzy musieli gnać do roboty. Gdzieś na rynku mignęły mu kasztanowe loki. Odwrócił się i dostrzegł Berenikę dźwigająca całkiem spory jak na jej wzrost namiot. Przyglądał się przez chwilę zastanawiając, czy powinien kupić swój, czy liczyć, że zmieszczą się oboje w jej? Dziewczyna wyraźnie męczyła się ze swoim majdanem, co wyglądało nawet uroczo, zanim zniknęła mu z oczu.
Śledczy wyjął z kieszeni monetę, obrócił ją w palcach i pstryknął w powietrze. Poranne promienie odbijały się od wirującego kawałka srebra, które nieuchronnie spadło na dłoń Dresdena.
- Reszka. Zatem idziemy kupić namiot. - mruknął do siebie zawracając.

Czekając na załogę wrzucił swój bagaż na krypę i zagadał do oporządzających langskip majtków próbując dowiedzieć się co nieco o nadchodzącej drodze. Jego rozmowę przerwał Ganorsk i jego wilk, a chwilę później pozostali członkowie wyprawy. Cane wziął od półorka listę zaginionych i przeglądał ją starając się zapamiętać każdy szczegół. Nie było tego wiele, ale doskonale widać było coś innego - podejście ich pracodawcy. Nie było niczym dziwnym, że najważniejsze osoby były podane na początku, ale dalsze pozycje zajmowały anonimowe dla każdego osoby. Cane nie byłby zdziwiony, jeśli okazałoby się, że pracodawca pomylił imiona, czy cechy szczególne obstawy i to powiedziało mu zdecydowanie więcej niż Aurelius przemilczał poprzedniego dnia. Ostatecznie wzruszył ramionami i podzielił się listą ze wszystkimi, następnie schował ją za pazuchę, bowiem z bosmanatu wyszła Hilda, co znaczyło że rychło ruszali w dal.

* * *
Droga była leniwa i przyjemna. Dresden spędził większość dnia z dala od innych próbując stworzyć w myślach tablicę detektywistyczną ze wszystkimi poszlakami. Gdzieś tam w tle słyszał strzępki rozmów drużyny, jednak nie zawracał sobie tym głowy dopóki ton rozmowy i postawa Udine i półorka stała się mniej neutralna, a bardziej wroga. Teraz skupił się na interakcji między tymi dwoma, oraz postawy reszty drużyny notując w pamięci cały obraz sytuacji. Wolał obserwować z daleka niż udzielać się po którejkolwiek ze stron. Przynajmniej póki co.

Postój przyjął z pewną ulgą, bowiem ograniczona przestrzeń langskipa nie pozwalała na poprawne rozładowanie emocji pomiędzy wszystkimi. Pomagał tam, gdzie mógł, ale nie angażował się w prace ponad to co było konieczne. Jedzenie było faktycznie pyszne i nie zapomniał skomplementować wszystkich, którzy przyłożyli do tego rękę, w szczególności Berenikę. Nim ruszyli dalej zamienił jeszcze kilka zdań z Hildą na temat dalszego kursu i planowanego dotarcia do Podgórza.

Podróż snuła się dość leniwie dopóki wokół nie rozległy się krzyki. Postawiony na nogi Dresden w jednej chwili łapał równowagę rozglądając się wokoło.
~ Nieumarli! ~ myśl niczym lód sparaliżowała go momentalnie. Nie spodziewał się takich przeciwników. W jednej chwili statek został zaatakowany i ugrzązł na mieliźnie! Gorzej być nie mogło. Hilda darła mordę, to na swoich, to na nich, wokół zaraz miał rozpętać się chaos.

Dresden przez chwilkę analizował sytuację zastanawiając się jak najlepiej się przydać? Jego rapier nie nadawał się do walki z takim przeciwnikiem, pozostawało więc użyć głowy. Wykorzystując ogień alchemiczny rzucony przez gnoma, Dresden stanął szeroko na nogach po środku langskipa i ryknął do Hildy i do swoich towarzyszy:
- TEN OGIEŃ TO SZTUCZKA! -
Odczekał moment, aż jego słowa wgryzą się w świadomość załogi. Ostatnie czego chciał, to zasiać jeszcze więcej paniki.
Rozłożył ręce szeroko przed siebie kierując je na burtę statku, palce rozczepiając tak, jakby chciał objąć całą burtę, po czym skupił się na ogniu pochodni, nocnych ogniskach starając się odwzorować je jak najdokładniej. Nagle cała burta stanęła w iluzorycznym ogniu. Blado-żółte języki ognia smagały drewniany statek nie czyniąc mu większej szkody. Dresden miał nadzieję, że prosta sztuczka wystarczy by przepędzić nieumarłych.
 
psionik jest offline