Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2021, 20:19   #212
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Carsten dawno nie odczuwał takiej fali niepokoju. Wilgoć strachu pełzała po karku, ślizgała się po plecach, niczym dotyk zimnej gadziej łuski. Wszechobecna jak otoczenie przesycone lepką mgłą. Nawet bliskość współtowarzyszy i Amazonek nie uspokajała ochroniarza. Czym innym było mierzyć się z namacalnym wrogiem, jak gigantyczny pająk, wąż czy jaszczur. Czym innym pozostawiać jego wcielenie w sferze domysłów.
W pierwszym przypadku łatwiej było opanować nerwy i stawić czoła przeciwnikowi. W drugim zaś złowroga tajemnica paraliżowała zmysły, a niemożność oceny zagrożenia sprawiała, że umysł męczył oplot niepewności gorszy od uścisku węża. Do tego wzbierająca obawa, co też za istoty czyhają lub błąkają się pośród zawiesiny białych oparów? Mimo że nie było czuć wiatru, mgła płynęła miękko, w ciszy, odsłaniając znienacka kolejne fałdy mroku, koszmarne drzewa, którym wyobraźnia nadawała kształty potworów, kępy krzewin, łęgi i inne pozornie zwykłe detale trzęsawisk, lecz zatopione w złowrogiej poświacie.

Eisen zastygł jak cała reszta śmiałków, kiedy zauważyli niezwykłe zjawisko. Za nic w świecie nie chciałby teraz opuścić wąskiej łodzi, która zdała mu się nagle ostoją i bastionem, jak burty galeonu, chroniące przed naporem fali pełnej obcej grozy. Czuł, że ma przeciw sobie podstępnego przeciwnika, przebiegłą istotę wysysającą siły i wciągającą w śmiertelną w pułapkę. Przez te emocje zatracił rachubę czasu i tylko przyspieszone bicie serca stało się fałszywą miarą jego upływu. Trzymał pysk Bastarda, by ten skomleniem, piskiem lub szczekaniem nie zdradził ich obecności. Ochroniarz trwał tak zawieszony w upiornej scenerii, aż do chwili kiedy nieprzyjemnie drażniące uczucie znikło, rozwiawszy się niczym widmowa mara wchłonięta przez biel mlecznego oparu.

Pokonał otępienie i zachowywał czujność, wiedząc iż to jeszcze nie koniec przeprawy. Nawiedzone tereny dowiodły, że ich legenda nie była przesadzona. Źródło chaotycznego zła pulsowało, wywołując niemiły dreszcz na myśl o nieuchronności powrotnej drogi…

Kiedy łodzie niespodziewanie dotarły do płycizn, Sylvańczyk poczuł się jak rozbitek po morskiej tułaczce. Nie dał się jednak ponieść euforii, wzmógł czujność i nakazał marynarzom spokój. Nie mogli zdradzić swojej obecności, bowiem zwodnicze echo nocy niosło wszelkie odgłosy dalej, niż by sobie tego życzyli.

- Łodzie zakryjcie wśród trzcin! – polecił. – Większa część załóg zostanie na miejscu, oszczędzajcie siły, będą potrzebne do powrotnej przeprawy, poza tym mniejsza grupa to mniejsze ryzyko wykrycia. Nie jesteśmy aż tak wprawni w podchodach jak dzikuski.- wyjaśnił. – Rankiem powinniśmy mieć idealny widok na piramidę.

- Naszkicujesz to, co ci wskażę. – rzekł do mężczyzny biegłego w kreśleniu węglem i kartografii. – Szczegóły, które mogą umknąć zawodnej pamięci… - mimowolnie spojrzał w stronę kaleki, jakby sobie o nim przypomniał. – Alonso! Idziesz ze mną i Zoi, Pora zliczyć tę gadzie plemię i ujrzeć na własne oczy, gdzie bytują.

– Panno Schwartz... – popatrzył na kobietę, która też nosiła widoczny ślad zmęczenia i chyba była bardziej blada, niż zwykle. – Zechce nam pani towarzyszyć? Czy dotychczasowe wrażenia z przeprawy ostudziły pani zapał? – dodał lekko kąśliwie.

Plan jaki jawił się w głowie Carstena zakładał współpracę z Amazonkami, aby zyskać doskonały przyczółek do zwiadu. Później naszkicować piramidę, policzyć siły jaszczurów i zanotować ważkie kwestie, jak choćby zwyczaje wroga. Na koniec przyjrzeć się terenowi wokół budowli, którego rozpoznanie może okazać się przydatne w prowadzeniu zmagań i przygotowaniach do bitwy. Chętnie posłuchałby też rad Alonso, wynikających z jego doświadczeń.
Pozostawało jedynie wykonać te zamierzenia i myśli przekuć w czyny…
 
Deszatie jest offline