Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2021, 20:31   #68
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Elf Przywrócony

W głębi Drakwaldu, dworek barona Von Metterich; noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI

Sprzątała, jak w akademii, załatwiała sprawy, już rozumiała czemu służyły ciężkie upokarzające ćwiczenia ciała i ducha: Organizacji przestrzeni podług potrzeb. Od miotły po zwoje i dyplomację, jak owej chwili wyzyskania optymalnego stopnia relacji, towarzyskiego ułożenia.

Olivia była przekonana, że osiągnęła pożądaną harmonię, bo nawet płatki śniegu osiadały równo na dziedzińcu. Świat poddał się jej woli, eter tańczył gotowy na jedno skinienie urodzić kwiat, wówczas we wzorzec wdarł się cień. Poryw wiatru od wrót grodu. Ulgu poniósł śnieg prosto w twarze zgromadzonych na dziedzińcu ludzi, zakręcił chorągwią, przysypał całunem pozostawione pod ścianą domostwa pakunki, zakręcił płomieniami pochodni.

Elf i zbrojni, broń znów groźnie nastawiona i słowa jak sople. Coś jej ulżyło, ale zaraz zła, że właśnie w tej chwili, że idealna chwila przerwana. Panna Hochberg ledwie nabrała tchu i poczuła, że jest jej gorąco, co oznaczało, że zrobiła się na buzi czerwona jak świnka. Pomyślała, że zaraz wybuchnie, ale Norsmen pierwszy, a zaraz i Franz z Karlem dali jej chwilę, by ochłonąć i mówić, nie chrumkać, ze złości.

- Haha! - zaśmiała się krótko na słowa Niersa, nie dlatego, żeby się jej dowcip spodobał, choć mógł przypaść do gustu żołdakom barona, ale żeby zwrócić na siebie uwagę, pragnąc nie porzucać roli, póki będzie przydatna. - Doprawdy, panie Niers nie strasz gospodarzy, sama zajmę się chędożeniem, vel doprowadzaniem do porządku elfa. - Rozejrzała się dookoła, po dziedzińcu dalej hulał zbłąkany wicher podnosząc śnieg na kształt trąby wielkości człowieka. Powoli, bardzo spokojnie dobyła swojego miecza, ruszyła do przodu w kierunku towarzysza. Przechodząc obok Larsa wymierzyła mu płazem w pośladki, wolno zjechała po udzie i rannej łydce. - Możecie opuścić broń, proszę, to Lori nasz tropiciel. Tak troje rzeko, to nie przypadek, sama to potwierdzam. Myśleliśmy, że zginął - stanęła przed Lorim - A jednak się odnalazł - Przystawiła mu ostrze do piesi - bardzo się cieszę - opuściła. - Panowie - zwróciła się już prosto do szlachty - Elf jest oswojony i jada zwykle kaszę z kapustą, jest świetnym tropicielem, choć trzeba mieć do niego niebywałą cierpliwość. Ręczyłam za towarzyszy i to się nie zmienia, ten dziwak, też nim jest. Jest trochę szalony - dodawała już jakby konfidencjonalnie - zajmuje mnie jego przypadek. Szalony i brzydki, bogowie nierówno rozdają talenty. A skoro pańscy ludzie go spostrzegli to nie jest chyba, aż tak groźny. - podeszła do Loriego i podniosła ramię - Chudy jakiś, mizerny. Jeśli gospodarze pozwolą chciałabym zamienić z nim kilka zdań, mamy sobie coś do wyjaśnienia, ale jako gospodarzowi pozostawiam pierwszeństwo panu baronowi.

Buzia musiała przedstawiać sobą groteskowo świnkowy obraz, ale oczy były spokojne i pewne. Jasne i ciemne, jedno i drugie śmiałe. Już tylko mały chochlik wiatru figlował z proporcem, znów równo opadał śnieg, równo biło serce dziewczyny, choć pragnęło czegoś innego. Pragnęło, by ktoś je porwał, ujął w dłonie i się zaopiekował.

- Lori, to nasz gospodarz, baron Von Metterich. Bądź miły!

Pozwoliła przejrzeć mu się w wypolerowanym ostrzu.

No to proszę i wybaczcie, że prosiłem mistrza żeby czekał.
Mistrzu to jak będzie: leczenie, czy pójdziemy do kozy?
Jak trzeba coś dogadać między sobą, to możemy zrobić PW, lub krótkiego docka. To oczywiście jak Keth pozwoli nam się naradzić w odosobnieniu.

 
Nanatar jest offline