Myśliwski dworek von Metterichów, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI
Otoczony gronem zdenerwowanych zbrojnych, z gotowym na znak dobyć miecza Holtmannem u boku, baron wysłuchał płynących wartko wyjaśnień swych nieproszonych gości.
- Cóż to za nieobyczajne krotochwile?! - żachnął się Voormann - Nikt nie będzie sobie tak strofował z mojej osoby!
- Oni prawdę rzekli, jaśnie panie - powiedział wypchnięty do przodu sierżant Knappe - Znaczy się, nie o sodomii, wszelako o reszcie. Z racji mojej zwierzchności powołałem ich do służby pomocniczej na czas poszukiwań zbrodzienia, mocą nadaną mi przez urząd straży.
- Lecz ryngrafu nie masz, przeto musielibyśmy ci na słowo uwierzyć, żeś jest sierżantem straży - prychnął podejrzliwy Holtmann.
- Panie baronie, jeśli można cosik rzec… - spomiędzy kuszników wychynął jakiś człowiek w płaszczu narzuconym na prosty strój służącego, najpewniej jeden z doglądających dworku członków świty barona. Człowiek ten, podeszły w latach i wyraźnie utykający mężczyzna o poczerwienialym od mrozu obliczu, od dłuższej chwili przyglądał się bacznie przybyszom, w szczególności zaś sierżantowi Knappe.
- Tak, Hugonie? - rzucił baron nie odrywając nawet na chwilę spojrzenia od Olivii i jej kompanów - Co chciałeś powiedzieć?
- Ja znam tego człowieka - oznajmił Hugon wskazując dłonią na Knappe - On nie kłamie, służy w drogowej straży. Widziałem go parę razy z innymi na trakcie na patrolach i w strażnicy we Walbecku. To jeden z tamtejszych sierżantów, ręczę za to słowem.
Von Metterich przygryzł usta rozważając w myślach ostateczną decyzję, potem uderzył jedną zaciśniętą w pięść dłonią w otwartą drugą.
- Szanuję prawo i jego stróżów, przeto zaproszenia nie cofnę - oznajmił twardym tonem - Hugonie, zaprowadź naszych gości do głównej sali, niechaj służba się nimi zajmie. Niech pan Schwamm czym prędzej obejrzy ich rany, niektórych srogo pokąsały wilki.
- Wedle rozkazu, panie baronie - skinął głową Hugon - Lecz… kilku naszych brakuje jak widzę. Dojdą po czasie?
- Już nie dojdą - odparł szlachcic oglądając się w końcu w stronę służącego - Mieliśmy w kniei nielichą przeprawę z wilkami. Nic więcej nie musisz wiedzieć. Voormann, dziewka w twoją pieczę. Konie wyprzęgać, do stajni z nimi. I dajcie grzane wino, bo na kość zmarzliśmy!