Poczekalnia przy włazie
Czas dzielący grupkę zwiadowców od chwili ponownego wyruszenia w Nadświat wydawał się ciągnąć niemiłosiernie powoli, zwłaszcza nie potrafiącemu usiedzieć spokojnie w miejscu i ustawicznie strofowanemu przez brata Świrkowi. Magik starał się jak najdłużej drzemać, w przeciwieństwie do obsesyjnie wręcz starannie przeglądającej swój ekwipunek Altego. Cichy - najwyraźniej do żywego dotknięty krytycznymi obiekcjami albinoski - wyszedł z poczekalni siadając na przenośnym stołku obok pilnującego włazu Kosiarza i rozmawiając z nim półgłosem.
Łasica w końcu sam zasnął, znużony nadmiarem emocji, których starał się nie pokazywać, ale które w końcu zmogły nawet jego legendarną wytrzymałość. Spał snem twardym i smoliście czarnym, nie pamiętając o całym świecie, dopóki zdenerwowany brat nie obudził go rytmicznym potrząsaniem za ramię.
Tropiciel zerwał się z miejsca ściskając rękami karabin, rozejrzał się wokół siebie zaspanym spojrzeniem.
- Rzemień i reszta już są - rzucił niepotrzebnie Świrek, który przestępując z nogi na nogę zerkał niespokojnie w stronę grupy zgromadzonych przy włazie ludzi - Spora delegacja…
Łasica kiwnął dyskretnie dłonią w stronę Altego i Magika, dał im znak, aby dołączyli do niego i przeszedł przez próg poczekalni. Spojrzenia gotowych do drogi Łowców momentalnie skupiły się na jego osobie i nie było w nich najmniejszego śladu sympatii.
Tropiciel musiał przyznać, że Rzemień i jego grupa robili stosowne wrażenie. Wszyscy - kobiety i mężczyźni - mieli na sobie starannie dopasowane kombinezony w bardzo ciemnych kształtach, prawie pozbawione mogących poszczękiwać metalowych elementów. Ich twarze pokrywała jakaś czarna substancja, być może sadza albo jakaś pasta konserwacyjna, nadająca wojownikom diabolicznego wyglądu. Wszyscy mieli czarne czapki z grubej wełny, plecaki i trzymane w zgięciach łokci karabiny Lee Enfield, a przy pasach dźgacze o wąskich długich klingach.
- Wyspaliście się? - zapytał przyjaźnie fałszywym tonem Rzemień - Jesteście gotowi do drogi? Musicie wiedzieć, że tym razem pójdziemy w bardziej wymagającym tempie.
- Altego miała do ciebie prośbę - rzucił spod włazu Cichy i zerkający w jego stronę Łasica po raz pierwszy dostrzegł w oczach spolegliwego na co dzień Łowcy iskierki szczerej złośliwości.
- Prośbę? - Rzemień chyba poczuł zaskoczenie na dźwięk słów Cichego, ale zaraz przywołał na powrót opanowaną beznamiętną minę - Ależ nie ma problemu. Altego, o co chciałaś poprosić?
Sarkastyczny w zamierzeniu ton pytania sprawił, że w kącikach ust pozostałych Łowców pojawiły się uśmieszki, ktoś w tyle grupy poszedł jeszcze dalej i parsknął z nieudawanym rozbawieniem.