Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2021, 09:16   #19
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Lavena, Bran, Lotta, Sorcane, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;
Inicjatywa:
Oberik - 19
Sorcane - 19
Lotta - 17
Potwór - 17
Bran - 11
Lavena - 9

Runda 1:
Oberik: wycofanie + atak! - pudło!
Sorcane: schodzi na dół
Lotta: rzut oszczepem! - pudło!
Potwór: atak! (Bran) - trafienie! (11 obrażeń!)
Bran: rzut obronny! - oblany! (sparaliżowany! pochwycony!)
Potwór atak! (Bran) - trafienie! (7 obrażeń! - nieprzytomny!)
Bran: stabilizacja! - krytycznie zdany! (nieprzytomny!)
Bran: rzut obronny! - zdany! (sparaliżowany)
Lavena: rzuca firebolt! - trafienie! (7 obrażeń!)
Ledwie chwilę mieli, by podjąć decyzje o ucieczce. Oberik zdążył się wycofać, lecz Bran pozostał w obrębie światła, licząc na pomoc towarzyszy z góry. Potwór, który nie przypominał niczego co było znane ludziom i nieludziom, obniżył się i skoczył na Brana. Dziesięć haczykowatych odnóży oplotło krasnoluda, znajdując dojście do jego skóry, którą przebiło wiele igieł. Krasnolud w przerażeniu poczuł drętwienie kończyn i twarzy. Siły opadły zeń niezwykle szybko. Na tyle szybko, że nie było mowy o próbie ucieczki. Ze strachem on i Oberik spostrzegli, że wbrew wszelkiej logice istota ta pływała w powietrzu, mimo iż nie posiadała skrzydeł. Przez mdlące połączenia nerwowe przebiegł jeszcze impuls silnego uciskającego w klatce bólu, który na czas jakiś pozbawił go przytomności.



Dziób potwora rozwarł się w obcym, nienazwanym hałasie kiedy magiczny pocisk Laveny rozświetlił jamę. Stwór wciąż oplatając krasnoluda, zaczął wycofywać się w ciemność.

Tymczasem Sorcane zaczął schodzić po linie, a Lotta próbowała znaleźć sposobność do rzutu oszczepem, lecz bestia trzymała się na uboczu. Kobieta pomny na słowa Sorcane, że słyszał także coś z miejsca, z którego przyszli spojrzała za siebie, unosząc wyżej pochodnię. Ostrożnie, ściskając broń skierowała się w tamtą stronę. I wtedy wychwyciła jakiś ruch!

W oddali, w pionowym korytarzu Lotta spostrzegła dwie pary gadzich ślepi. Koboldy, podwieszone na linach, pod drewnianym trapem górników pośpiesznie wycofywali się z tego miejsca.

Runda 2:
Oberik: atak! (strzelec wyborowy, atak ukradkowy) - trafienie! (16 obrażeń!)
Sorcane: akrobatyka - zdany!
atak!- trafienie! (8 obrażeń!)
Lotta: atak! - trafienie! (9 obrażeń!)
Potwór: uwalnia Brana ucieczka!
Bran: rzuca poison spray!
Bran: kondycja - zdany!
Potwór: test obronny - zdany!
Lavena: interakcja z koboldem

Lotta w krótkim rozbiegu rzuciła włócznią w dół, w jednego z koboldów zawieszonych na linie. Oszczep przebił go, a bezwładne koboldzie ciało spadło w czarną otchłań. Drugi kobold zwisł nieruchomo i spojrzawszy na Lottę zaczął coś klekotać w jej stronę. Nie sposób było jednak wyłapać sensu słów przez hałas, jaki tworzyła spadająca woda.

Lotta - traci oszczep!

Tymczasem Sorcane, który zszedł na linie już na wysokość, pozwalającą mu dojrzeć atakującą i zabierającą Brana w ciemności lewitującą maszkarę, owinął wokół nogi linę odgiął się w tył zawisając głową w dół. Sprawnie sięgnął po łuk i naciągnął strzałę.

Elfia strzała ugodziła potwora w lewitujący odwłok, przypominający w strukturze tkankę mózgową niemal w tym samym czasie co idealnie wymierzony pocisk Oberika, który utkwił w jego paszczy. Bran wykorzystał ten moment i wyrwał się z uścisku haczykowatych odnóży i opadł ciężko na ziemię.

Wynalazca przezwyciężył silne ukłucie bólu gdzieś pod żebrami i zdołał otoczyć uciekającego drapieżnika magiczną chmurą trującego dymu, jednakże na nic się to zdało.
Bran, Sorcane, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;
Oswobodzony krasnolud oparł się o sterczący nieopodal stalagmit. Ból w klatce był nieznośny i wróżył kłopoty. Widział jak sprawca jego problemów oddala się. Bezskutecznie próbował sięgnąć po kusze i załadować ostatni pocisk, lecz wtedy to z pieczary, do której zeszli Bran dostrzegł strumień światła.

Oberik pognał za krasnoludem lub raczej potworem, który go porwał, podnosząc po drodze zaklęte w kawałku metalu źródło "branowego" światła. Kiedy Oberik ujrzał Brana, rzucił mu rozświetlającą sferę światła. Bran z trudem ignorując ból pod żebrami złapał swój majstersztyk i uniósł go wysoko, rozświetlając pomieszczenie.

Oberik dostrzegł wtedy w nikłym świetle zarys obcego bytu, który sunął w powietrzu do podziemnej czeluści, by tam schować się przed niebezpieczeństwem.

Runda 3:
Oberik: atak (strzelec wyborowy) - trafienie! (16 obrażeń!)

W pół-biegu nałożył strzałę i przystanął by naciągnąć cięciwę i wymierzyć. Furkot przecinanego powietrza zamienił się w obrzydliwe plaśnięcie grotu strzały zatapianego w przedziwnym ciele potwora, które jakby przecząc zasadom świata, powoli opadło na kamienną "posadzkę" jaskini, przy spotkaniu której rozpłaszczyło się i skurczyło obleśnie. Potwór pozostał tam czas jakiś nie ruszając się.

Chwilę później dołączył do nich Sorcane. Potwór najwyraźniej był martwy. Bran był ranny, choć łuskowa zbroja ochroniła przed zranieniem ostrym niby-dziobem, nie ocaliła przed jego miażdżącą siłą.

Komnata w której się znaleźli była nieużytkowana od dłuższego czasu. Niegdyś i tutaj było zorganizowane stanowisko górnicze. Szybko zorientowali się, że nie ma wśród nich Lotty i Laveny.
Lavena, Lotta
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;
Lotta oraz Lavena, która dołączyła do niej przed chwilą, czujnie obserwowały jak smoczy pomiot wyjątkowo sprawnie wspina się po linie w ich kierunku i wchodzi na drewniany trap. Wyraźnie chciał im coś zakomunikować, toteż kobiety nie strąciły go, jak pierwszego, nieszczęsnego kobolda.

Kobold nie był duży. Wysoki jak niziołek, lecz silny i zręczny, bowiem umięśniony w ten niepozorny sposób. Jego długi ogon pomagał mu w balansowaniu na skalnych przewieszeniach.

Stanął przed nimi, patrząc żałośnie.
- Scorp - powiedział w dziwnie brzmiącym tonie, wskazując na siebie. Chwile myślał, jakby przypominając sobie co chce powiedzieć. - Thwip - wskazał czeluść, w która spadł trafiony przez Lottę kobold, po czym znów wskazał siebie i pokręcił przecząco głową. Następnie wskazał Lottę i Lavenę, by potem wskazać transportowy szyb za ich plecami.
- Wy chce kopalnia, Trex chce mówić.

 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 31-10-2021 o 09:56.
Rewik jest offline