Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2021, 19:56   #29
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Mostek kombajnu, 15.08.2181, 15:38

Williamson śmiało odwzajemniła pocałunek, będąc szczęśliwa, że nie przepadła jej propozycja przedstawiona na kartce przez Elena. Dość szybko jednak odchyliła się do tyłu, zdając sobie sprawę, że zbyt prędko przeszli do takiego kroku, jak na poziom ich relacji.

- No już, już - odpowiedziała trochę poważnym tonem. - Propozycja miała dotyczyć oszczędzania wody, a nie wymiany śliny.

- Jak dobrze się orientuje to ślina, to też jest rodzaj płynów. - zaśmiał się cicho, usiadł na fotelu obok i przybliżył się do niej. - No dobrze, to w takim razie w jakim celu zostałem wezwany na mostek przez Panią Kapitan - szczególnie zaakcentował ostatnie dwa słowa, aby podroczyć się z Chloe.

- Pani Kapitan chciała sprawdzić, czy już wziąłeś prysznic. - przybliżyła się do jego szyi i nieco teatralnie zaciągnęła nosem. - I czuję, że jeszcze nie zdążyłeś. Zresztą, ja też na szybko jedynie się wyczyściłam chusteczkami myjącymi. Czyli wszystko bardzo dobrze się składa. Poza tym, że przed chwilą wysłałam korpów do mycia, więc mogą się kręcić przy prysznicach. Wolałabym jednak, by nie widzieli nas tam razem, więc póki co mamy chwilę na rozmowę. Z tą wodą, to serio będzie taki problem, czy jedynie to wymyśliłeś, by mnie tam zwabić do siebie?

- Nigdy nie myślałem, że mój niemiły zapach może kogoś zadowolić. - zaśmiał się znowu - A co do wody to niestety, ale serio może być problem, to też zależy od sytuacji, jaka będzie. - Zastanowił się chwilę - Nie wspominałem ci o tym, ale kiedyś jak jeszcze latałem jako pomocnik ojca, też braliśmy udział w akcji ratunkowej. Wtedy uratowaliśmy dwadzieścia trzy osoby. Na naszym kombajnie pracowało osiem. To daje trzydzieści jeden osób, a kapsuł hibernacyjnych było tylko piętnaście. Kalkulacja była prosta. Szesnaście osób nie mogło pójść spać, z zapasem żywności i wody dla ośmiu osób na czas miesiąca, a do końca lotu było pięć miesięcy. Podsumowując, nasz obecny zapach to afrodyzjak w porównaniu do tego co działo się na tamtym kombajnie. My mamy zapas wody użytkowej na dwa dłuższe prysznice, które mieliśmy zrobić w miesiącu po wybudzeniu. Jeden z nich zużyjemy zapewne dzisiaj.

- Też zdarzało mi się pachnieć gorzej - w końcu odwzajemniła śmiech Chloe. - Ale tu chodzi o ten… specyficzny zapach po tylu miesiącach hibernacji w lodówce. Może mam mniejsze doświadczenie i jeszcze nie jestem tak przyzwyczajona, jak ty. Pod kątem tamtej historii, to dzisiaj mamy szczęście, że kapsuła jest tylko jedna. Ale jakoś się z tego powodu nie cieszę. Swoją drogą, o co chodziło ci z tym BionTechem? Przecież wiesz, że sama im nie ufam i zgoda na ich pomoc to będzie ostateczność.

- Nie martw się, do tego zapachu nie da się przyzwyczaić. Ponad dziesięć lat latam i dalej ten zapach drażni nos, na szczęście, aby go zmyć wystarczy mydło i szybki prysznic. Później pomogę ci go zmyć, jeżeli jest aż tak drażliwy dla ciebie. - tym razem tylko się uśmiechnął - I tak, wiem jakie masz stanowisko w stosunku do BionTechu, ale… - westchnął na myśl o tym co musiał znów sobie przypomnieć i przegryzł wargę - Miałem jeszcze jedną sytuację ratunkową. Nie będę się wdawał w szczegóły, ale nie zakończyła się ona sukcesem. Co się stało nie wiem dokładnie, rząd utajnił sprawę, ale wiem, że BionTech był w to zamieszany. Chciałem mieć pewność, że jak wyjdę, ten audytor nie przekona cię do tego, co proponował, a wiem, że niektórzy naprawdę potrafią zamącić w głowie. Jeżeli uraziłem cię tą uwagą to przepraszam.

- Daj spokój, przecież wiem, co było tak naprawdę główną częścią wiadomości, a co wymówką, by ją napisać - Chloe spojrzała na Elena podejrzliwym wzrokiem. - Trochę szkoda, że musiałam na szybko ubrać swój kombinezon, ale George… myślisz, że on aż tak dziwnie się zachowywał przez wzgląd na mój strój, czy o co innego mu chodziło?

- Zdecydowanie strój, a dziwisz się? Nie widziałaś jak na ciebie zerkał kiedy byliśmy na mostku? Ja mu się wcale nie dziwię. Sam miałem problem skupić się na analizie danych, kiedy stałaś tuż obok. Jakby to powiedzieć, mózg pracował trochę wolniej, bo krew z niego upływała w inne miejsce. - zaśmiał się głośniej - Nie, żebym miał coś do twojego kombinezonu, bo wyglądasz w nim świetnie, ale wcześniejszy strój był o wiele seksowniejszy.

- Oj weź… - Williamson zaczerwieniła się jak nastolatka. - W sumie zawsze zapomnę położyć obok kapsuły jakiegoś szlafroka czy koca, by móc się nim okryć, zanim przebiorę się w kombinezon. Zawsze jestem zabiegana tuż przed snem. A ty mi oczywiście nigdy nie przypomnisz, nie mówiąc już o tym, żebyś sam mi coś przyniósł. - Kapitan szturchnęła zaczepnie Knighta podczas wypowiadania ostatniego zdania.

- Przyniósł? I jeszcze co? Żebym sam sobie miał zepsuć taki fajny widok po przebudzeniu? A w dodatku, no to co by załoga pomyślała, jakbym przyniósł szlafrok Pani Kapitan, no chyba, że już nie jesteś tak pilna, aby ukrywać naszą relację - mówił to, ciągle się uśmiechając i położył dłoń na jej kolanie. Żałował, że budowa fotela nie pozwala mu bardziej się do niej zbliżyć.

- Aha, czyli macie z facetami spółkę pod tym względem - pokiwała z niedowierzaniem głową. - Na boku opowiadacie sobie o mnie sprośne żarty, komentujecie wygląd, strój?

- Jaką spółkę? - speszył się nie wiedząc, czy mówi serio, czy żartem - Z kim? Przecież ledwo ich znam. Poza tym nie bawią i nigdy nie bawiły mnie takie zabawy w obgadywanie kobiet. Strasznie to dziecinne. Tylko mi się tu nie obrażaj, proszę. Jesteś tu jedyną osoba, z którą mogę szczerze porozmawiać.

- Przepraszam, po prostu przypomniało mi się, co się działo, jak latałam u Wardsona - siedzący blisko Knight mógł zauważyć lekko zaszklone oczy u mówiącej Chloe. - Przy tamtym, te ewentualne sprośne żarty, to i tak byłoby nic. Ale wolę tego już nie wspominać… - Położyła dłoń na ręce Elena spoczywającej na jej kolanie. - Zresztą, nie mamy tyle czasu już na rozmowy. Myślę, że tamci załatwili już swoje kąpanie. Chociaż dobrze byłoby to sprawdzić. Kto pójdzie pierwszy? Dobrze by było, by pierwsza osoba sprawdziła i dała jakiś znak drugiej, że kabina wolna?

- Ty idź pierwsza. Ja już zdążyłem przygotować swoje rzeczy pod prysznic. Sprawdzę jeszcze, czy z kursem jest wszystko wporzadku i ruszę za trzy minuty. Jeżeli kabina będzie wolna - zastanowił się chwilę - uchyl drzwi do mojej kajuty, ale nie wchodź. Idź od razu pod prysznic, ruszę po chwili - mówiąc to czuł się jak nastolatek, który ukrywa w domu dziewczynę przed rodzicami. Szczerze chciałby przejść w bardziej otwarty związek, ale bał się, że kiedy o tym wspomni, to wszystko się zakończy.

- W porządku - zaakceptowała plan Chloe. Strój, w który miała się przebrać po wysuszeniu miała i tak na sobie, a ręcznik jakiś przy prysznicach się znajdzie. Oszczędzali więc trochę czasu, wysyłając ją. Wstała z fotela, przeciągając się. Rzuciła jeszcze uśmiech Elenowi i ruszyła w stronę łazienki.
 
Jenny jest offline