Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-10-2021, 22:30   #417
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 114 - 1940.VI.10; pn; późne popołudnie; Tuluza

Czas: 1940.VI.10; pn; późne popołudnie; godz. 16:45
Miejsce: Francja; pd Francja; Tuluza; komisariat policji
Warunki: brama komisariatu, jasno, ciepło, krzyki; na zewnątrz jasno, pogodnie, powiew, ciepło



Frank i Noemie (por. Annabelle Fournier)



Szybka i zdecydowana akcja obojga agentów Spectry doprowadziła do zatrzymania auta w bramie. Dwa strzały przeszyły powietrze policyjnego dziedzińca dokładając swoje do i tak już panującego zamieszania wywołanego wcześniejsza eksplozją i pożarem jaki wybuchł. Pierwszy strzał oddał polski agent strzelając w powietrze nim ruszył w pogoń za chwilowo jeszcze stojącym Citroenem. Drugi belgijska agentka która nie była tak subtelna. Ale precyzji jej strzałowi nie brakowało i pocisk rozpruł tylną oponę czarnego wozu gdy Franek już do niego biegł. Wszystko to zaalarmowało nie tylko sierżanta Doirona i tych paru gliniarzy jacy z nim biegli ale i pewnie wszystkich w komisariacie. Także tego w wartowni przy bramie. Czy zrozumiał motyw i wstrzymał otwieranie szlabanu czy też po prostu schował się przed kolejnymi strzałami efekt był ten sam: szlaban przestał się otwierać. Swoje zrobiła też przestrzelona przez Noemie tylna opona i Franek jaki dopadł w paru susach pojazd zanim ten zdążył ruszyć. Zresztą zaraz potem nadbiegł gorliwy sierżant policji i jego ludzie. A z okolicznych okien, drzwi, pojazdów wyglądali inni policjanici. Część z nich wyjęła swoje pistolety jednak chyba nie bardzo wiedzieli co tu się właśnie dzieje i do kogo mieliby strzelać więc nie strzelali. Zwłaszcza, że nie było widać żadnego, potencjalnego przeciwnika tylko czarny Citroen co chwilowo chyba utknął w bramie.

- Agencie Wenger! Proszę wyjść z samochodu! - powiedział zasapany sierżant policji stając przy drzwiach kierowcy z pistoletem w dłoni. Co prawda nie celował do niego ale jak miał go w dłoni to w każdej chwili mógł go użyć. Z bliska widać było tykowatego profesora fizyki jądrowej jaki miał bardzo zaskoczoną minę. A agent Wenger nie stawiał oporu. Wręcz przeciwnie. Wysiadł z samochodu i ze złością zwrócił się do sierżanta.

- Co pan robi do cholery?! Dlaczego hamuje pan ważne operacje rządowe! Dlaczego ta dwójka szpiegów nie jest jeszcze pod kluczem! Odpowie pan za tą karygodną nieudolność! Co ja mówię nieudolność! Sabotaż! A mamy wojnę! Wie pan jak się na wojnie traktuje sabotażystów i pomagierów niemieckich szpiegów sierżancie!? - zamiast broni agent Wegner co okazał się żylastym mężczyżną gdzieś koło 30-ki wycelował w pierś sierżanta wskazujący palec. Ale efekt był podobny jakby ten wycelował w niego lufę. Sierżant zbladł i przełknął nerwowo ślinę spoglądając na dwójkę jaką agent nazwał niemieckimi szpiegami.

- Ale oni mają książeczki wojskowe. I mówią, że Paryż ich przysłał aby chronić profesora i jego żonę. A profesor nic nie mówił, że go porwali. - sierżant stracił mocno z rezonu i powiedział to co od czasu pierwszego spotkania w “Olimpie” dowiedział się o całej trójce w ciągu ostatnich kilku godzin.

- Oczywiście, że mają książeczki wojskowe i inne papiery! Przecież jak szpieg miałby się poruszać po wrogim kraju bez potrzebnych dokumentów! Pierwsza kontrola by go zatrzymała! Są fałszywe, gwarantuje to panu, przecież was ostrzegałem przed ich sztuczkami! Dlaczego nie słuchacie!? Tańczycie jak wam zagrają! A profesorowi wcisnęli kit aby nie zorientował się, że go porywają! Przecież jesteśmy tuż przy faszystowskiej granicy z Hiszpanią! Jasne gdzie go chcieli wywieźć. A jego żonę na pewno wywożą osobno aby szachować ich dwójkę i by zwiększyć szanse, że wywiozą chociaż jedno z nich! Mówiłem wam o tym a pan dał się nabrać na ich szpiegowskie gierki! - agent Wenger był wyraźnie wzburzony na sierżanta i pewnie całą tutejszą policję. Zwykli polcicjanici jakich robiło się co raz więcej przy bramie patrzyli z niewyraźnymi minami na taką jawną reprymendę. Zaś sierżant na jakiego to spadło dla odmiany poczerwieniał.

- A dlaczego chciał pan stąd wyjechać z profesorem? I to bez uzgadniania tego z nami. - zapytał wskazując na Joliota który zdążył w międzyczasie wyjść z samochodu, oparł jedną dłonią o dach samochodu i wydawał się tak samo zdezorientowany jak pozostali policjanci.

- Bo tu nie jest bezpiecznie! Niech pan się rozejrzy! Coś wam tu wybuchło! A moim celem jest ochrona profesora Joliota, przecież od paru dni wam to powtarzam! Jakby się uspokoiło to bym do was wrócił albo zadzwonił ale nie teraz, teraz trzeba stąd wywieźć profesora w bezpieczne miejsce! On jest ważniejszy niż my wszyscy tutaj, Niemcy nie mogą go dopaść! - Wenger nieco opanował swoje wzburzenie ale dalej mówił podniesionym głosem tłumacząc swoje zachowanie tymi niespodziewanymi okolicznościami.

- A teraz sierżancie skoro dopuścił pan do zniszczenia mojego samochodu to prosze mi udostępnić jakiś inny. Ja muszę dokończyć misję i wywieźć profesora z tego niebezpiecznego miejsca. - widząc, że tego wszystkiego jest chyba zbyt dużo i zbyt szybko dla zwykłego sierżanta zwykłej policji agent postawił swoje żądanie wskazując na zablokowany w bramie samochód. Doiron odwróćił się na dziedziniec gdzie stały radiowozy i cywilne pojazdy jakby się nad tym zastanawiał. Ale w końcu się zdecydował.

- O nie. Mam dość waszych szpiegowskich gierek. Wszyscy oddać broń. Natychmiast. Cała trójka. Pan też agencie Wenger. I idziemy do komendanta. On zdecyduje co dalej z wami zrobić. Ja jestem tylko zwykłym sierżantem. - sierżant odezwał się teraz dla odmiany całkiem stanowczym tonem. Ale może dlatego, że w międzyczasie pod bramą znalazło się z tuzin jego kolegów. Więc miał milczącą siłę granatowych argumentów po swojej stronie.

- Pan chyba żartuje. - prychnął Wenger z niedowierzaniem. Ale zaciśnięte w wąską linię wargi sierżanta policji wskazywały, że jednak nie. - Dobrze. Ale pożałuje pan tego. Ja opiszę w raporcie pańskie skandaliczne zachowanie. W samym Paryżu poczytają tą degrengoladę jaka tu panuje. - ostrzegł agent w cywilu i wyjął z kabury pod pachą pistolet który ze złością oddał czekającej dłoni sierżanta.

- Teraz wy. Nie będę prosił drugi raz. - sierżant wcisnął pistolet agenta za pas i teraz odezwał się do dwójki pozostałych agentów co wedle słów francuskiego agenta mieli być niemieckimi szpiegami.

---


ag. Wenger: Gadka: 8+1=9
srg. Doiron: Determinacja: 6

rachunki: 5+9-6=8

rzut: Roll(1d10)+0: 8

wynik: 8-8=0 > remis = zmieszanie, brak jednoznacznego wyniku
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline