Czas dłużył się gdy oczekiwało się na coś. W tym przypadku był to powrót grup, które udały się w dżunglę by dokonać rozpoznania.
Iolanda jednak mogłaby sporą sumkę postawić na stwierdzenie, że prawie wszyscy oczekiwali na złoto. De Rivera naobiecywał bajecznych bogactw i ludzie na nie czekali.
Zamknięta w swoim namiocie baronessa, oddzielona od czasem fałszujących, a czasem i nie, prostych żołnierzy połami mocnego płótna, starała się również zabić jakoś czas.
Towarzystwa otrzymał jej signore Arrarte.
Oboje pozostali w obozie by odpocząć po całonocnym pilnowaniu jaskini.
Ich rozmowa jak i partia szachów jaką rozgrywali była bardzo niezobowiązująca. Ale spełniała swoje zadanie. Pozwalała im odprężyć się i nie zaprzątać sobie na razie głowy myślami o tym kiedy wreszcie obie wyprawy powrócą i jakie wieści przyniosą.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.
"Rycerz cieni" Roger Zelazny |