Oskar von Schilde. Wszystko wskazywało na to, że był zamieszany w spisek. A gdy wykonał swoje zadanie, zapewne ktoś go sprzątnął, by zatuszować sprawę. Zdaje się nie wiedział, że Oskar do swoich działań wykorzystał pannę Drach. A może i nie wykorzystał, może rzeczywiście chciał się z nią ożenić. Tak czy inaczej, gdyby ktokolwiek z mocodawców wiedział, że była ona zamieszana w fałszowanie korespondencji, dawno by zniknęła. To, że zaczęli zadawać pytania i się nie interesować, mogło stanowić dla niej wyrok.
Jeżeli nie uda im się dowiedzieć czegoś więcej o von Schilde, z kim mógł mieć kontakt, to była to ślepa uliczka. Oczywiście, można było popytać o jego długi i o snotballa. Ale być może panna Latimeria potrafiła powiedzieć coś więcej o Oskarze.
Dobrze byłoby ją o to przepytać. Rudolf miał pomysł.
- Panno Drach, to co powiem, jest ściśle tajne i musi pani obiecać, że nikomu nic nie powie. Otóż... Oskar działał jako ściśle tajny agent. Nie mogę więcej powiedzieć o jego zadaniu, ale za jego zniknięciem stoją wrogowie Imperium. Staramy się ustalić co się z nim stało. Proszę nam powiedzieć jak najwięcej. Czy spotykał się z kimś? Czy ktoś o niego pytał? Czy chodził w nietypowe miejsca?
Tak to mniej więcej sobie wyobrażał. Ale chciał omówić to szybko na osobności z Khazadami. Powinni prezentować wspólny front w tej rozmowie. Nie chciał, aby to co powie, zostało przez nich podważone.
Wydawało mu się też, że należy zapewnić jej ochronę. Mogła być bardzo istotnym świadkiem. ZWŁASZCZA w sprawie kontaktów między krasnoludami a ludźmi. Chciał to zaznaczyć wyraźnie, aby i długobrodym zależało na jej ochronie. Trzeba było też i ją samą do tego przekonać.
Nie miał natomiast przekonania, czy należy o niej powiedzieć Manfredowi czy Roz. Kaufmann nie wiedział, kto za tym wszystkim stoi. Nie wykluczał samej elektorki czy hrabiego. A z jego, kupieckiego punktu widzenia, ten świadek i jego rola w odbudowie dobrych relacji handlowych z khazadami mogła być wartościowa.
Jednym z jego pomysłów na ochronę świadka, było wysłanie jej do Kreutzhofen.
Potrzebował chwili, by omówić to z towarzyszami.