Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2021, 22:33   #18
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Walka na statku trwała ledwie chwilę, ale utopce zostawiły kilka ran i bruzd tu i ówdzie. Dresden trzymał się szeroko na nogach balansując gdy ulfeńska załoga wyciągała statek z mielizny. Gdy oddalili się od nieumarłych mógł wreszcie opuścić zbolałe ręce, co uczynił z chęcią. Strzepnął je pozwalając resztkom magii opuścić koniuszki palców, po czym rozluźnił dłonie i przedramiona.
Skinął głową drużynie. Dobrze się spisali, każdy dołożył się do tego małem, lecz istotnego sukcesu, a to oznaczało, że ich wyprawa miała większe szanse na powodzenie.

Dresden nie wiedział nawet jak bardzo jest zmęczony, dopóki nie usiadł w ciepłej izbie z ciepłą strawą i zimnym piwem. Jego analityczny umysł nadal sprawdzał możliwe scenariusze walki z utopiami, a głowa mimowolnie rejestrowała otoczenie. Mimowolne wiercenie się gnoma na nieco za małym stołku, lekko podpity śmiech i podniesiony głos Bereniki po trzech kuflach, mlaskanie Urska dokarmianego przez półorka, czy równie dyskretne jak karmienie, spojrzenie błękitnookiej. Zanim poszli spać zasięgnął języka, ale nie dowiedział się niczego nowego w sprawie. Żadnych przejezdnych, żadnych plotek, ani sensownych informacji. Zmęczony owinął się w śpiwór pod kamiennym kominkiem i usnął.

Podgórze wyglądało mniej więcej tak jak to sobie wyobrażał. Górnicza miejscowość była mocno zindustrializowana, obfita w warsztaty, magazyny i wszelkiej maści przedsiębiorców tworzący długi łańcuch ogniw łączących wydobywających rudy i kamienie górników z fabrykami znajdującymi się w dole rzeki. Osady górnicze były ciężkim terenem, mało kto chciał tu mieszkać. Zwykle było tu brudno od wydobywanego węgla, rud metali, czy po prostu kamieni. Hałdy gotowego do transportu surowca zalegały tu i ówdzie, a wokół unosił się specyficzny zapach. Tak, takie miejsca zwykle były hermetyczne i żadna nowa twarz nie pozostawała anonimowa. Dlatego też Dresden liczył na informację. Jeśli ktokolwiek obcy tu był, nie mógł pozostać bez śladu. Nie mógł kupić sobie niewidzialności. Ktoś musiał go widzieć, ktoś musiał wiedzieć skąd przybył i gdzie się udał. Pierwszym, oczywistym tropem była siedziba Bractwa z jej gburowatym majstrze. Cane nie przejmował się tym bardzo. Znał tego typu postawy, ludzi i nieludzi nieufnych wobec obcych, zajętych swoją robotą od rana do wieczora, odganiających się od takich jak oni niczym przed natrętną muchą.
Wiedział, że będą spławiani i wiedział co należy zrobić, by dostać informacje. Jeśli ich rozmówca zrozumie, że straci czas próbując ich zbyć, zrozumie, że najprostszą metodą na pozbycie się ich jest odpowiedzenie na pytania. Zwykle przebiegało to tak, że pierwsze kilka odpowiedzi było opryskliwych, ale pozwalało Dresdenowi wysondować rozmówcę, zaangażować go w tematy mu bliskie, by nawiązawszy nić porozumienia ponownie sformułować pytania. Tym razem zwykle efektem było westchnięcie i otwarcie worka odpowiedzi. Tak też poprowadził i tę rozmowę notując w głowie jak najwięcej szczegółów z drogi po terenie Bractwa.
Głównym tematem była oczywiście wyprawa, ale Cane'a interesowało również podróżni przechodzący przez Podgórze, informacje o możliwych przystankach na trasie, czy również miejscowych problemach i legendach związanych z miejscami na trasie wyprawy.

Gdy skończyli, Dresden poświęcił jeszcze czas, by uzyskać drugie, a nawet trzecie i czwarte zdanie w tych samych sprawach poza siedzibą bractwa. Targ, karczma i lokalna tablica ogłoszeń były doskonałymi miejscami by uzbierać informacje.
 
psionik jest offline