Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2021, 15:43   #420
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 115 - 1940.VI.11; wt; południe; Tuluza

Czas: 1940.VI.11; wt; południe; godz. 12:10
Miejsce: Francja; pd Francja; Tuluza; komisariat policji
Warunki: biuro komendanta, jasno, ciepło, cisza; na zewnątrz jasno, pogodnie, powiew, ciepło


Frank i Noemie (por. Annabelle Fournier)



Tak to bywa na tej wojnie. Długie okresy rutyny, wręcz nudy przeplatane z gwałtownymi momentami zagrożenia. To właśnie mogli doświadczyć na sobie dwójka agentów Spectry siedząca w swoich celach francuskiego aresztu w Tuluzie. Siedzieli tak od wczorajszego popołudnia gdy zgarnęli ich zaskoczeni i chyba nieźle wkurzeni francuscy policjacnci. To chyba była jedna z tych sytuacji gdy efekty wydawały się kompletnie różne od zamiarów. Mieli wczorajszy wieczór, noc i dziś zaczynał się kolejny dzień aby przemyśleć swoją sytuację. Bo skoro zachowali się jak bandyci wymachujący bronią nie słuchający wezwań do poddania się to i policjanci potraktowali ich jak bandytów.

Wczoraj Frankowi udało się wykorzystać moment zaskoczenia aby sięgnąć ponownie po swój pistolet. Ale sierżant Doiron i jego ludzie z jakimi przybiegł on i dwójka agentów byli zbyt blisko aby pozwolić polskiemu agentowi zrealizować jego zamiar. Blondyn zdążył złapać za pistolet, wycelować w nogi Wengera i strzelić nim francuscy policjanci ochłonęli z zaskoczenia. Doiron zbił mu rękę i popchnął na bok czarnego Citroena. Wtedy wtrąciła się Noemie ale z czwórką policjantów nie mieli większych szans na ponowny strzał do Wengera. A wkrótce dołączyli pozostali mundurowi. Wobec takiej przewagi liczebnej dwójka agentów okazała się bez szans. Zostali skutecznie obezwładnieni i zakuci w kajdanki.

- Widzicie?! Mówiłem wam! To sa niemieckie metody! Mówiłem wam, że to niemieccy szpiedzy! - krzyczał rozjuszony i postrzelony Wenger. A tym razem o ile jeszcze sam sierżant Doiron wydawał się niepewny kto tu jest czyim agentem to taki podstępny atak Franka na Wengera chyba przechylił szalę. I dwójka agentów w przeciwieństwie do tego postrzelonego została zaciągnięta w kajdankach przed oblicze komendanta. Zaś tego postrzelonego komendant kazał odwieźć do szpitala aby tam się nim zajęto. On chyba też stracił cierpliwość i dobrą wolę do tak kłopotliwej dwójki już wcześniej podejrzanej o bycie niemieckimi szpiegami. Francuscy policjanci, łącznie z komendantem wydwali się wzburzeni i oburzeni tak podstępnym atakiem na francuskiego agenta jaki mówił z wyraźnie obcym akcentem i nie był Francuzem. Ładnie się to wpisywło w niehonorwe zachowania jakie od ostatniej wojny przypisywano Niemcom.

Komendant powtórzył, że wysłał kurierów i do Clermont i do Paryża. I czeka aż wrócą. Do tego czasu dwójka agentów zostanie zamknięta w areszcie do wyjaśnienia. I na tym skończyła się rozmowa. Zanim trafili do swoich cel zostali potraktowani jak na zatrzymanych przystało. Pobrano im odciski palców, zrobiono zdjęcia, zważono, zmierzono no a potem trafili do osobnych cel. Załapali się jeszcze na kolację więc przynajmniej nie siedzieli na głodnego. Ale od końcówki wczorajszego dnia wiele się nie działo. Każde z nich miało celę tylko dla siebie i czekali. Dzień się skończył, zapadł letni zmierzch, potem noc. O północy rozszalała się burza. Potem była reszta nocy i kolejny poranek. Śniadanie przyniesiono im do celi i chociaż policjanci niewiele do nich mówili wciąż dało się wyczuć aurę chłodu jakby byli przekonani, że aresztowani są niemieckimi szpiclami. Po śniadaniu znów był święty spokój we własnej celi. Przez kraty okienek widać było, że niebo jest pogodne chociaż głównie widać było dziedziniec komisariatu. Zrobiło się chyba południe gdy granatowi przyszli aby wezwać ich do gabinetu komendanta. Szli razem z nimi i tym razem zostali w gabinecie. Po dwóch za plecami każdego z agentów. Milczące przypomnienie, że mogą w każdej chwili ich spacyfikować ponownie. Komendant znów siedział za swoim biurkiem a obok niego stał jakiś gliniarz.

- Mam nadzieję, że ochłonęliście po wczorajszym. - powiedział na przywitanie składając dłonie na swoim biurku i obserwując każdego z przyprowadzonej dwójki. Tym razem nie skuto ich tak jak wczoraj. Starszy wiekiem gospodarz patrzył na nich jakby się nad czymś zastanawiam.

- Dzisiaj wrócił mój kurier z Clermont. Okazało się, że pani Joliot nic nie jest i nikt jej nigdzie nie porwał. Czeka na powrót swojego męża. Poprosiłem naszych kolegów z Clermont aby zapewnili jej ochronę. Oraz pod eskortą wysłałem profesora do Clermont. Bardzo się ucieszył, że nic jej nie jest ale nie chciał czekać ani chwili dłużej. - poinformował ich krótkimi zdaniami o zmienionej sytuacji.

- Co do was to wciąż czekam na powrót mojego kuriera z Paryża. Niestety obecna sytuacja nie sprzyja podróżom na północ. Więc nie wiem czy wróci dziś czy jutro. A telefony dalny dalej sprawiają kłopoty. Właściwie pozamiastwowych połączeń nie ma. - szef komisariatu przekazał im, że czeka na wieści aby zweryfikować ich dokumenty. Szanse na to, że się to uda były niewielkie. Pomijając wojenny chaos to chociaż książeczki wojskowe jakimi posługiwali się agenci były perfekcyjnie podrobione i do tej pory przechodziły każdą kontrolę to jednak było mało prawdopodobne aby Spectra dała radę podrzucić odpowiednie dossier do francuskich archiwów przy tak improwizowanej misji. Więc ich zapewne w Paryżu nie było. W obecnej sytuacji gdy byli podejrzani o bycie niemieckimi agentami to nie rokowało im zbyt dobrze bo trudno było liczyć, że kurier przywiezie dokumenty jakie by mogły rozwiać takie wątpliwości.

- Myślę, że powinniście też wiedzieć, że agent Wenger też pojechał do Paryża. Wczoraj wieczorem. Zabrał wasze książeczki do zbadania w laboratorium jakiego my tutaj nie mamy. - dodał po chwili zastanowienia albo wahania.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline