Panna Drach wskazała Oskara von Schilde jako tego, który miał stać za fałszowaniem zapisów w księdze korespondencji. Zapewne poza nieprawdziwymi wpisami naniesionymi przez pannę Drach w księdze były również te wprowadzone przez von Schilde. Galeb zaczął wypytywać o szczegóły dotyczące podejrzanego wpisu, jak i innych poleceń oblubieńca Fräulein Drach. Detlef przypomniał sobie inne wpisy dotyczące korespondecji z tego okresu, którą obsługiwała Gertrude von Eskel - trzeba będzie dowiedzieć się, czy i ona przypadkiem nie wpadła w oko Herr Oskarowi. Z przedstawieniem tego pomysłu pozostałym postanowił jednak poczekać aż wyjdą od panny Drach - ewentualne sceny zazdrości nie były im do potrzebne.
W czasie rozmowy starał się grać rolę ponurego khazada, którego lepiej nie spotkać w jakimś ciemnym zaułku. Nie zamierzał grozić pannicy a raczej postawą dać do zrozumienia, że tylko wyznanie najszczerszej prawdy może uchronić rozmówczynię od kłopotów. WIELKICH kłopotów.
Co do samego von Schilde - bez wątpienia musieli go odnaleźć. Jeśli panna Drach lub von Eskel nie zdradzą nic przydatnego w ustaleniu miejsca jego pobytu, to będzie trzeba zasięgnąć języka wśród miejscowych szumowin, wypytać o długi hazardowe (może trafi się przy tym okazja żeby mecz snotballa obejrzeć!), jak również u samego Manfreda.
Przy tym wszystkim nie zamierzał tak zupełnie ufać pannie Drach - możliwe, że tylko udawała niewinną ofiarę von Schilde podczas, gdy to właśnie ona uwiodła jego, kazała zrobić co miał zrobić, po czym pozbyła się go sama lub z czyjąś pomocą (na przykład wystawiając go silnorękim nasłanym przez wierzycieli). Pochodzenie dziewki jednak nie dawało mu spokoju…
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |