Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2021, 07:39   #21
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Zanim Ganorskowi dane było odpowiedzieć, na schodach rozbrzmiały kroki i z góry zszedł gołodupiec. Tym razem na spokojnie, z cieniem uśmiechu na ustach i, co najważniejsze, odziany jak przystało. Gęste brązowe włosy sięgające ramion odgarnięte miał za uszy, które wraz z rysami twarzy zdradzały domieszkę elfiej krwi. Pół-elf przystanął na stopniu, sznurując bryczesy i zerknął na Urska warującego przy schodach.
- Gryzie? - Odezwał się, ruchem podbródka wskazując wilka. - I który to psotnik mnie wydał Kargunowi, co?
~Nic mu nie mów, będzie się mścił!~
- Zżera w całości - parsknął półork - Ursk, wystarczy, chodź tutaj.
- Ha, ha - odparł sucho pół-elf, pokonując resztę stopni.
W dźwięcznym, przyjemnym głosie chłopaka nie dało się dosłyszeć pretensji, czy chociażby krztyny złości towarzyszącej drugiemu pytaniu. Iskierki tańczące w zielonych oczach, którymi omiótł izbę, sugerowały że był rozbawiony całą sytuacją.
- Jeśli ktoś tu psocił, to raczej ty, a sądząc po tym z jakim doświadczeniem uciekałeś, to raczej nie pierwsza psota tego rodzaju - odpowiedział mu druidwymijająco. Nawet jeśli ktoś by wskazał na Berenikę, to sądząc po ostatnich wydarzeniach dziewczyna powinna dać sobie doskonale radę. Jednak strzeżonego Torag strzeże, więc na wszelki wypadek przeszedł w pobliże zaklinaczki.
- No, no, no - pół-elf pomachał palcem przyozdobionym srebrnym pierścieniem w kierunku Maakora, w geście udawanego oburzenia. - To są brzydkie pomówienia, mości panie, nieładnie.
- Żadne pomówienia. Ojciec i bracia obiektu psot byli przecież gotowi narzędzie psocenia obciąć i przybić nad bramą miasteczka.- odpowiedział z krzywym uśmiechem druid. Chyba rzeczywiście pól-elf nie miał do nikogo pretensji.
- Żaden “obiekt psot” - ripostował pół-elf. - Spotkanie na równym gruncie, nikt nikogo nie obiektywizował.
- Nie cwaniakuj, daliśmy ci czas na schowanie się, więc ciesz się że jeszcze sobie poużywasz - odezwał się Ganorsk. - A właśnie, zdążyłeś chociaż? - zapytał rozbawiony.
- Cały jestem, to zdążyłem się schować, a jakże - pół-elf uśmiechnął się. - Florian Castelli, swoją drogą. Absolwent pitaxańskiej Akademii Sztuk Wielkich i bard extraordinaire, na usługi mości państwa.
- Nie o to pytałem - z szerokim uśmiechem półork podał mu dłoń - Mów mi Ganorsk. Bez tytułu, nie potrzebuję. Na usługi, tak? A do czego się możesz przydać, poza brzdąkaniem? Bo akurat córki do zbałamucenia nie mam -
Zaklinaczka oparła się o ścianę widząc, że za szybko to jednak nie wyjdą. Zanotowała sobie w pamięci utrzymanie języka za zębami przez towarzyszy. Teraz patrzyła tylko z rozbawieniem na tę wymianę zdań ciekawa do czego to doprowadzi.
- Brzdąk... Ja nie brzdąkam - tym razem Florian obruszył się naprawdę. - Następny. Czy wszystkim pół-orkom zabiera się przy urodzeniu uznanie dla sztuki, czy tylko ja mam do was takie szczęście?
Półelf usłyszał tylko jak rudowłosa parsknęła pod nosem, a Ganorsk zaśmiał się głośno.
- Wybacz, kiedy rozdawali wrażliwość na sztukę, ja stałem w kolejce żeby zareklamować zęby, dali mi rozmiar za duże - wyszczerzył się, pokazując masywne kły. Pół-elf nachylił się do przodu z zaciekawieniem na twarzy i pokiwał głową z uznaniem.
- Czyli jakim instrumentem, oprócz tego naturalnego, czarujesz panny? - spróbował rozładować sytuację druid.
- Lutnią - odparł Florian na maakarowe pytanie, acz uniesienie dłoni i machnięcie smukłymi palcami wte i wewte można było interpretować dwójnasób. - Zwinne, długie palce wprawiają w zachwyt. Prywatny recital możliwy, ale nie tutaj. Zszedłem tylko zbesztać, przedstawić się i podziękować. Gospodarzu! Gąsiorek wina!
W tej właśnie chwili do karczmy dotarł Temujin. Ostrożnie przestąpił próg, ze zdumieniem spoglądając na leżące drzwi i podłogę usłaną odłamkami drewna.
- A tu co, bitwa jakaś była? - Potoczył spojrzeniem po obecnych.
- Tylko zazdrośni ojcowie i bracia - odpowiedziała mu zaklinaczka.
- A to za drzwi - mruknął Florian do gospodarza wręczającego mu butelkę wina i wysupłał kolejną monetę z sakiewki, gdy zerknął w stronę gnoma i zaklinaczki.
Wygląda, jakbyście szykowali się opijać zwycięstwo nad tymi... zazdrośnikami. -
Rzucił wymowne spojrzenie na gąsiorek.
Nowy towarzysz? - skinął głową w stronę półelfa.
- Gdzieżby tam - pół-elf machnął ręką w kierunku gnoma. - Chyba, że szlak wiedzie was ku Przystani. Wtedy chętnie dołączę. W grupie zawsze raźniej.
- Nie tym razem - Ganorsk pokręcił głową - ale uczciwie odradzam ci drogę wodną, na rzece grobowa atmosfera panuje.
- Potrafisz zaciekawić - Florian westchnął, kręcąc głową - ale komu w drogę, temu czas. Nie będę nadwyrężać własnego szczęścia, znając życie Kargun urządzi sobie na mnie polowanie. Zajrzyjcie do “Marmurowego Domu”, jeśli wiatr zawieje was kiedyś do Przystani.
Florian skłonił się grupie z uśmiechem i obrócił na pięcie, ruszając ku stopniom na piętro. Zniknął gdzieś na górze, nucąc pod nosem skoczną melodię. Maakor spojrzał na Berenikę.
- Gotowa? Ruszajmy do lasu, rykowisko rozpoczęło się już jakiś czas temu, jelenie powinny być łatwiejsze do podejścia. Jak nam się poszczęści to wrócimy z materiałem na pieczyste i jeszcze powinno nam starczyć na jutro. - powiedział, kierując się już do drzwi. ~Niech idą, nie będą mieli przewagi nad tobą~
- Mam nadzieję, że damy radę to przynieść… Zwykły namiot mi zrobił problem - zaklinaczka powiedziała z zażenowaniem. - Ale jestem gotowa.
- Jakoś damy radę, zwłaszcza jeżeli oprawię zdobycz na miejscu. Może zostawimy ekwipunek pod opieką naszych towarzyszy, będzie nam łatwiej. - odpowiedział.
- No i dwóch nas zostało... a przepraszam trzech - gnom kiwnął głową w stronę wilczego łba, po czym klapnął na ławę koło półorka, podpierając głowę jakby mu trochę ciążyła.
- Widzę, że trochę mnie ominęło. Ale zawarłem tu pewną znajomość, która może się jeszcze przydać. Chociaż kosztowało mnie to resztę tego przedniego wina... a tu takiego nie dostanę. Smętnie potoczył wzrokiem po półkach za barem, po czym potrząsnąl głową i dodał -Zresztą... na dziś mam już dość. A jeszcze praca mnie czeka.
- Praca? - zapytał zaskoczony Ganorsk. - Znalazłeś jakąś fuchę tutaj?
-Eee, niee. Wkręciłem się do warsztatu miejscowego alchemika. Jest okazja uzupełnić miksturę, co się zużyła na te utopce.
- Ach, też dobrze. Ten wasze ognie, prawdziwe i nieprawdziwe, mocno nam pomogły – stwierdził półork.
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 08-11-2021 o 18:37.
Sindarin jest offline