DeDeczki i PFy | Zanim Ganorskowi dane było odpowiedzieć, na schodach rozbrzmiały kroki i z góry zszedł gołodupiec. Tym razem na spokojnie, z cieniem uśmiechu na ustach i, co najważniejsze, odziany jak przystało. Gęste brązowe włosy sięgające ramion odgarnięte miał za uszy, które wraz z rysami twarzy zdradzały domieszkę elfiej krwi. Pół-elf przystanął na stopniu, sznurując bryczesy i zerknął na Urska warującego przy schodach.
- Gryzie? - Odezwał się, ruchem podbródka wskazując wilka. - I który to psotnik mnie wydał Kargunowi, co? ~Nic mu nie mów, będzie się mścił!~ - Zżera w całości - parsknął półork - Ursk, wystarczy, chodź tutaj.
- Ha, ha - odparł sucho pół-elf, pokonując resztę stopni.
W dźwięcznym, przyjemnym głosie chłopaka nie dało się dosłyszeć pretensji, czy chociażby krztyny złości towarzyszącej drugiemu pytaniu. Iskierki tańczące w zielonych oczach, którymi omiótł izbę, sugerowały że był rozbawiony całą sytuacją. - Jeśli ktoś tu psocił, to raczej ty, a sądząc po tym z jakim doświadczeniem uciekałeś, to raczej nie pierwsza psota tego rodzaju - odpowiedział mu druidwymijająco. Nawet jeśli ktoś by wskazał na Berenikę, to sądząc po ostatnich wydarzeniach dziewczyna powinna dać sobie doskonale radę. Jednak strzeżonego Torag strzeże, więc na wszelki wypadek przeszedł w pobliże zaklinaczki.
- No, no, no - pół-elf pomachał palcem przyozdobionym srebrnym pierścieniem w kierunku Maakora, w geście udawanego oburzenia. - To są brzydkie pomówienia, mości panie, nieładnie. - Żadne pomówienia. Ojciec i bracia obiektu psot byli przecież gotowi narzędzie psocenia obciąć i przybić nad bramą miasteczka.- odpowiedział z krzywym uśmiechem druid. Chyba rzeczywiście pól-elf nie miał do nikogo pretensji.
- Żaden “obiekt psot” - ripostował pół-elf. - Spotkanie na równym gruncie, nikt nikogo nie obiektywizował. - Nie cwaniakuj, daliśmy ci czas na schowanie się, więc ciesz się że jeszcze sobie poużywasz - odezwał się Ganorsk. - A właśnie, zdążyłeś chociaż? - zapytał rozbawiony.
- Cały jestem, to zdążyłem się schować, a jakże - pół-elf uśmiechnął się. - Florian Castelli, swoją drogą. Absolwent pitaxańskiej Akademii Sztuk Wielkich i bard extraordinaire, na usługi mości państwa. - Nie o to pytałem - z szerokim uśmiechem półork podał mu dłoń - Mów mi Ganorsk. Bez tytułu, nie potrzebuję. Na usługi, tak? A do czego się możesz przydać, poza brzdąkaniem? Bo akurat córki do zbałamucenia nie mam -
Zaklinaczka oparła się o ścianę widząc, że za szybko to jednak nie wyjdą. Zanotowała sobie w pamięci utrzymanie języka za zębami przez towarzyszy. Teraz patrzyła tylko z rozbawieniem na tę wymianę zdań ciekawa do czego to doprowadzi.
- Brzdąk... Ja nie brzdąkam - tym razem Florian obruszył się naprawdę. - Następny. Czy wszystkim pół-orkom zabiera się przy urodzeniu uznanie dla sztuki, czy tylko ja mam do was takie szczęście?
Półelf usłyszał tylko jak rudowłosa parsknęła pod nosem, a Ganorsk zaśmiał się głośno.
- Wybacz, kiedy rozdawali wrażliwość na sztukę, ja stałem w kolejce żeby zareklamować zęby, dali mi rozmiar za duże - wyszczerzył się, pokazując masywne kły. Pół-elf nachylił się do przodu z zaciekawieniem na twarzy i pokiwał głową z uznaniem. - Czyli jakim instrumentem, oprócz tego naturalnego, czarujesz panny? - spróbował rozładować sytuację druid.
- Lutnią - odparł Florian na maakarowe pytanie, acz uniesienie dłoni i machnięcie smukłymi palcami wte i wewte można było interpretować dwójnasób. - Zwinne, długie palce wprawiają w zachwyt. Prywatny recital możliwy, ale nie tutaj. Zszedłem tylko zbesztać, przedstawić się i podziękować. Gospodarzu! Gąsiorek wina!
W tej właśnie chwili do karczmy dotarł Temujin. Ostrożnie przestąpił próg, ze zdumieniem spoglądając na leżące drzwi i podłogę usłaną odłamkami drewna.
- A tu co, bitwa jakaś była? - Potoczył spojrzeniem po obecnych.
- Tylko zazdrośni ojcowie i bracia - odpowiedziała mu zaklinaczka.
- A to za drzwi - mruknął Florian do gospodarza wręczającego mu butelkę wina i wysupłał kolejną monetę z sakiewki, gdy zerknął w stronę gnoma i zaklinaczki. Wygląda, jakbyście szykowali się opijać zwycięstwo nad tymi... zazdrośnikami. -
Rzucił wymowne spojrzenie na gąsiorek. Nowy towarzysz? - skinął głową w stronę półelfa.
- Gdzieżby tam - pół-elf machnął ręką w kierunku gnoma. - Chyba, że szlak wiedzie was ku Przystani. Wtedy chętnie dołączę. W grupie zawsze raźniej. - Nie tym razem - Ganorsk pokręcił głową - ale uczciwie odradzam ci drogę wodną, na rzece grobowa atmosfera panuje.
- Potrafisz zaciekawić - Florian westchnął, kręcąc głową - ale komu w drogę, temu czas. Nie będę nadwyrężać własnego szczęścia, znając życie Kargun urządzi sobie na mnie polowanie. Zajrzyjcie do “Marmurowego Domu”, jeśli wiatr zawieje was kiedyś do Przystani.
Florian skłonił się grupie z uśmiechem i obrócił na pięcie, ruszając ku stopniom na piętro. Zniknął gdzieś na górze, nucąc pod nosem skoczną melodię. Maakor spojrzał na Berenikę. - Gotowa? Ruszajmy do lasu, rykowisko rozpoczęło się już jakiś czas temu, jelenie powinny być łatwiejsze do podejścia. Jak nam się poszczęści to wrócimy z materiałem na pieczyste i jeszcze powinno nam starczyć na jutro. - powiedział, kierując się już do drzwi. ~Niech idą, nie będą mieli przewagi nad tobą~
- Mam nadzieję, że damy radę to przynieść… Zwykły namiot mi zrobił problem - zaklinaczka powiedziała z zażenowaniem. - Ale jestem gotowa. - Jakoś damy radę, zwłaszcza jeżeli oprawię zdobycz na miejscu. Może zostawimy ekwipunek pod opieką naszych towarzyszy, będzie nam łatwiej. - odpowiedział. - No i dwóch nas zostało... a przepraszam trzech - gnom kiwnął głową w stronę wilczego łba, po czym klapnął na ławę koło półorka, podpierając głowę jakby mu trochę ciążyła. - Widzę, że trochę mnie ominęło. Ale zawarłem tu pewną znajomość, która może się jeszcze przydać. Chociaż kosztowało mnie to resztę tego przedniego wina... a tu takiego nie dostanę. Smętnie potoczył wzrokiem po półkach za barem, po czym potrząsnąl głową i dodał -Zresztą... na dziś mam już dość. A jeszcze praca mnie czeka. - Praca? - zapytał zaskoczony Ganorsk. - Znalazłeś jakąś fuchę tutaj? -Eee, niee. Wkręciłem się do warsztatu miejscowego alchemika. Jest okazja uzupełnić miksturę, co się zużyła na te utopce. - Ach, też dobrze. Ten wasze ognie, prawdziwe i nieprawdziwe, mocno nam pomogły – stwierdził półork.
Ostatnio edytowane przez Sindarin : 08-11-2021 o 18:37.
|