Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2021, 16:26   #26
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Oczywiście, że miała mnóstwo pytań. Począwszy od tego gdzie teraz znajduje się przez to co się wydarzyło, po to czego od niej chcą.
Ale jak na razie nie zadała żadnego. Ruszyła za kobietą po pokład.
Była przemarznięta, obolała i głodna.
Gdy już znalazły się w ograniczonej przestrzeni usiadła na przeciwko Brigit Jensen i przez chwilę w skupieniu studiowała twarz nieznajomej.
- To miło z waszej strony, że uwolniliście mnie z tego koszmaru - Vannessa starała się by jej głos brzmiał spokojnie i pewnie, chociaż taka spokojna i pewna siebie nie była. Już pomijając to w jaki sposób znalazła się na tej łodzi.
Panna Billingsley nie pamiętała jak znała się w tym miejscu. Nie pamiętała i nie wiedziała dlaczego. A to ostatnie pytanie nurtowało ją bardzo.
- Czego chcesz ode mnie? - Powtórzyła w końcu pierwsze z pytań jaki zadała gdy po raz pierwszy ujrzała swoją rozmówczynię.
- Teraz? Abyś się ogrzała. Abyś odpoczęła. Potem? Abyś znalazła dla nas drogę do miejsca, gdzie trudno trafić. Wiem, co potrafisz. Wiem, co naznaczyło cię w Kręgu Druidów Odwróconego Drzewa. Wiem o tobie więcej, niż ty sama, Vannesso Billingsley. Nie zastanawia cię, co robiłaś na zamku tego skurwiela? I jak tam trafiłaś, prowadząc spokojną, małą kwiaciarnię gdzieś na obrzeżach Londynu?
- Moje myśli kręcą się raczej wokół pytania, jak wrócić do domu? - Odparła Vannessa nawet lekko uśmiechając się. Uśmiech ów sięgnął tylko kącików ust, a oczy pozostały nadal skupione na rozmówczyni. - Nie pomogliście mi z dobroci serca, tylko dlatego, że mnie potrzebujecie. Jaką zatem mam gwarancję, że nie potraktujecie mnie podobnie jak ów skurwiel z zamku?
- Bo nie jesteśmy tym typem ludzi?
Kobieta wzięła ręcznik, którym zaczęła suszyć swoje włosy.
- A co do tego, jak wrócić do domu, trzeba będzie najpierw sobie odpowiedzieć, czy będziesz w tym domu bezpieczna. Prawda? Jakoś się u tego skurwiela w zamku znalazłaś. Nowy Albion, organizacja której mam zaszczyt być członkinią, miała cholerną trudność w odnalezieniu ciebie na tym zadupiu. Łodzią dopłyniemy do Bamburgh. Tam mamy swoją bazę. Z Baburgh bez trudu, jeżeli tego faktycznie będziesz chciała, znajdziesz transport do Londynu. Ale powrót tam byłby głupotą. Wiesz o tym. Ściga cię Biuro Rady Bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii. Ściga Kult Nienazwanego i Antykról Fae. Tropi cię z pół setki małych kultów, sekt i organizacji okultystycznych. Jesteś niezwykle cenną zdobyczą dla wielu, bardzo wielu ludzi, odkąd zostałaś ujawniona. Chcesz coś do jedzenie, picia?

Brigit zaczęła zrzucać z siebie odzienie zupełnie nie przejmując się obecnością Vannessy. Młoda kobieta miała ciało gibkie, umięśnione, wysportowane, niemal całe wytatuowane w symbole okultystyczne i mistyczne oraz naznaczone licznymi bliznami. Widać było, że stoczyła w swoim życiu wiele pojedynków, a z wielu z nich wychodziła poraniona.
- Kultów i sekt powiadasz - Vannessa wymownie spojrzała na tatuaże na ciele kobiety. - To naprawdę interesujące co mówisz. I z pewnością wiesz w jakim celu te kulty i sekty mnie szukają. Oświecisz mnie?
- Masz władzę nad przejściami, z tego co się orientuję. Potrafisz otwierać portale do różnych światów.
- W jaki sposób ta moja władza nad przejściami ma pomóc tej twojej organizacji - chociaż słów sekta bardziej pasowałoby patrząc na tatuaże zdobiące ciało kobiety. Vannessa użyła jednak bardziej neutralnego słowa rozkładając się przy tym za ręcznikiem. - Poproszę też o szklankę wody.
- Musimy dostać się do kilku bardzo trudno dostępnych miejsc. Sprawdzić kilka starożytnych zapisów i potwierdzić ich zgodność z księgami okultystycznymi i słowami profetów. Bardzo trudno nam będzie to osiągnąć bez kogoś takiego jak ty. Twoje zdolności są unikatowe. Posiada je zaledwie garstka ludzi na tym rozdartym świecie. Dlatego Antykról tak bardzo pragnął ciebie posiąść. Przebierz się a dostaniesz wodę. Chociaż herbata bardziej cię rozgrzeje. Mimo swoich talentów nadal jesteś tylko człowiekiem. Ostatnim, czego byś chciała, to przeziębienie lub zapalenie górnych dróg oddechowych. I czego my byśmy nie chcieli.
Kobieta skończyła się ubierać w suche i czyste rzeczy. Spojrzała na Vannessę i uśmiechnęła się szorstkim, wyraźnie rzadko goszczącym na jej twarzy uśmiechem.
- Zostawię cię na moment samą. Będziesz mogła ogarnąć się z tych przemoczonych łachów. Tam masz dres. Powinien na ciebie pasować. W razie czego, podwiń rękawy i nogawki. Na lądzie poszukamy czegoś bardziej wyjściowego.
Vannessa poczekała aż członkini organizacji Nowy Albion zostawi ją samą.
Przez chwilę przyglądała się ubraniu. Sprawdzała kieszenie i cały materiał. A nuż natknie się na jakiś dziwne i nie pasujące elementy.
Ubranie wydawało się być w porządku. Owszem, obszyto je znakami od wewnętrznej strony, ale to były typowe dla czasów po Fenomenie glify ochronne.
Po jakimś czasie Brigit wróciła niosąc w ręku kubek. Postawiła go przed Vannessą na małym stoliku w kubryku.
- Gorąca woda. Jak chciałaś. Jeżeli masz ochotę na coś mocniejszego tam jest barek - wskazała jedną z półek. - Znajdziesz też herbaty - ziołowe i mieszanki czarnych. I pewnie jakieś przekąski też. Ja wracam na górę. Pomogę chłopakom. Jak będziesz chciała pogadać, wiesz gdzie mnie szukać.

Druidka odpowiedziała kobietę wzrokiem. Przez chwilę przyglądała się parującem płynowi w szklance. Po części czekała aż ostygnie, a po części zastanawiała się czy może bezpiecznie wypić go. W końcu pragnienie wzięło górę i Vannessa napiła się. Przyjemne ciepło rozeszło się po trzewiach. Billingsley sięgnęła też po jakąś przekąskę, które zaproponował Brigit.
Na dalszą rozmowę nie miała ani siły ani ochoty. Została zatem pod pokładem pozwalając by kołysanie pchnęło ją w ramiona Orfeusza.
W obecnej sytuacji najlepiej było pozostać z jej wybawcami. Jasnym było, że nie uwolnili jej z dobroci serca. Najrozsądniejszym wydawało się zatem dowiedzieć się od nich jak najwięcej. Bo jak na razie to nawet nie wiedziała gdzie jest i ile czasu minęło od momentu, w którym położyła się w swoim własnym łóżku. Choć to można było łatwo ustalić. Miała zamiar zapytać się o dzisiejszą datę, gdy tylko ponownie natknie się na Brigit. Teraz jednak była zbyt zmęczona by się tym zajmować.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline