Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2021, 01:27   #487
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację

Cytat:
Człowiek bowiem nie może znaleźć się w większym niebezpieczeństwie niż wówczas, kiedy w samym środku radowania się po zwycięstwie, radość nagle zostaje zamieniona w grozę. Cokolwiek bowiem się nie wydarzy, resztki armii muszą zostać natychmiast zebrane, ożywione odpowiednimi napomnieniami i uzupełnione świeżymi posiłkami. Natychmiast powinno się zaciągnąć nowego rekruta i poczynić stosowne wzmocnienia.

Vegetius, De re militari
Francisca starała się zachować właściwą pozycję, która przystoiła bogatej patryciuszce, choć cios otrzymany w plecy dawały o sobie znać. Jeszcze nie otrzeźwiała z ostatnich kilku chwil, które wywróciły zupełnie jej orientację w Płockiej rzeczywistości. Zdrad i dwulicowości było tu nie mniej niż w samej Wenecji. Prości ludzie z końca świata nie okazali się wcale tacy prości. W północnej Italii przynajmniej mniej wampirów przypadało na jednego zwykłego śmiertelnika. Chyba.

Przygryzła nerwowo wargę uważnie obserwując zamieszanie i przesunęła się powoli ku skrajowi drogi. Pochłonięta tropieniem śladów Tryglawa przegapiła zdrajcę we własnych szeregach, który bez większego wysiłku mógł właśnie pozbawić ją życia. Nie pierwszy to raz kiedy bracia w wierze stawali przeciwko sobie, powinna więc zachować więcej ostrożności. Tymczasem Mistrz Eberhard rozpoznawany na dworach Europy wydał jej się poza podejrzeniem. Błąd, którego na razie nie mogła sobie wybaczyć. Dała sobie czas do wieczora. Zwykle nie kłopotała się swoimi potknięciami zbyt długo. Ważniejsze było zapobiec dalszemu złu płynącemu z tego że Eberhard, lub to co się pod nim kryło, był na wolności. Żal jej było też tych zakonników, którzy pozostawali pod jego wpływem... a powinni pod jej.

Mistrz Eberhardt miał rację podkreślając znaczenie polityczne tej sytuacji. Należało działać szybko i delikatnie, gdyż Francisca i Anna przeżywszy jakimś cudem starcie z Tryglawem i Auditore mogły stracić swoje głowy wracając z Płocka do cywilizacji. Do tego zaś potrzebowała Waltera i Anny. Nikt inny nie uwierzyłby w to co zobaczyła Wenecjanka szpiegując działania Mistrza. Wcześniej jednak należało zająć się Płockiem. Miała westchnąć ze zmęczenia, ale okazywanie jakiejkolwiek słabości w takim momencie byłoby kolejnym błędem.

Przywołała do siebie Jakuba
- Nie oddalaj się dziś za nadto. Będziesz mi potrzebny - uśmiechnęła się łagodnie jakby proponowała właśnie wspólną modlitwę. Potem jednak dość bezwzględnie zagoniła wszystkich do roboty wspinając się na szczyty swoich umiejętności. Należało wesprzeć siostrę Annę i uratować Gerge. Siostrze należało nie przeszkadzać, ale wszystko inne miało się zjawić na drodze natychmiast: prowizoryczne nosze, opatrunki, czysta woda i cokolwiek jeszcze miało być jej potrzebne. Jeden z ludzi kanonika został posłany do siedziby, aby obudzić kucharkę, która miała zająć się śniadaniem, a sam miał wrócić z wozem, Jasiem, ciepłymi kocami i resztą niezbędnych przedmiotów. Łoże dla rannego miało czekać na jego przybycie.

Prosty plan oraz ciepły posiłek miał wzmocnić zdruzgotane siły Inkwizycji.
- Proponuję siostry i bracia, abyśmy udali się na ten czas do domu, a posiliwszy się rozpoczęli nowy dzień jutrznią i spotkaniem. Każdy z nas ma zapewne wiele myśli, ale działać musimy jako jedno ciało ożywieni Bożą łaską i siłą - potem zaś skłoniła się uprzejmie w stronę Hugina - Dziękujemy Pani za uratowanie nas wszystkich przed bratobójczą walką, w której przelałaby się krew braci naszego Pana.

Francisca sprawiała wrażenie pochłoniętej obowiązkami ale wiedziona była nie tylko przedstawionym chwilę wcześniej planem. Unikała bezpośredniej bliskości z Hugin, a sprawnie manipulując przydzielanymi zadaniami doprowadziła w końcu do tego, że zostali z Walterem przez chwilę w miejscu, z którego nikt nie mógł usłyszeć jej szeptu.

- Mówiłam bratu o podejrzeniach w sprawie biskupa. Chciał brat dowodów. Teraz jest ich aż nadto. Niech brat nie zapomni mieć przy sobie broni na spotkaniu. Mam wrażenie, że dowiemy się jeszcze innych rewelacji.

Wieść podobnej treści przekazała ludziom kanonika. W spotkaniu nie mieli brać udziału, ale na dany znak wpaść mieli do izby z bronią w ręku gdyby konieczność taka zaszła, a nic po sobie wcześniej nie pokazywać.

Gdy wrócił Sroka z wozem i Jasiem, dojadającym kiełbasę, która z całą pewnością mu się nie należała Francisca zaciągnęła go na bok i w kilku słowach wytłumaczyła, co od niego potrzebuje.
- Mów jeśli coś, żeś się dowiedział nowego, oraz wszystko co wiesz o jednookim Rochu oraz gadaj czy żeś słyszał o jakieś Mirze. Potem leć i sprawdź, gdzie Roch teraz będzie i wróć do mnie o tym powiedzieć. Mężowi mojemu też wieść zanieś, żem w zdrowiu dobrym, a i jego o zdrowie zapytać nie zapomnij. Dodaj, gdzie przebywam i o modlitwę poproś za mnie - banałów o miłości kobieta nie zamierzała dopowiadać. Do tych fantazmatów z historyjek dla rozkapryszonych panien Francisca nigdy nie miała zrozumienia.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline