Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2021, 06:10   #24
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Po wizycie w kuźni Ganorsk jeszcze przez chwilę był oszołomiony. Tylko raz zdarzyło mu się mieć tak dokładną wizję, po dotknięciu szamańskiego bębna, ale wtedy to była jedynie seria krótkich obrazów, momentów rytualnego przekazania go uczniom przez mentorów. Tutaj było inaczej, odebrał pamięć ostatnich chwil kogoś zabitego tym nożem – albo dzierżącego nóż w chwili śmierci? Nie tylko odebrał wspomnienie, to było coś więcej. Był nim, czuł to co on, strach, zimno, ból… wciąż odruchowo dotykał się pod żebrami, upewniając się, że ból pozostał tylko w jego umyśle. Pozostałe szczegóły wizji nie dawały się zapomnieć – purpurowa szafa opasująca mordercę, maska na twarzy. Ganorsk zrozumiał nagle, że to nie było ich ostatnie spotkanie. Wiedziony tym przeczuciem wrócił się do karczmy i wydając ostatnie drobniaki, kupił ów feralny nóż.
~Będziesz następny, zabiją cię i znowu go sprzedadzą!~

*** Okolice Wisielczego Wzgórza ***

Doskonała kolacja, wizyta w łaźni i noc w wygodnym łóżku pomogły półorkowi przynajmniej częściowo zapomnieć o tamtej wizji, ale nie do końca. Wystarczało, że dotknął wiszącego u pasa noża, a przed oczami pojawiała mu się tajemnicza maska, a w uszach słyszał furkot szarfy…

Zachmurzone niebo i mgła nie przeszkadzały mu, a wręcz przeciwnie – przy takiej pogodzie ciężki pancerz znacznie mniej dawał się we znaki. Z zadowoleniem obserwował Urska, który z zapałem godnym ważniejszej sprawy obwąchiwał każdy większy kamień i drzewo w okolicy, co jakiś czas samemu je oznaczając. Wilk może i był przyzwyczajony do przebywania wśród ludzi, to jednak zdecydowanie najlepiej czuł się w dziczy, a półork podzielał te poglądy. W takiej scenerii głosy były znacznie mniej natarczywe, czasami pozostawiając go w spokoju na długie godziny.

Polana, którą wybrali na miejsce obozowania, na pierwszy rzut oka wydawała się całkiem dobrym miejscem. Ganorsk odpinał właśnie juki Urska, gdy usłyszał szelest, a następnie kilka trzasków gałęzi – normalna rzecz w lesie, ale nie dla niego. Te odgłosy brzmiały identycznie… Rozejrzał się, szukając szczegółów – złamane przez wiatr drzewo, obok starego, sękatego pnia, przerwa w koronie drzew przypominająca kształtem koński łeb, gęste zarośla obok.
- Tutaj zginąłem – wyszeptał, po czym potrząsnął głową i kontynuował głośniej - To jest miejsce z mojej wizji. Rozejrzyjcie się, czy nie ma po tym jakichś śladów. Krwi, może materiału w kolorze purpury –
Same poszukiwania przyniosły jednak zupełnie inne wyniki, ponieważ wraz z Maakorem odkryli wyrytą na drzewach runę.
- Masz pojęcie, co to znaczy? – zapytał druida, nie wiedzieć czemu ściszając głos - Tam jest jeszcze jedna – wskazał kolejną, ledwie widoczną w półmroku - Jakieś glify strażnicze? Ostrzeżenie? –
 
Sindarin jest offline