13-11-2021, 20:08
|
#217 |
| Kiedy wzeszło słońce Bertrand z mieszaniną satysfakcji i fascynacji obserwował rozwalone wokół truchła bestii. Było to coś zupełnie nieporównywalnego z polowaniami na dziki czy jelenie w których brał udział w Starym Świecie. Zauważył, że jeden z tych wielkich ptako-gadów poruszył się nieco, więc wyciągnął rapier i przebił nim podrygujący łeb. Następnie upewniwszy się, że ma do czynienia z martwym już truchłem wytarł ostrze z krwi. Jego udział w walce nie był zbyt duży, jako dowódca został nieco z tyłu by wydawać rozkazy zważywszy na ograniczoną widoczność. Choć udało mu się zastrzelić jedną z bestii swoim pistoletem, kiedy te zaczęły odlatywać w panice. Uznał, że misja niewątpliwie zakończyła się sukcesem, poważnie osłabili przeciwnika, a ich straty były do zaakceptowania.
W końcu wrócił do swoich ludzi, którzy próbowali zrobić jakieś prowizoryczne nosze dla rannych.
- Niestety szefie, Pierre jednak nie przeżył po tym jak jeden z tych przerośniętych kurczaków na niego spadł - westchnął Emilio, jego zastępca.
- Szkoda, a tak biedak chciał spróbować kuchni Amazonek - westchnął z żalem. Będzie im wszystkim brakować Pierra i jego kulinarnych upodobań, gotował najlepiej ze wszystkich w oddziale... przynajmniej mieli jeszcze niziołkę Esmaraldę, wierną służkę Isabelli.
- Poza tym Jean skręcił nogę i będziemy musieli go nieść na noszach. A staremu Thomasowi jeden z tych przerośniętych kurczaków poharatał ramię - Emilio kontynuował sprawozdanie w tym swoim nieco krotochwilnym stylu który niegdyś go drażnił ale teraz już zdążył do niego przywyknąć.
- No i znaleźliśmy trochę jaj w gniazdach, robimy z nich jajecznicę szefie na cześć Pierra?
Bretoński szlachic zgromił rozmówcę wzrokiem.
- Nie, pomyśl jaką wartość mogą mieć jaja tych Terradonów jak wrócimy do cywilizcji! - podniósł głos tak by pozostali żołnierze go słyszeli. Ostatnio często starał przypominać sobie jak w takich sytuacjach zachowywał się jego ojciec, który zawsze miał posłuch. Niestety, w tych kwestiach więcej czasu poświęcał na kształcenie najstarszego syna a Bertrand wolał ćwiczyć szermierkę.
- Dopilnuje, żebyśmy wrócili z godnymi łupami, aby wasze poświęcenie i męstwo nie poszło na marne. A Pierra weźmiemy do wioski Amazonek i tam wyprawimy mu godny pogrzeb, odpoczniemy i opatrzymy rany pozostałych. Rozmawiałem z Majo i mówiła, że możemy zatrzymać się u nich. - spojrzał na twarze swoich ludzi, które nieco pojaśniały. W każdym razie czas było zbierać się do powrotu.
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 13-11-2021 o 20:16.
|
| |