Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2021, 20:02   #177
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację


Rufus zaklął w duchu, zdając sobie sprawę że nieco się zbłaźnił, najpierw samodzielnie szarżując do przodu, a następnie kiedy został otoczony, ratując się zaklęciem niewidzialności i ucieczką. No ale to nie była przecież jego wina, że dowódca hoboskich drani nie chciał z nim walczyć jeden na jednego, pewnie wiedział, że byłby bez szans. Wydawało mu się nawet, że słyszał głosy przodków doradzające, by nie ginął na próżno. Wypił więc dwie mikstury leczenia i spróbował zająć lepszą pozycję do ataku.

W międzyczasie ogromny wilk zbiegł do dołu, rzucając się na Lawinę i gryząc ją w łapę. Jednocześnie hobgobliński łucznik, widząc, co stało się z jego towarzyszem za sprawą łańcucha, odbiegł od krawędzi klifu i strzelił do Lawiny. Strzała przeleciała tuż obok oka lwicy, zostawiając ślad na pysku.
Sama zaś Lawina nie pozostał dłużna i rzuciła się na dowódcę, gryząc i szarpiąc go boleśnie. Nie była jednak w stanie pochwycić wodza, który wymachiwał szaleńczo korbaczem, bezskutecznie próbując przebić się przez twardą skórę lwicy.

Jace natomiast kontynuował swoją wcześniejszą taktykę, atakując łancuchem hobgoblina próbującego zastrzelić lwicę. Łańcuch owinął się wokół łucznika i przeciągnął go do krawędzi klifu, ale parę kroków przed nią hobosowi udało się wyrwać.
Pozostali hobgoblińscy żołnierze okrążali Lawinę, która zdążyła zabić jednego uderzeniem łapy, odcinając dostęp do niej Mikelowi. Ciężko było wyjść bez szwanku ze starcia z tak licznym przeciwnikiem. Tym bardziej że wilk wykorzystując okazję skoczył na opędzającą się od żołdaków Lawinę i ugryzł ją mocno.

Hannskjald zaś w formie wielkiego ptaszyska bezlitośnie polował na dowódcę. Runął na niego, dosłownie rozszarpując na strzępy ogromnymi szponami i dziobem.
Lawina zaś odgryzła się wilkowi, a następnie cofnęła, by uniknąć zupełnego otoczenia. Lwica raniła wilka dośc mocno, ale ten walczył dalej z lejącą się z rozszarpanego boku krwią, nie zważając na krew i resztki swojego pana wciąż przyczepione do siodła.

Jace zwolnił bezużyteczną już iluzję i podciął łancuchem zmagającego się z nim hoboskiego łucznika.

Mikel natomiast kontynuował swój strzelecki pojedynek z jednym z hobgoblinów. Jedna z jego strzał trafiła przeciwnika, który jednak zignorował ranę i kontynuował strzelanie do atakowanej ze wszech stron Lawiny, nawet ją raz trafiając.

Sam Rufus pojawił się znikąd, wbijając emanujący nekromantyczną mocą topór w leżącego łucznika z którym zmagał się Jace. Poczuł satysfakcję, wyczuwając przerażenie wroga gdy mistyczny oręż wysysał z niego energię życiową. Tamten z krzykiem czystej grozy zerwał się na nogi i w panice zaczął uciekać przed Rufusem, cudem unikając ciosu topora który powinien był rozrąbać mu kark.

Oddział hobosów nie przerywał ataku na Lawinę, gdzieś z tłumu dało się usłyszeć okrzyk “Salwa w oddalonych!”, a po sekundzie w Rufusa i Mikela wyleciało kilkanaście strzał, z których kilka trafiło, choć pancerz pół-orka pozwolił na uniknięcie najgorszego. Nieustępliwa lwica w końcu padła pod ciosami hobgoblińskich mieczy.

Wilk zostawił nieprzytomną Lawinę i wgryzł się w skrzydlatego Hannskjalda, raniąc go lekko. Druid zaskrzeczał przeraźliwie, czując jak z jego umysłu znikają uczucia Lawiny. Wspierając naturalne ataki swojej straszliwej formy magiczną mocą, zabrał się do rozszarpywania kolejnych hobgoblinów
Bijąc z furią skrzydłami, szponami i ogromnym dziobem Hannsjkald wprowadził istne spustoszenie w oddziale wroga, miotając hobgoblinami na lewo i prawo, a niektórych rozrywając na strzępy.

Na innym odcinku bitwy kolejny z elitarnych łuczników hobosów uniknął strzał Mikela, sam z kolei powalając go celnym trafieniem, a kolejną strzałę posyłając prosto w pierś Rufusa, który poczuł strużkę krwi cieknącą spod osłabionego pancerza. Jednak pół-ork zamiast na ranie skupił się na przeciwniku i zaraz mu się odpowiednio odpłacił, rozpędzając w powietrzu i z ogromnym impetem uderzając w hobgoblina, odcinając mu rękę przy samym barku i zrzucając z wieży.

Wilk próbował ugryźć Hannskjalda, ale ptaszysko odskoczyło od jego szczęk
Ostatni z wrogich łuczników opanował się nieco po grozie którą wzbudził w nim pół-ork i posłał w niego bezskutecznie kilka strzał.

Hannskjald wciąż będący w formie wielkiego ptaszyska kontynuował walkę z wilkiem, ale jedynie potężny dziób był w stanie przebić twardą skórę i pancerz
wciąż zdolnej do walki choć mocno już zakrwawionej bestii, która najwyraźniej tanio skóry nie zamierzała sprzedać i desperacko próbowała wgryźć się w opierzone ciało.

Jace w międzyczasie rzucił zaklęcie iluzji i wokół hobgoblina nagle z ziemi wyrosła kamienna zapora, wysoka na kilka metrów. Rufus dopadł zaś do otoczonego przez iluzoryczne skały wroga i trafił go toporem w biodro. Żołnierz zachwiał się, ale jakimś cudem wciąż stał na nogach. Co więcej, zdołał odskoczyć od pół-orka, niemal opierając się o “kamienną ścianę” i zasypując go strzałami - dwie z nich przebiły pancerz, powalając mistycznego wojownika na ziemię.

Niebiańskie pióra druida były coraz bardziej zakrwawione, a on też stopniowo poddawał się drapieżnej naturze roka. Jednak jedno potężne dziabnięcie wystarczyło żeby dobić wilka.

Wpółprzytomny Rufus zauważył jak jakaś niewidzialna siła unieruchamia jego zawziętego przeciwnika, jednocześnie w powietrzu obok pojawił się Jace, a za nim Hannskjald który jednym potężnym uderzeniem pozbawił ostatniego z hobosów życia. Czyżby zwyciężyli?

 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 14-11-2021 o 20:17.
Lord Melkor jest offline