Marsz przez gęsty las nie należał do przyjemnych – Ganorsk był przyzwyczajony do otwartych przestrzeni i niedużych zagajników, a nie regularnej puszczy. Poza tym, jego gabaryty sprawiały że co jakiś czas zawadzał o nisko zawieszone gałęzie, co też nie należało do najprzyjemniejszych. Za to głosy, one dopiero miały używanie… Wszędzie czaiło się niebezpieczeństwo, z każdego krzaka mógł wyskoczyć zamaskowany zabójca z nożem, którego jedynym celem było zamordowanie półorka. Na szczęście czujna obecność wilka tuż obok przynosiła szamanowi ogromną ulgę.
~Zabij rogacza! On na pewno chce waszej zguby!~
Kiedy natrafili na tego dziwnego rogatego typka, Ganorsk pierwszy raz od wielu dni uznał, że krzyk w jego głowie może mieć nieco racji. Gdy satyr kazał im wejść do jaskini, półork rzucił okiem na niewielki otwór.
- Łopata by się przydała – mruknął pod nosem. Nie pasowało mu przeciskanie się przez tunel. Poza tym, co to za „zguby” były? Lewy i Prawy mogli być tymi bliźniakami, ale Mały? Lista Aureliusa zaznaczała, że niektórzy członkowie ekspedycji byli dość wysocy, ale nie było mowy o przedstawicielach mniejszych ras – chyba nie przeoczyliby tak oczywistej rzeczy…
- Berenika, czekaj – rzucił do kobiety, która zdążyła już ruszyć w stronę dziury -Mamy się tam wpakować tylko dlatego, że nam kazał? Do tego się rozdzielić? – pokręcił głową. A niby to on był naiwny… - Nie wydaje mi się. Maakor, ufasz mu chociaż trochę? – po tych słowach zwrócił się w końcu do satyra - Osiem osób się w tej norze zmieści? Chyba lepiej żeby oni do nas wyszli, skoro i tak pewnie ich stąd zabierzemy.