21-11-2021, 20:50
|
#6 |
Kapitan Sci-Fi | Nicholas widział już w życiu niejedno. Miał jeden z najdłuższych staży w SHIELD, a wiele z przepracowanych tam lat spędził na stanowisku dyrektora. Miał wgląd do praktycznie wszystkich tajemnic agencji, aktualnych, jak i przeszłych. Widział zmiennokształtnych kosmitów, babkę walącą świetlistą energią z rąk, co więcej umiejącą latać, głowice nuklearne niebieskoskórych obcych, przy których nasze ziemskie to ledwie kapiszony. Widział kota zjadającego ludzi, świecącą kostkę energii, gościa w latającej zbroi, typa dosłownie zieleniejącego ze złości, nordyckiego boga i wiele innych. Wiedział nawet kto stał za zamachem na Kennedy'ego, a naprawdę nie była to najmniej niezwykła z wymienionych tajemnic.
Dlatego też widok dwóch dziwacznych istot, bo chyba takiego słowa mógł w stosunku do nich użyć, wcale go nie zdziwił. A przynajmniej nie dał tego po sobie poznać. Nawet ich dziwaczne słowa o jeszcze dziwniejszych pomysłach nie sprawiły, że choćby brew mu drgnęła. Stał w swoim czarnym płaszczu, wyprostowany jak struna i spoglądał na przybyszów swoim jedynym zdrowym okiem. A może raczej gospodarzy?
Żałował, że nie było z nim Rogersa. Co prawda nie ze względu na jego moc, choć ta oczywiście mogłaby się okazać przydatna. Ale zawsze mógłby zgarnąć od niego kolejną dychę.
No dobrze, ale skupmy się na poważnych rzeczach. Jeśli Fury dobrze pamiętał zasady gry z dzieciństwa, wśród obecnych skrywało się całkiem sporo niepewnych i groźnych indywiduów. Co gorsza, niektóre z nich, trochę wbrew nazwie, współpracowały ze sobą na zgubę wszystkich pozostałych i całego wszechświata przy okazji. Ci byli najgroźniejsi.
Dyrektor przytknął palec do słuchawki w uchu:
- Hill, słyszysz mnie? - odpowiedziała mu cisza. - Hill? - powtórzył, ale znów bez efektu.
Wyglądało na to, że tym razem będzie musiał się obejść bez swojej agencji, którą tak pieczołowicie budował i pielęgnował przez te wszystkie lata. Hill, Coulson, Burton, Romanoff, wszyscy i każde z osobna bardzo by mu się teraz przydało. Ale nic to, trzeba będzie zastosować metodę dziadziusia. "Magnum 44 w torbie po drugim śniadaniu". Fury uśmiechnął się lekko na to wspomnienie.
- No dobrze - zwrócił się do obecnych. - Jesteśmy w czarnej dupie, ale nie ma sytuacji bez wyjścia. Jeśli dobrze zrozumiałem tych dwóch zarozumialców, wśród nas ukrywają się osoby niegodne zaufania i musimy je możliwie szybko wyeliminować. Pamiętajcie żeby nie dać się zwieść zewnętrznej aparycji. Nawet gdyby był tu sam Kapitan Ameryka, nie mógłby być poza podejrzeniem. Dlatego też nawet Stark czy jego sztuczna inteligencja, nie mogą poza nim być. Jak też taki Thanos nie może być z góry brany za naszego przeciwnika. Każdy może być każdym.
Po krótkiej pauzie dodał:
- Ale jeśli są wśród nas prawdziwi bohaterowie, damy radę. |
| |