- Puść go. Sam się dowie jak "wspaniałe" jest życie po życiu i to wcześniej niż sądzi, jeśli zmarłym nie okaże odrobinę szacunku. - Nibungel usłyszał słowa Galhira i zwolnił dźwignię założoną na trolla. Zmierzył go jeszcze zimnym wzrokiem, który następnie przeniósł na Krishnacka. Jego zielony, przegnity jęzor wisiał bezwładnie, nie mając o co się oprzeć, gdyż Nibungel nie posiadał już dolnej szczęki. Usłyszał głos pyszałka: - Mało mnie obchodzą wasze pośmiertne przeżycia, przywabiła mnie tu chęć mordobicia i zabijania słabych ludzi, nie zapominając o chęci zysku naturalnie
Nibungel schował wybielałą czaszkę pod tłustymi, spływającymi na czoło, włosami, a następnie wydał z siebie przeraźliwy, wychodzący gdzieś z wewnątrz jego, charakterystyczny dla nieumarłych śmiech. Zdawało się, że słychać go w całym Undercity, jednak było to tylko złudzenie, które słyszał każdy żywy słysząc śmiech nieumarłego. Nibungel przestał się nagle śmiać, a następnie podszedł do orka i sapnął: - kwestia czasu, prochu...kwestia czasu... - po tych słowach położył kościstą rękę na jego barku i wytrzeszczył świecące oczy... |