Thena obserwowała Collectora. Słuchała. To co mówił było tak absurdalne i wymijające, że nie potrafiła powstrzymać swojej reakcji. Początkowo poważnie podchodząca do sprawy z nietęgą miną, po prostu nie dała rady utrzymać tego stanu.

- A odpowiedź na pytanie? Rozumiem, że nie umiesz mi jej udzielić, bo sam przyczyniłeś się do tego morderstwa, więc nie chcesz, aby wyszło, że to ty? Miało być sprytnie, ale nie wyszło, ups. - teatralnie rozłożyła ręce.

- Albo jesteś giga głupim miastem i po prostu się starasz, albo po prostu jesteś niesamowicie głupim mafiozą i właśnie się wystawiłeś na strzał. Bo twoja odpowiedź, nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale jest cholernie czerwona. Więc...

- Seria pytań!
- Czemu nie wnioskujesz o wykluczenie Jarvisa?
- Czemu nie wnioskujesz o wykluczenie Vulture?
- Czemu nie wnioskujesz o wykluczenie Rocketa?
- Czemu nie wnioskujesz o wykluczenie Gilgamesha?
- Czemu nie wnioskujesz o wykluczenie Doctora Strange?
- Czemu nie wnioskujesz o wykluczenie Lockjawa?
- Czemu nie wnioskujesz o wykluczenie Lokiego?

- Im akurat ufasz? Czy o co chodzi? Może lubisz jak ktoś milczy, bo skoro się nie odzywa to na pewno jest niewinny? Ja nie zapomniałam o was, Lurkerzy. I jak tak dalej będziecie się chować, to będę zmuszona zawalczyć.


- Rocket, hellou - zamachała ręką - Gdybyś był mafią, to dlaczego chciałbyś śmierci Starka? Pogrubiam cię słonko, żebyś widział wyraźniej, że czas gadać. Ty Lockjaw też się popisz odpowiedzią, dzięki